Poniższe zdjęcia, własnego autorstwa, obrazują efekt z 1 września 2013 roku.
1. Na ławeczkach, po 2 miesiącach od odbioru trudno dojrzeć lakier. Wykonane z niezwykle cieńkich, jak na warunki zewnętrzne desek "zbierają wodę". Nie sądzę, by po dwóch latach ta okładzina nadawał się do czekokolwiek innego niż wymiany czy remontu kapitalnego.
2. Nieumocniona skarpa osuwa się na ścieżkę rowerową, nie wygląda reprezentacyjnie i na miarę
wartej 44 miliony "inwestycji rewiatalizacyjnej". Pobliskie przejście pod Trasą Zamkową jest samo w sobie tematem do kpin, ponieważ - choć wystarczyło je minimalnie inaczej zaprojektować zrobiono je w ten sposób, że przechodnie muszą uważać na głowy. Polecam zobaczenie tej architektonicznej bezmyślności na własne oczy.
3. Część z drzew w donicach nie dała rady. Istotna część. Ciekawe też, dlaczego wymyślono, że rok w rok będzie trzeba organizować (i dokąd) wożenie biednych drzewek powsadzanych w ciasne donice? A może ta piaskownica dla psów w tle to zapas piasku na zimę?
4. Dwa kolejne zdjęcia prezentują poziom sztuki kamieniarskiej. Pokazują również, że jedna ze sztandarowych, opóźnionych inwestycji jest wykonana na niższym poziomie niż robiono to w PRL-u. Na zdjęciu widać dosztukowane kafle okładziny kamiennej z grubsza tylko ponacinane (u góry) lub nawet nie nacinana (z boku szafki) - najwyraźniej zabrakło wiedzy lub młotka i przecinaka, żeby nadać kamieniom strukturę sąsiadów. Na dolnym zdjęciu widać, że "fugę" między kamieniami "się kładzie, jak dziura za duża wyjdzie, albo jak się nie zapomni".
5. Zabrakło kleju? A może ta odklejająca się kamienna okładzina na cokole poręczy również była 5 cm poza obszarem placu budowy?
6. Zabrakło koordynacji? Woli? Zdolności? Kilka metrów dalej (i trzy zdjęcia wyżej) udało się szafki elektryczne schować w ścianach, obłożyć kaflami... tu mamy półwyrób albo po prostu estetyczny niewypał na miarę "alei Kwiatowej" i ustawionych tam bodaj 25 szafek elektrycznych. Może miasto po prostu chce zasłynąć w Polsce z przebudów ozdabianych skrzynkami elektrycznymi? Zresztą na samym bulwarze także można znaleźć wątpliwej urody jednostronne wolnostojące skrzynki elektryczne...
7. Rzut oka na ulicę (między drugą a trzecią lampą) pokazuje, że bruk i ścieżka rowerowa nie są płaskie. Być może projektantowi nie przyszło na myśl, że można zrobić płaską ulicę, skoro 3 metry w bok ma wodę trzymającą poziom. A może taka fala to odzwierciedlenie "falującej jakości wykonawcy"? Urocze jest także wykorzystanie przeróżnych materiałów, częściowo z odzysku (betonowe schody, beton nabrzeża, asfalt ścieżki rowerowej, płyty chodnikowe betonowe, kostka brukowa z odzysku, drewno, panele drewnopodobne. granitowe płyty przetykane kostką-nierówno, znów kostka brukowa ale o innym rozmiarze). Naprawy takiej chaotycznej nawierzchni są drogie, ale myślenie o kosztach eksploatacji (co widać po kwestii obsadzenia wybudowanych toalet) nie jest zmartwieniem projektantów czy inwestora. Stąd może zupełna dowolność w montowaniu małej infrastruktury ławek, słupków, śmietników, oświetlenia... co w efekcie gigantycznie podraża czy wręcz uniemożliwia odtworzenie w razie zniszczeń...
8. Z "falowaniem" jeszcze większe problemy miał operator piły do betonu, który zapewne w celach estetycznych postanowił ponacinań świeżo wylaną betonową krawędź ściany umacniającej brzeg Odry. Samo nacięcie ma zapewne udawać dylatacje - i pojęcia nie mam, czy tych dylatacji zwyczajnie brakuje, czy mają one rzekomo zdobić.
Puenta: Jak można było przeoczyć takie kwestie podczas odbioru technicznego? Czy ktoś pozwoliłby sobie na takie niedoróbki we własnym domu? Bulwar Piastowski znajduje się poniżej znaku wody 100 letniej, to znaczy, że raz na 100 lat ma szanse zostać umyty ;-) Powinienem jeszcze wspomnieć o korkach, jakie ten Bulwar wygenerował... ale sobie na razie daruję.