piątek, 25 września 2015

W Szczecinie wygasa kluczowa branża - czy miasto stać na brak studentów?

W Szczecinie ubywa studentów! Niż demograficzny wśród osób wkraczających w wiek produkcyjny i jego wpływ na uczelnie oraz branże gospodarcze żyjące dzięki braci studenckiej za chwilę przełoży się krytycznie na całe miasto.

Wg pierwszych doniesień prasowych w Szczecinie zabraknie nawet kilku tysięcy studentów a potencjał uczelni pozwalałby studiować nawet 3-krotnie większej liczbie maturzystów. Tylko w latach 2010-2014, w woj. zachodniopomorskim, zanotowano spadek liczby absolwentów szkół średnich o przeszło 1,5 tys.

Na poniższym wykresie uwidoczniłem urodzenia żywe w Polsce i w województwie, jako punkt wyjścia do analizy sytuacji demograficznej. Jeśli założyć, że liczba absolwentów-maturzystów, którzy będą studiować jest w miarę stałym odsetkiem liczby rodzących się dzieci (o czym dalej), to obecnie na studia poszedł rocznik urodzony w 1996 roku. I przez 7 lat, tj. do 2022 roku nadal można oczekiwać spadku liczby potencjalnych studentów. Spóźniony, kolejny wyż demograficzny, którego szczyt urodzin przypadł na 2009 rok nie poprawi sytuacji, bo w 2028 nadal będzie mniej 19-latków niż rozpoczyna studia w tym roku.

Oczywiście przełożenie urodzenia-studiujący jest dużym uproszczeniem, ale pozwolę sobie pominąć tutaj liczne zastrzeżenia. Podam tylko, że w 2015 do matury w województwie przystąpiło 10 701 osób (gs24.pl) a zdało w pierwszym terminie tylko 70%. Oznacza to w przybliżeniu, że w województwie na ok. 19,4 tys. urodzonych 10,7 przystępuje do matury a zdaje w pierwszym terminie 7,5 tys. Daje to, w uproszczeniu, przy 5-letnim cyklu studiów przyszły wynik ok. 37,5 tys. studentów z obszaru województwa, przy oczekiwanej tendencji spadkowej...

Demografia województwa zachodniopomorskiego

Sytuacja ma kolosalny wpływ nie tylko na funkcjonowanie państwowych i prywatnych uczelni, ale też na budżet i rozwój Szczecina, a pośrednio sukces całego regionu. Zatem słów kilka o przepływie maturzystów i przepływie pieniędzy.

Drenaż regionu


Województwo w różnych rankingach nauczania wypada słabo, także na maturach. Ponadto statystyki dotyczące liczby osób z wyższym wykształceniem (str. 96) również pokazują, że województwo nie ma się czym pochwalić.

Słabsi uczniowie - statystycznie - pochodzą spoza dużych miast. Różnice w ocenach widoczne są szczególnie od poziomu gimnazjów, bowiem po podstawówce część dzieci ambitniejszych rodziców wysyłana jest do wyselekcjonowanych szkół. Kolejna selekcja dotyczy wyboru uczelni wyższej. Słabsi absolwenci szkół wybierają mniej prestiżowe kierunki lub uczelnie. W efekcie mamy do czynienia z odpływem zdolnych osób z terenów wiejskich województwa najpierw do większych ośrodków, a w przypadku zdolnych maturzystów ze Szczecina - z odpływem do innych ośrodków akademickich. Skutki takiego stanu rzeczy nie były tak istotne w okresie wyżu demograficznego - zarówno odpływ był mniej odczuwalny, co i selekcja mniejsza.

"Drenaż intelektualny regionu" o którym piszę nie wynika wyłącznie z lokalnej specyfiki. Od wielu lat bogate kraje inaczej traktują osoby o wysokim wykształceniu czy w zawodach deficytowych. USA z otwartymi rękoma przyjmują noblistów... Sąsiedzi Polski chętnie korzystają z usług polskich lekarzy, których kształcenie w kraju nadal jest istotnie tańsze niż na północy czy zachodzie Europy.

Mniejszy popyt lokalny i mniejsze wpływy do budżetu miasta 


Spróbuję przeprowadzić prostą symulację strat dla miasta i mieszkańców. Przyjmę, że w Szczecinie mogłoby studiować ok. 20 tys. studentów więcej niż obecnie. W 2003/4 roku było bowiem ok. 75 tys. studentów, gdy obecnie mowa o około 55 tysiącach. Dla porównania w 2002 roku w województwie zachodniopomorskim studiowało ok. 92 tys. studentów, a w 2013 roku ok. 58 tys. (zaś na koniec roku 54,8 tys., str. 37), oznacza to spadek aż o 37%. W tym samym okresie, średnio w Polsce, spadek wyniósł zaledwie 13,5%. Gdyby spadek w regionie był analogiczny do tego w Polsce, to ubyłoby ponad 21 tys. studentów mniej! Wg najbardziej aktualnych danych dla województwa, w 2014 roku studiowało 52,8 tys.

Przyjmę bardzo ostrożnie, że studenci przebywają w Szczecinie przeciętnie 9 miesięcy i że z tych "brakujących" 20 tys. przynajmniej 10 tys. mogłoby wynajmować stancje. Licząc oszczędnie najem stancji to koszt rzędu 300 zł/mc/osoba. Skromne utrzymanie poza rodzinnym domem to ok. 500 zł/mc/osoba. Daje to 7,2 mln złotych miesięcznie wydawanych w Szczecinie, czyli 72 mln zł w skali roku! W praktyce bardziej realna jest kwota 1000 zł/mc/os., co przy 10 tys. przyjezdnych daje miastu rocznie 90 mln zł (dla porównania hala widowiskowo-sportowa kosztowała 190 mln a filharmonia nieco ponad 100 mln zł).

Część z tych pieniędzy zostaje w kieszeniach mieszkańców miasta wynajmujących stancje czy pokoje, część w kasach sklepów, jadłodajni i punktów usługowych. Jako udział w podatku CIT i PIT - szacuję, że nie mniej niż kilka procent trafia do budżetu miasta, tj. tyle, co wynosi "budżet obywatelski" miasta...
Patrząc z drugiej strony - brać studencka również pracuje w mieście (o ile w nim jest). Są to relatywnie tani i dobrzy pracownicy, na których jest spore zapotrzebowanie w bardziej elastycznych branżach.

Zatem niedobór studentów to spadek cen wynajmu mieszkań (więc wzrost atrakcyjności dla pracowników napływowych i przykrość dla wynajmujących właścicieli), spadek obrotów sprzedawców i usługodawców, trudności z elastycznym rozwojem niektórych przedsiębiorstw, brak potencjału wzrostu bazującego na innowacyjności i przedsiębiorczości młodych osób. Na koniec - spadek dochodów miasta.

Jest też wymiar ekonomiczny wynikający z relacji między budżetem państwa a budżetem samorządu. Otóż państwowe uczelnie wyższe są finansowane z budżetu centralnego. Etaty pracowników, utrzymanie budynków i infrastruktury badawczej, stypendia naukowe i socjalne - to wszystko to de facto "wpływy dla regionu". Uczelnie wyższe nie są bowiem utrzymywane przez samorządy, a są czystą korzyścią dla nich: płacą podatki, w tym od nieruchomości, miasto korzysta z udziału w PIT pracowników, a stypendia studentów w większości wydawane są na miejscu. Część inwestycji wymagających zaawansowanych technologii lokowana jest wyłącznie tam, gdzie można oczekiwać zaplecza naukowego kształcącego kadry. Uczelnie kupują także usługi lokalnie, a gdy organizują konferencje, to dają zarobić branży hotelarskiej. Podam przykład: bardzo tani wyjazd, z dwudniowym noclegiem i jedzeniem, ze Szczecina do Poznania to wydatek rzędu 450 zł, z czego 350 zł pozostaje w Poznaniu w formie opłat za usługi.

O zaniechaniu?


Niestety miasto nie promuje się jako ośrodek akademicki, trudno zresztą powiedzieć obecnie z czego w Polsce ma być znany Szczecin: ani nie leży nad morzem, ani nie ma Stoczni, "mega deweloperska" wizja biurowców ledwie nadgania miasta w trzeciej lidze. Zastanawia mnie, czy stać miasto jeszcze na to, by dalej ignorować sektor, który cały czas jeszcze daje oddech miastu.

Być może jednak coś się dzieje? Jest 20 osobowy Zespół ds. koordynowania realizacji Polityki wspierania rozwoju nauki i szkolnictwa wyższego oraz współpracy ze środowiskiem naukowym. Przyznawane jest stypendium naukowe Prezydenta Miasta Szczecin, o czym więcej można przeczytać też na stronie: www.szczecin.eu. Wspomnieć należy o Zachodniopomorskich Noblach. Coś się dzieje w Technoparku Pomerania. Przyciąga Noc Naukowców.

Czy zatem czegoś brak? Wydaje się, że aktywnej współpracy przy promocji wszelkiego typu imprez czy konferencji organizowanych przez uczelnie wyższe a także wyraźnego komunikatu "w Polskę" wskazującego na akademickość miasta... Obawiam się jednak, że jest za późno.

Na koniec przypomnę liczby dla województwa: 92 tys. (2002), 57,8 tys. (2013), 52,8 tys. (2014) prawdopodobne 37 tys. (2019), prawdopodobne 25-30 tys. (2025).



AKTUALIZACJA - liczba studentów na uczelniach w Szczecinie w roku akademickim 2015/2016: 

Wg informacji Gazety Wyborczej na Uniwersytecie Szczecińskim naukę podjęło "5188 osób (3964 na studiach pierwszego stopnia i jednolitych magisterskich, 1224 na studiach drugiego stopnia). Niestacjonarnie w tym roku uczyć się ma tylko 731 studentów" - wydaje się, że mowa o łącznej liczbie blisko 6 tys. studentów rozpoczynających studia w roku akademickim 2015/16. Z kolei na facebooku można znaleźć informację, że obecnie na US studiuje 17 tys. osób, gdy kiedyś liczył on około 35 tysięcy studiujących.

Na Akademii Sztuki podjęło studia 255 studentów, uczelnia liczy obecnie 570 studiujących.

Wg nieoficjalnych doniesień na ZUT w Szczecinie przyjęto około 3,1 tys. studentów, tj. ok. 20% mniej niż w roku ubiegłym.

Na Akademii Morskiej studia rozpoczęło ponad 1000 osób.

Komentarz: Daje to łączną liczbę ponad 10 350 osób, bez uwzględnienia naboru na Akademię Medyczną oraz szkół prywatnych. Wyższa liczba przyjętych niż wspomniana liczba maturzystów w województwie w tym roku wynika między innymi z tego, że na II stopień studiów poszły jeszcze dość liczne roczniki rozpoczynające naukę 3 lata temu na poziomie licencjatu/studiów inżynierskich. Poza tym w pierwszych tygodniach studiów, na pierwszych latach wielu studentów nie podejmuje faktycznej nauki lub podejmuje ją wyłącznie po to, by skorzystać z przywilejów, jakie daje stan studencki. Od lat widoczne jest, że liczba studentów na wyższych latach jest istotnie niższa niż na pierwszym roku.

Trzy dni po publikacji niniejszego postu miało miejsce spotkanie rektorów szczecińskich uczelni z prezydentem Piotrem Krzystkiem.

AKTUALIZACJA 2: 162 mln zł rocznie mogą wydawać w Opolu studenci, takich wyliczeń dokonała dr Diana Rokita-Poskart z Politechniki Opolskiej. Oszacowała, że w Opolu studiuje około 25 tys. studentów a każdy wydaje średnio miesięcznie 719 zł. Studenci tworzą też dodakowo ok. 550 miejsc pracy w mieście a tylko za wynajem stancji i akademików w mieście pozostaje ponad 40 mln rocznie.
Powyższa analiza dla Opola wskazuje, że moje pobieżne, ostrożne szacunki dla Szczecina z kwotą 90 mln zł przy założeniu tylko 10 tys. przyjezdnych studentów wyglądają wiarygodnie a problem nie jest jedynie problemem regionu zachodniopomorskiego, ale wszystkich zmargnializownych regionów kraju.


9 komentarzy:

  1. Nie wiem czy demografia ma tu jakiś wpływ czy jest to po prostu uwarunkowane rynkiem pracy np. dla absolwentów kierunków humanistycznych? sam kończyłem kilka lat temu US na kierunku Bezpieczeństwo Narodowe z myślą pracy w wojsku. Jednak po studiach zszedłem na ziemie kiedy koledzy z roku (studiowałem zaocznie) służący w wojsku i po 3 misjach Afganistan/Irak zostawali zwalniani po 11 latach służby bo mieli ponad 30 lat :/ wielu z nich wyjechało za granicę nie mogąc się odnaleźć na rynku pracy. Ja sam studiuję teraz także zaocznie na Akademii Morskiej aby po ukończeniu zasilić grono marynarzy zagranicznego armatora :/ I wiem jedno, że mojej córki kiedy dorośnie nie puszczę na studia humanistyczne bo wolę, żeby po technikum lub zawodówce zarabiała normalne pieniądze jako fryzjerka czy manikiurzystka

    OdpowiedzUsuń
  2. Demografia jest nieubłagalna.Okolice roku 2000 to czas wyżu demograficznego, który w przeciągu 20 lat nie ma zamiaru się powtórzyć. Nie sądzę, aby to byłą kwestia promocji i zabiegania o studentów. Studentów jest mniej lokalnie. Ludzi w danym wieku jest mniej. Nie wszyscy muszą studiować. A w konkurencji z innymi ośrodkami nigdy w czołówce nie będziemy.

    http://www.becikowe.com/images/demografia/piramidaludnosci.gif

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli marzy się nam wyż jak z 2002 roku to tylko oferta jako Uniwersytet Trzeciego Wieku może pomóc. Branża musi poszukać nowej grupy docelowej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiała koncepcja.

      Rzecz w tym, że 99,9% emerytów w Polsce nie będzie dla hobby studiować, poza tym nie zechce zapłacić za jakiekolwiek kursy nawet przybliżonej ceny rynkowej.

      Nie ma więc mowy nie tylko o jakimkolwiek finansowaniu choćby najtańszych studiów podyplomowych, co utrzymaniu w ten sposób instytucji.

      Wbrew pozorom to społeczeństwu i klasie politycznej powinno zależeć za wszelką cenę na utrzymaniu przynajmniej bazowego, odtworzeniowego potencjału naukowego w regionie - a model płacenia zależnego od studenta był głupi w czasach masowego kształcenia roczników wyżu, co jest patologiczną koncepcją w okresie niżu. Naukowcem nie staje się ani w 5 lat, ani w dekadę. Skutki obecnej degrengolady poniosą przyszłe pokolenia.

      Usuń
  4. Hmm, trzeba by się zastanowić, co jest ważniejsze, prosperita miasta czy dobro kraju / regionu. Bo zaiste smutna to sytuacja, gdy miasto musi kalkulować zysk z obecności studentów. Studentów, których obiektywnie rzecz biorąc jest w Polsce za dużo (abstrahując już od grzechów systemowych polskiego szkolnictwa wyższego), co ma zły wpływ zarówno na rynek pracy jak i jakość samego kształcenia.
    Przy podobnych rozważaniach utwierdzam się w przekonaniu, że dla miast, które rozrosły się i kwitły w XIX wieku dzięki przemysłowi, nadzieję powinna stanowić reindustrializacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Studentów w Polsce nie jest za dużo - owszem, liczba osób z wyższym wykształceniem szybko rośnie, ale nadal jesteśmy w ogonie Unii Europejskiej pod względem liczby wykształconych, a już sam region zachodniopomorski również nie wygląda zbyt dobrze na tle kraju.

      Kwestią jest, czy miasto tej wielkości, co Szczecin powinno być miastem akademickim. Z perspektywy Warszawy czuć, że nie. Z perspektywy Szczecina brak akademickości to brak szans na jakikolwiek wyżej rozwinięty technologicznie lub kreatywny biznes.

      Nie do końca rozumiem sformułowanie o "reindustrializacji", jeśli chodzi o powrót do do epoki industrialnej w mieście, to mimo, że ta wizja kusi, jest raczej nie do ziszczenia. Problemem miasta jest to, że standardowy przemysł wygasł, ale w jego miejsce nie rozwinęły się nowoczesne, postindustrialne branże. W efekcie miastu brak jakiejkolwiek gospodarczej specjalizacji dającej przewagę konkurencyjną.

      Jak ten problem rozwiązać to pytanie za kilka milionów, które już niektórzy zainkasowali a inni wydali - i z których nic nie wynikło ;-)

      Usuń
  5. Oby takie sytuacje były coraz rzadsze. Jeśli uczelnia oferuje dobre warunki, ciekawy plan kształcenia to studentów nie powinno brakować, nawet na tych najbardziej wymagających kierunkach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawa i zarazem niepokojąca analiza sytuacji demograficznej Szczecina! Spadek liczby studentów to nie tylko problem dla uczelni, ale także dla całej gospodarki miasta. Tak jak outsourcing logistyczny pozwala firmom optymalizować koszty i procesy, tak obecność studentów "outsourcuje" miastu szereg korzyści ekonomicznych - od wynajmu mieszkań po rozwój lokalnych usług. Te 37,5 tysiąca potencjalnych studentów to liczba, która powinna skłonić władze miasta do poważnej refleksji nad strategią przyciągania młodych ludzi. Może warto pomyśleć o programach zachęcających do studiowania w Szczecinie, podobnie jak firmy szukają innowacyjnych rozwiązań w czasach kryzysu? Dane demograficzne jasno pokazują, że bez konkretnych działań sytuacja będzie się tylko pogarszać.

    OdpowiedzUsuń

Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.