poniedziałek, 20 października 2014

List czytelniczki w sprawie szczecińskiej hali widowiskowo-sportowej

Napisała do mnie czytelniczka bloga w sprawie hali widowiskowo-sportowej (Areny Szczecin), której dotąd nie miałem okazji zwiedzić. Ponieważ sprawa wydaje się niepokojąca i warto, by stała się tematem publicznej dyskusji, zacytuję obszerne fragmenty jej listu:


Panie Jerzy,
jako zagorzała fanka siatkówki nabyłam karnet na mecze Chemika-Police i tym sposobem znalazłam się w nowej hali szczecińskiego sportu. Jakież było moje oburzenie i zdumienie, kiedy okazało się, że z poziomu mojego 7 rzędu nie widać całego boiska z powodu zasłaniających widok band reklamowych!
Wyjaśnienie znalazłam na stronie klubu :
  • Bandy zostają, miejsca z dolnych rzędów można zamienić: "Band niestety nie można zlikwidować, bo ich ustawienia wymagają organizatorzy rozgrywek zarówno Orlen Ligi jak i Ligi Mistrzów. Na nich emitowane są reklamy sponsorów tych rozgrywek, a także klubów, w tym również Chemika Police. Znalazło się jednak wyjście z tej sytuacji. Osoby, które wykupiły karnety na miejsca w sektorach: A1, A3, A4, A5, A6, A7, A8, w rzędach 1,2,3 i 4 oraz w sektorach D2 i D3, w rzędach 1 i 2 będą mogły wybrać sobie inne, wolne krzesełka na trybunach hali Arena" [cytat ze strony JB]. 
Wybudowano kolejny szczeciński bubel (najwyraźniej bez znajomości specyfiki hali do siatkówki) a skutek jest taki, że potencjalnie najatrakcyjniejsze miejsca stają się miejscami wybrakowanymi (bilety na te miejsca są "przecenione").
Byłam w różnych halach (Gdańsk, Zielona Góra, Bydgoszcz) i nigdzie nie spotkałam się z takim problemem - aby bandy reklamowe stały na środku i tworzyły coś na kształt korytka, czy baseniku, w którym się gra :-). A tak to wygląda w Szczecinie! Jeśli zaś przeliczy się ilość przecenionych sektorów, rzędów i miejsc (chyba po 20 w rzędzie), to łatwo obliczyć straty, jakie klub musi ponieść.


www.gs24.pl

Komentarz: Na temat projektu hali toczyły się dyskusje, gdy go przygotowano kilka lat temu, i gdy zdecydowano się go realizować, co skutkowało m.in. koniecznością aktualizacji dokumentacji projektowej, bo projekt mocno zestarzał się architektonicznie i konstrukcyjnie (zmieniły się wymagania). Aktualizacja dokumentacji była kością niezgody między miastem a wykonawcą.

Dyskutowano też nad ceną, która była bardzo wysoka oraz faktem, że inne miasta uzyskały na swoje budowy znaczne dotacje a Szczecin zbudował halę na kredyt, który mieszkańcy muszą spłacić (175 mln zł przy ogólnym koszcie 190 mln zł).

Droga jest także obsługa hali, która będzie kosztować miasto (czyli mieszkańców) 2,5 mln zł rocznie. Miasto zapewniło sobie możliwość korzystania z hali przez 40 dni w roku, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że organizacja każdej takiej imprezy to oczywiście dodatkowy koszt na promocję, czy opłaty dla prowadzących i zespołów - jedynie obiekt ma być wtedy używany "bezpłatnie".

Problem z wykorzystaniem kilkudziesięciu najdroższych miejsc na niektórych imprezach wydaje się przy tym drugorzędny (sic!) choć pewnie widz, który trafi na takie miejsce ma prawo czuć złość do organizatora, który ustawiając bandy i sprzedając bilety powinien to przewidzieć. A wręcz nie powinien tych miejsc sprzedawać. Można też oczekiwać, że przy tak gigantycznych nakładach finansowych i kosztach bieżących hala miejska będzie funkcjonalna a wszystkie miejsca nadawać się będą do celu, szczególnie VIP-owskie.

Sprawę można porównać do zakupu nowego samochodu, w którym przednią szybę zamontowano tak wysoko, że kierowca widzi drogę wyłącznie wtedy, jak położy sobie pod zacną część ciała grubą poduszkę. Gdyby to działało w tym wypadku, wystarczyłoby przy wejściu na arenę rozdawać poduszki. Najwyraźniej jednak pierwsze rzędy są w bagażniku, więc poduszka nie pomoże.

Chyba nie o to chodziło miastu, które kupiło od projektanta halę na 7200 pełnosprawnych miejsc?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.