Wg pierwszych doniesień prasowych w Szczecinie zabraknie nawet kilku tysięcy studentów a potencjał uczelni pozwalałby studiować nawet 3-krotnie większej liczbie maturzystów. Tylko w latach 2010-2014, w woj. zachodniopomorskim, zanotowano spadek liczby absolwentów szkół średnich o przeszło 1,5 tys.
Na poniższym wykresie uwidoczniłem urodzenia żywe w Polsce i w województwie, jako punkt wyjścia do analizy sytuacji demograficznej. Jeśli założyć, że liczba absolwentów-maturzystów, którzy będą studiować jest w miarę stałym odsetkiem liczby rodzących się dzieci (o czym dalej), to obecnie na studia poszedł rocznik urodzony w 1996 roku. I przez 7 lat, tj. do 2022 roku nadal można oczekiwać spadku liczby potencjalnych studentów. Spóźniony, kolejny wyż demograficzny, którego szczyt urodzin przypadł na 2009 rok nie poprawi sytuacji, bo w 2028 nadal będzie mniej 19-latków niż rozpoczyna studia w tym roku.
Oczywiście przełożenie urodzenia-studiujący jest dużym uproszczeniem, ale pozwolę sobie pominąć tutaj liczne zastrzeżenia. Podam tylko, że w 2015 do matury w województwie przystąpiło 10 701 osób (gs24.pl) a zdało w pierwszym terminie tylko 70%. Oznacza to w przybliżeniu, że w województwie na ok. 19,4 tys. urodzonych 10,7 przystępuje do matury a zdaje w pierwszym terminie 7,5 tys. Daje to, w uproszczeniu, przy 5-letnim cyklu studiów przyszły wynik ok. 37,5 tys. studentów z obszaru województwa, przy oczekiwanej tendencji spadkowej...
Demografia województwa zachodniopomorskiego |
Sytuacja ma kolosalny wpływ nie tylko na funkcjonowanie państwowych i prywatnych uczelni, ale też na budżet i rozwój Szczecina, a pośrednio sukces całego regionu. Zatem słów kilka o przepływie maturzystów i przepływie pieniędzy.
Drenaż regionu
Słabsi uczniowie - statystycznie - pochodzą spoza dużych miast. Różnice w ocenach widoczne są szczególnie od poziomu gimnazjów, bowiem po podstawówce część dzieci ambitniejszych rodziców wysyłana jest do wyselekcjonowanych szkół. Kolejna selekcja dotyczy wyboru uczelni wyższej. Słabsi absolwenci szkół wybierają mniej prestiżowe kierunki lub uczelnie. W efekcie mamy do czynienia z odpływem zdolnych osób z terenów wiejskich województwa najpierw do większych ośrodków, a w przypadku zdolnych maturzystów ze Szczecina - z odpływem do innych ośrodków akademickich. Skutki takiego stanu rzeczy nie były tak istotne w okresie wyżu demograficznego - zarówno odpływ był mniej odczuwalny, co i selekcja mniejsza.
"Drenaż intelektualny regionu" o którym piszę nie wynika wyłącznie z lokalnej specyfiki. Od wielu lat bogate kraje inaczej traktują osoby o wysokim wykształceniu czy w zawodach deficytowych. USA z otwartymi rękoma przyjmują noblistów... Sąsiedzi Polski chętnie korzystają z usług polskich lekarzy, których kształcenie w kraju nadal jest istotnie tańsze niż na północy czy zachodzie Europy.
Mniejszy popyt lokalny i mniejsze wpływy do budżetu miasta
Spróbuję przeprowadzić prostą symulację strat dla miasta i mieszkańców. Przyjmę, że w Szczecinie mogłoby studiować ok. 20 tys. studentów więcej niż obecnie. W 2003/4 roku było bowiem ok. 75 tys. studentów, gdy obecnie mowa o około 55 tysiącach. Dla porównania w 2002 roku w województwie zachodniopomorskim studiowało ok. 92 tys. studentów, a w 2013 roku ok. 58 tys. (zaś na koniec roku 54,8 tys., str. 37), oznacza to spadek aż o 37%. W tym samym okresie, średnio w Polsce, spadek wyniósł zaledwie 13,5%. Gdyby spadek w regionie był analogiczny do tego w Polsce, to ubyłoby ponad 21 tys. studentów mniej! Wg najbardziej aktualnych danych dla województwa, w 2014 roku studiowało 52,8 tys.
Przyjmę bardzo ostrożnie, że studenci przebywają w Szczecinie przeciętnie 9 miesięcy i że z tych "brakujących" 20 tys. przynajmniej 10 tys. mogłoby wynajmować stancje. Licząc oszczędnie najem stancji to koszt rzędu 300 zł/mc/osoba. Skromne utrzymanie poza rodzinnym domem to ok. 500 zł/mc/osoba. Daje to 7,2 mln złotych miesięcznie wydawanych w Szczecinie, czyli 72 mln zł w skali roku! W praktyce bardziej realna jest kwota 1000 zł/mc/os., co przy 10 tys. przyjezdnych daje miastu rocznie 90 mln zł (dla porównania hala widowiskowo-sportowa kosztowała 190 mln a filharmonia nieco ponad 100 mln zł).
Część z tych pieniędzy zostaje w kieszeniach mieszkańców miasta wynajmujących stancje czy pokoje, część w kasach sklepów, jadłodajni i punktów usługowych. Jako udział w podatku CIT i PIT - szacuję, że nie mniej niż kilka procent trafia do budżetu miasta, tj. tyle, co wynosi "budżet obywatelski" miasta...
Patrząc z drugiej strony - brać studencka również pracuje w mieście (o ile w nim jest). Są to relatywnie tani i dobrzy pracownicy, na których jest spore zapotrzebowanie w bardziej elastycznych branżach.
Zatem niedobór studentów to spadek cen wynajmu mieszkań (więc wzrost atrakcyjności dla pracowników napływowych i przykrość dla wynajmujących właścicieli), spadek obrotów sprzedawców i usługodawców, trudności z elastycznym rozwojem niektórych przedsiębiorstw, brak potencjału wzrostu bazującego na innowacyjności i przedsiębiorczości młodych osób. Na koniec - spadek dochodów miasta.
Jest też wymiar ekonomiczny wynikający z relacji między budżetem państwa a budżetem samorządu. Otóż państwowe uczelnie wyższe są finansowane z budżetu centralnego. Etaty pracowników, utrzymanie budynków i infrastruktury badawczej, stypendia naukowe i socjalne - to wszystko to de facto "wpływy dla regionu". Uczelnie wyższe nie są bowiem utrzymywane przez samorządy, a są czystą korzyścią dla nich: płacą podatki, w tym od nieruchomości, miasto korzysta z udziału w PIT pracowników, a stypendia studentów w większości wydawane są na miejscu. Część inwestycji wymagających zaawansowanych technologii lokowana jest wyłącznie tam, gdzie można oczekiwać zaplecza naukowego kształcącego kadry. Uczelnie kupują także usługi lokalnie, a gdy organizują konferencje, to dają zarobić branży hotelarskiej. Podam przykład: bardzo tani wyjazd, z dwudniowym noclegiem i jedzeniem, ze Szczecina do Poznania to wydatek rzędu 450 zł, z czego 350 zł pozostaje w Poznaniu w formie opłat za usługi.
O zaniechaniu?
Niestety miasto nie promuje się jako ośrodek akademicki, trudno zresztą powiedzieć obecnie z czego w Polsce ma być znany Szczecin: ani nie leży nad morzem, ani nie ma Stoczni, "mega deweloperska" wizja biurowców ledwie nadgania miasta w trzeciej lidze. Zastanawia mnie, czy stać miasto jeszcze na to, by dalej ignorować sektor, który cały czas jeszcze daje oddech miastu.
Być może jednak coś się dzieje? Jest 20 osobowy Zespół ds. koordynowania realizacji Polityki wspierania rozwoju nauki i szkolnictwa wyższego oraz współpracy ze środowiskiem naukowym. Przyznawane jest stypendium naukowe Prezydenta Miasta Szczecin, o czym więcej można przeczytać też na stronie: www.szczecin.eu. Wspomnieć należy o Zachodniopomorskich Noblach. Coś się dzieje w Technoparku Pomerania. Przyciąga Noc Naukowców.
Czy zatem czegoś brak? Wydaje się, że aktywnej współpracy przy promocji wszelkiego typu imprez czy konferencji organizowanych przez uczelnie wyższe a także wyraźnego komunikatu "w Polskę" wskazującego na akademickość miasta... Obawiam się jednak, że jest za późno.
Na koniec przypomnę liczby dla województwa: 92 tys. (2002), 57,8 tys. (2013), 52,8 tys. (2014) prawdopodobne 37 tys. (2019), prawdopodobne 25-30 tys. (2025).
AKTUALIZACJA - liczba studentów na uczelniach w Szczecinie w roku akademickim 2015/2016:
Wg informacji Gazety Wyborczej na Uniwersytecie Szczecińskim naukę podjęło "5188 osób (3964 na studiach pierwszego stopnia i jednolitych magisterskich, 1224 na studiach drugiego stopnia). Niestacjonarnie w tym roku uczyć się ma tylko 731 studentów" - wydaje się, że mowa o łącznej liczbie blisko 6 tys. studentów rozpoczynających studia w roku akademickim 2015/16. Z kolei na facebooku można znaleźć informację, że obecnie na US studiuje 17 tys. osób, gdy kiedyś liczył on około 35 tysięcy studiujących.
Na Akademii Sztuki podjęło studia 255 studentów, uczelnia liczy obecnie 570 studiujących.
Wg nieoficjalnych doniesień na ZUT w Szczecinie przyjęto około 3,1 tys. studentów, tj. ok. 20% mniej niż w roku ubiegłym.
Na Akademii Morskiej studia rozpoczęło ponad 1000 osób.
Komentarz: Daje to łączną liczbę ponad 10 350 osób, bez uwzględnienia naboru na Akademię Medyczną oraz szkół prywatnych. Wyższa liczba przyjętych niż wspomniana liczba maturzystów w województwie w tym roku wynika między innymi z tego, że na II stopień studiów poszły jeszcze dość liczne roczniki rozpoczynające naukę 3 lata temu na poziomie licencjatu/studiów inżynierskich. Poza tym w pierwszych tygodniach studiów, na pierwszych latach wielu studentów nie podejmuje faktycznej nauki lub podejmuje ją wyłącznie po to, by skorzystać z przywilejów, jakie daje stan studencki. Od lat widoczne jest, że liczba studentów na wyższych latach jest istotnie niższa niż na pierwszym roku.
Trzy dni po publikacji niniejszego postu miało miejsce spotkanie rektorów szczecińskich uczelni z prezydentem Piotrem Krzystkiem.
AKTUALIZACJA 2: 162 mln zł rocznie mogą wydawać w Opolu studenci, takich wyliczeń dokonała dr Diana Rokita-Poskart z Politechniki Opolskiej. Oszacowała, że w Opolu studiuje około 25 tys. studentów a każdy wydaje średnio miesięcznie 719 zł. Studenci tworzą też dodakowo ok. 550 miejsc pracy w mieście a tylko za wynajem stancji i akademików w mieście pozostaje ponad 40 mln rocznie.
Powyższa analiza dla Opola wskazuje, że moje pobieżne, ostrożne szacunki dla Szczecina z kwotą 90 mln zł przy założeniu tylko 10 tys. przyjezdnych studentów wyglądają wiarygodnie a problem nie jest jedynie problemem regionu zachodniopomorskiego, ale wszystkich zmargnializownych regionów kraju.