Pokazywanie postów oznaczonych etykietą architektura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą architektura. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 sierpnia 2016

Karty do gry z ciekawymi budynkami Szczecina - wesprzyj ich druk

Na stronie: wspieram.to/KartyArchitekturySzczecina pojawiła się warta polecenia zbiórka pieniędzy na projekt promujący Szczecin i jego architekturę. Taka talia kart bez wątpienia będzie interesującą pamiątką z wizyty w Szczecinie, może być też atrakcyjnym przedmiotem kolekcjonerskim.

Oddaję głos pomysłodawcy i autorowi - Tomaszowi Sachanowiczowi:


piątek, 6 maja 2016

Dobra architektura - jest czysta, nowa i się świeci (wzmianka)

Urzekła mnie celność cytatu: "Podstawowe kryteria populistycznie rozumianej „dobrej architektury” - jest czysta, nowa i się świeci". Do ilu inwestycji w Szczecinie da się tę myśl zastosować? Pisałem np. o pseudorewitalizacji al. Wojska Polskiego: "Zbuduj, zapomnij, dzieci będą spłacać...".

Cytat można znaleźć w serii felietonów Filipa Springera, zaś tekst nt. nadwiślańskiego bulwaru w stylu glamour, z betonem pod nogami zamiast trawy jako żywo przypomina mi inny mój tekst o usychających drzewkach w donicach na Bulwarze Piastowskim nad Odrą.


Parafrazując: nie zachwyca choć ma zachwycać!


wtorek, 26 maja 2015

Most Kłodny na Łasztownię - mam genialne rozwiązanie

W poniedziałek zostałem zaproszony do udziału w dyskusji w Polskim Radiu Szczecin nt. projektu połączenia Starego Miasta z Łasztownią mostem wiszącym ulokowanym tuż obok Trasy Zamkowej. Temat poruszył też facebookowiczów.

Wypowiadałem się w tym temacie krytycznie, jako ekonomista. Rozważałem, czy ca. 250 mln zł na budowę układu dróg, na skądinąd niewielkiej wyspie, oraz nowego, drogiego mostu (za ca. 100 mln) wprowadzającego dodatkowo trasę tramwajową w fosę Zamku Książąt Pomorskich będzie czynnikiem rozwojowym dla miasta i jest uzasadnionym ekonomicznie wydatkiem. Nie chcę tym razem dowodzić swoich racji i przekonania, że zarówno projekt, co sam pomysł wydatkowania takich środków uważam za wadliwy. Może kiedyś postaram się uzasadnić, czemu jestem jednoznacznym przeciwnikiem tego wydatku.

Ponieważ wszystko wskazuje na ogromną determinację miasta, by zrealizować tę inwestycję infrastrukturalną niezależnie od głosów krytycznych chciałbym zaproponować rozwiązanie, na które wpadłem tuż po programie, zainspirowany myślą Pana Jacka Lenarta nt. piętrowych mostów i tego, że Trasa nigdy tam nie powinna powstać.

Jako, że mam już na koncie pewne wizjonerskie pomysły na wydawanie publicznych pieniędzy, więc trochę poważnie a trochę prześmiewczo zaproponuję kolejny. Jako jego ojciec jestem dumny i pewny, że wszyscy go pochwalą ;-)

Moja genialna wizja...

Proponuję, żeby zamiast budować most obok mostu obniżyć Trasę Zamkową do założonego poziomu 5,5 metra. Budowa drugiego mostu pewnie będzie kosztowała więcej, niż obniżenie starego przez obcięcie filarów i posadowienie gotowego przęsła mostu Trasy Zamkowej tuż nad nurtem Odry. Proste i genialne, prawda? I pewnie tańsze!

Ponieważ na Pl. Hołdu Pruskiego już zwężono ulice, to z czteropasmowej Trasy Zamkowej będzie można wygospodarować po jednym skrajnym pasie dla pieszych czy rowerów separując ruch lokalny od tranzytowego nieco podobnie jak na wyremontowanej ul. Struga, ale prowadząc go po jednym moście.

Zwolennicy Mostu Kłodnego twierdzą, że jego budowa uwolni jakieś tereny inwestycyjne - podobno nawet na Starym Mieście. Ja wątpię, by nasyp ziemny pod tramwaj odcinający Stare Miasto od Wałów miał na to pozwolić, ale skoro i tak miałyby zostać rozebrane zjazdy Trasy, to po jej obniżeniu uzyska się grunt potrzebny dotąd np. na zjazd w kierunku Wałów Chrobrego - niższy most wymaga niższej, krótszej i mniej inwazyjnej komunikacji wspomagającej.

Dzięki mojej genialnej wizji odpadnie problem zasłaniania Zamku Książąt Pomorskich wjeżdżającym Trasą Zamkową od strony Łasztowni, jadący będą swobodnie zjeżdżać z estakady na poziom Łasztowni i widzieć wspaniały Zamek i szeroką perspektywę na Wały i wzgórze Zamkowe. Część ruchu od razu zjedzie na Łasztowni krótkimi zjazdami (nie wiem w sumie po co, ale miałem się nie czepiać), część pojedzie po obniżonym moście Trasy Zamkowej nad Odrą a następnie wespnie się do miasta lub łagodnie skręci niskim zjazdem w kierunku Wałów Chrobrego.

Widok odwrotny, z Zamku również ulegnie poprawie, polepszy się widok na Wały... Trasa nie będzie tak przytłaczać, a bardziej zlewać się z nitką Odry. I tu szare i tu szare.

Również rowerzyści i piesi będą mogli wejść bez problemów na skrajne, oddane im pasy ruchu, bo będą niżej, ponad wodą (żeglowność + wysokość gotowego już przęsła mostu). Jestem ewentualnie skłonny rozważyć takie rozwiązanie, jak przy Dworcu Głównym w Szczecinie, gdzie pod Trasą Zamkową powstałoby niewielkie rondo a sama Trasa Zamkowa byłaby na - zgaduję - 1/3-1/2 obecnej wysokości. By schować cały ruch lokalny ze Starego Miasta pod nią, w ludzkiej skali.

I wpadłem na jeszcze jeden pomysł. Skoro już obniżamy całość, to można byłoby tu i ówdzie coś dospawać albo obudować kamieniem (nie upieram się, może być sztucznym). Dzięki metaloplastyce moglibyśmy upodobnić przęsło do XIX wiecznych mostów, przynajmniej w zasięgu nieuzbrojonego oka osoby stojącej w oknie Zamku. Nie upieram się specjalnie, by ten odcinek stylizować na kształt Starówki czy Wałów Chrobrego ;-)

To co? Wdrażamy moją genialną myśl?
Ugryzę się i nie wspomnę o niuansach ;-)



AKTUALIZACJA: Ktoś mi przypomniał zagubioną, ale ciekawą uwagę nt. rozwiązań komunikacyjnych. Nie jestem ekspertem i nie potrafię ocenić trafności tej opinii, ale też nie trzeba być specjalnie rozgarniętym matematycznie, by uznać, że liczby są wiarygodne. Cytuję zatem komentarz pod tekstem...
~Jakub Bartoszewicz : Do stowarzyszenia SENS i autorów tekstu.

Rzeka Odra jest międzynarodowym szlakiem żeglownym najwyższej kategorii i wg rozporządzenia musi spełniać pewne warunki. Jeżeli nie zostaną one spełnione projekt nie uzyska zgody Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej na realizacje. I tak:
Most Kłodny aby wogle mógł być zbudowany musi pozwolić na zachowanie skrajni żeglownej 5,25 m ponad wodę wysoką co daje nam ok 6 mnpm plus konstrukcja nośna mostu 1.5 m co daje nam razem poziom jezdni/torowiska na poziomie 7,5 m npm. Szerokość toru wodnego wynosi 50 m zatem w momencie zejścia na łasztownie poziom torowiska wyniesie ok 7 mnpm. Wysokość terenu przy nabrzeżu wynosi ok 2 mnpm zatem mamy do pokonania 5 m różnicy wysokości. Dozwolone nachylenia torowiska przy dojazdach do obiektów inżynierskich wynosi 3% wg rozporządzenia zatem aby zejść na poziom nabrzeża potrzeba około 160 m.
Dopuszcza się co prawda nachylenie 5 % ale tylko na szlaku, omawiany odcinek szlakiem nie jest chociażby ze względu na ilość zakrętów. Dodatkowo proponowany jest przystanek na którym wg rozporządzenia maksymalne pochylenie wynosi 2,5 %.
Tymczasem co proponuje SENS.
Propozycja zakłada pokonanie zakrętu 90 stopni przy jednoczesnej utracie wysokości i umieszczeniu tam przystanku (wg rysunku) - kolejka w wesołym miasteczku prawie. Oczywiście można zrobić przystanek przed zakrętem (na moście - schody na łasztownie) a schodzenie zacząć za nim już wzdłuż nabrzeża ale wtedy problematyczne okaże się zmieszczenie z wymaganą długością zejścia - 160 m. Pomijam aspekt estetyczny tj. nasyp lub estakadę wzdłuż nabrzeża. Pomijam koszty ekonomiczne.

Także proponuję stowarzyszeniu SENS branie pod uwagę aspektów technicznych bo jakby nie było mają one znaczenie. Autorom tekstu proponuję natomiast ostrożniejsze nazywanie pomysłów opartych na kreskach na mapie z googla (i pięknym wizualizacją) - racjonalnymi i sensownymi. Pozdrawiam

AKTUALIZACJA 2: Tak wyglądał kiedyś teren na którym teraz ma powstać skrzyżowanie pod tramwaj. Zdjęcie pochodzi z facebookowego portalu sedina.pl.



piątek, 24 kwietnia 2015

Nie dla "rewitalizacji" alei Wojska Polskiego. Zbuduj, zapomnij, dzieci będą spłacać...

Od kilku dni, w związku z ogłoszeniem wariantów zmian układu drogowego w al. Wojska Polskiego, toczą się konsultacje publiczne dotyczące "rewitalizacji" tej alei. Inaczej niż zazwyczaj, bo nie na stronie konsultacji publicznych miasta, a na stronie architekta miasta, można skonsultować tę propozycję, wysyłając maila.

Mój pogląd na pomysł przebudowy ul. Wojska Polskiego jest jednoznacznie negatywny. Wyraziłem go w audycji Polskiego Radia Szczecin, w której uczestniczyłem jako gość facebookowy:
"Z myślą o audycji przygotowałem sobie stronę A4 argumentów krytycznych. Jeśli więc goście w studiu będą zbyt zgodni to bardzo proszę o wykorzystanie choćby wybranych fragmentów wypowiedzi. Myślę, że wkleję swoją wypowiedź tu, jako całość, ale będę przy radiu i chętnie też będę komentował wypowiedzi padające na antenie - pozdrawiam Jerzy Bielec"

O celowości projektu przebudowy al. Wojska Polskiego…
Absolutnie podważam celowość projektu przebudowy ulicy. Nazwy „rewitalizacja” nawet nie użyję, ponieważ projekt zmiany organizacji ruchu drogowego nie realizuje rewitalizacji, co najwyżej może stanowić jej trzecią część. Miasto nie ma pomysłu realnego wsparcia wspólnot, nie potrafi rozwiązać problemu zadłużonych na ponad 170 mln lokatorów ZBiLK. Nie umie w centrum zorganizować na bieżąco sprzątanego wybiegu dla psów, nawet wyegzekwować sprzątania chodnika – od wspólnot i od siebie samych.
Dlaczego wybrano akurat tę ulicę spośród dziesiątek ulic Śródmieścia? Dla mnie to MIŚ z filmu Barei (czyli słomiana inwestycja za publiczne pieniądze).

Nie widzę uzasadnienia tej przebudowy…
Wojska Polskiego prowadzi znikąd donikąd, podobnie jak karykaturalny deptak Bogusława, którego jedną pierzeję stanowią zdewastowane przez miasto kamienice. Za to stanowi istotną trasę odciążającą ruch i awaryjną (np. dla karetek) po zwężeniu o jeden pas al. Piastów i zmniejszeniu przepustowości Pl. Kościuszki.
Celowość projektu podważam, ponieważ 500 metrów dalej mamy aleję Papieża Jana Pawła II, która wypełnia wszelkie oczekiwania, włącznie z przypisaną w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego funkcją „Złotego Szlaku” i która żyje w dni pogody, choć nie pęka w szwach od spacerowiczów a urokliwa trasa środkiem alei z powodzeniem pomieściłaby jeszcze 200% więcej spacerujących.
Szczegóły techniczne...
Tramwaj w al. Wojska Polskiego jest całkowicie zbyteczny, odległość przystanków tak niewielka, że za ułamek kwoty mogłyby obsłużyć tę ulicę autobusy, ale nawet one nie specjalnie są tam potrzebne. To bizantyjski wydatek.
Absurdem należy określić też manię „wynoszonych, brukowanych” wysepek, czy przystanków. Bruk jest znacznie bardziej śliski, szczególnie po deszczu. Jest także znacznie głośniejszy od nowoczesnego asfaltu. W rezultacie uciążliwy dla mieszkańców, a należy pamiętać, że miasto ma obowiązek ograniczać hałas na ulicach i sporządza nawet specjalną mapę hałasu.

O tym, jak miasto gospodaruje pieniędzmi  podatników…
Miasto zachowuje się, jakby musiało wydawać pieniądze i wydawało je na każdy projekt, który przypadkiem ma przygotowany lub który jest medialnie nośny. Trudno doszukać się sensu wielu rozpoczętych a zastopowanych na pewnym etapie projektów.

Miasto wydaje także pieniądze unijne bez refleksji, za co i kto utrzyma wybudowaną infrastrukturę, nie mówiąc już o koniecznej spłacie miliardowego zadłużenia miasta i oscylującego wokół miliarda długu spółek miejskich.
W Szczecinie coraz bardziej popularne jest hasło opisujące miejskie projekty: „Zbuduj i zapomnij”, a ja bym do tego jeszcze dodał trzecią frazę:
„Zbuduj, zapomnij, dzieci będą spłacać...”.

Jeśli nie Wojska Polskiego to co?
Równe i czyste chodniki w całym Śródmieściu, wyższa kultura pracy Straży Miejskiej, rozbudowa programu „przedogródków” i „podwórek”. Choć jeden parkingowiec dla mieszkańców kwartałów… wszystko to, czego tam mieszkających chcą by podnieść standard życia a nie to co „wygląda ładnie”.

Podsumowując:
Zaklinanie rzeczywistości nie spowoduje, że wróci tam życie, ponieważ rola tej ulicy uległa radykalnej zmianie. W PRL-u była to ulica zadbana, ale także prestiżowa lokalizacją niewielkiej liczby dostępnych w Szczecinie lokali o podwyższonym statusie. Obecnie ulica niczym nie wyróżnia się, poza tym, że dzięki dużemu ruchowi samochodowemu i jakiej-takiej możliwości parkowania trochę ludzi się na niej zatrzymuje. Przy tej gęstości zaludnienia i konkurencji centrów handlowych szansa, by zdołała przyciągnąć tysiące ludzi potrzebnych dla wypełnienia jej ogromnej powierzchni jest żadna.



AKTUALIZACJA:


poniedziałek, 24 marca 2014

Słupkiem w Jagiellońską, czyli dlaczego w mieście brakuje pieniędzy na wizjonerskie przebudowy (lean goverment)

Kilka słów nt. powodu, dla którego słupki na ul. Jagiellońskiej w Szczecinie stały się bohaterami tego wpisu. 

Oczywistym pretekstem, by użyć tej ulicy i stojących na niej słupków jest tocząca się od blisko dwóch lat, za sprawą wąskiego grona osób, dyskusja nt. ograniczenia ruchu na tej ulicy i poprzez to poprawienia jej standardu. Ostatnio widoczne jest, że taka zmiana, mimo protestów przedsiębiorców może zostać (niestety) wdrożona. Ja osobiście jestem sceptyczny wobec pięknych wizualizacji, na których nie widać brudnych chodników, rozbitych butelek po piwie, graffiti; za to widać tętniący życiem, bogaty deptak - serce miasta... 

Faktycznie zaś, chciałem wybrać sobie jakąkolwiek ulicę, bądź część miasta, która mogłaby się stać przykładem tego, w jaki sposób psuta jest tkanka miejska przez błędne decyzje w dodatku tworzące dodatkowe, zbędne koszty.

Poprawa przestrzeni miejskiej nie musi się odbywać poprzez "przebudowy", drogie inwestycje infrastrukturalne. Patrząc zresztą na niespójne pod względem urbanistycznym i architektonicznym działania można odnieść wrażenie, że przebudowy w Szczecinie choć odnawiają, to nie poprawiają estetyki a wręcz pogłębiają chaos.

Co jest kluczem poprawy wyglądu? Jeśli się jest bardzo bogatym, to częsty remont, jeśli skromnym to częste sprzątanie. Poważnie zaś mówiąc: jednolitość, systematyczność, dbałość... a nie wizje i rewolucje.


Standaryzacja a estetyka Szczecina

Podstawą działań powinna być standaryzacja, czyli działalność ujednolicająca, systematyzująca stosowane rozwiązania w przestrzeni publicznej, elementy małej infrastruktury, tzw. "meble miejskie". Takie działania oczywiście nie oznaczają, że w całym mieście wszystkie ławki, lampy, czy chodniki mają wyglądać tak samo, bo niezbędny jest szacunek dla architektonicznego kontekstu.

Standaryzacja ma jednak jedną, zasadniczą zaletę - wybór zaledwie kilku wzorcowych rozwiązań, np. stworzenie katalogu miejskich mebli (i słupków), pozwala ograniczyć koszty napraw i wymian. Pracownicy nie muszą każdorazowo sprawdzać, jakiego rodzaju przedmiot został zniszczony, nie muszą zamawiać zamienników czy części (czy wręcz rozpisywać przetargu za każdym razem), czekać na ich dostawę. Dysponując ograniczoną liczbą rodzajów ławek, koszy, opraw świetlnych, słupków, barierek - mogą posiadać w magazynie zestaw części zamiennych a naprawy w terenie wykonywać w większości przypadków "z marszu", nie czekając na dostawę i nie dojeżdżając w miejsce napraw po kilka razy. 

Wie o tym każdy, kogo odwiedzał w domu serwis naprawiający pralkę czy zmywarkę - podstawą zgłoszenia i przyjazdu serwisu zawsze jest podanie modelu i rodzaju usterki, co często umożliwia naprawę podczas pierwszych (i jedynych) odwiedzin serwisanta i skutecznie ogranicza koszty robocizny oraz przyśpiesza naprawę.

Takie działanie, którego element stanowi standaryzacja, jest podstawą praktycznie każdego większego projektu gospodarczego, podstawą nowoczesnej produkcji czy usługi na szerszą skalę (vide hamburger z restauracji sieciowej).

Rozwinięciem standaryzacji jest koncepcja szczupłego, oszczędnego rządzenia (Lean Government). Bazuje ona na zasadzie redukcji marnotrawstwa organizacyjnego (a w opisanym niżej przypadku wynikającego przede wszystkim z nadmiernego, zbytecznego zróżnicowania). Standaryzacja pozwala ograniczyć mudę (marnotrawstwo). 

Kilka cytatów:
W powszechnym użyciu oba pojęcia, normalizacja i standaryzacja, a także norma i standard, funkcjonują w sposób zamienny, co częstokroć prowadzi do nieporozumień wynikających z ich nieco różniących się faktycznie znaczeń. Zasadniczą, cechą normy jest bowiem jej postać i cecha wraz z wynikającymi stąd konsekwencjami jako ściśle zdefiniowanego dokumentu, aktu prawnego bądź przepisu, "przyjętego na zasadzie konsensu" i "zatwierdzonego przez odpowiednia jednostkę" do "powszechnego i wielokrotnego stosowania". Cechy tej nie musi posiadać natomiast standard, który jest zwykle traktowany jako [...] całość działań zmierzających do opracowania, rozwinięcia, adaptacji, modyfikacji i upowszechnienia pewnych wzorcowych i optymalnych rozwiązań koncepcyjnych, teoretycznych i praktycznych, w tym także działań zmierzających do ustanowienia norm (Pachelski, Wysocka; 1999) [...] (geodezja-szczecin.org.pl).
Standaryzacja, zwana też normalizacją i optymalizacją, to działania podejmowane w celu dostosowania produktów, usług, technologii produkcji, czy też obsługi klienta, do wzorców uznanych w danym czasie i okolicznościach za najlepsze. Standaryzacja niesie z sobą wiele korzyści, jak chociażby wzrost zaufania konsumentów do danej marki, jej wyrobów czy usług. (planeria.pl).
Normalizacja - to działalność zmierzającą do uzyskania optymalnego, w danych okolicznościach, stopnia uporządkowania w określonym zakresie, poprzez ustalanie postanowień przeznaczonych do powszechnego i wielokrotnego stosowania, dotyczących istniejących lub mogących wystąpić problemów (Ustawa z dnia 12 września 2002 r. o normalizacji, Dz.U., Nr 169, poz. 1386).

Słupkiem w Jagiellońską...
Zaczynamy... na Witkiewicza. Żółte słupki "z głową" a w tle brudnożółte, ale najprostsze w formie.
Duży słupek "z głową" i jego małe, trawnikowe dzieci... tym razem czarne.
Po przeciwnej stronie ulicy betonowe półkola, których nie sposób dostrzec, jeśli spadnie śnieg i które doskonale poprawiają obroty w warsztatach samochodowy - nie mówmy więc, że miasto nie robi nic dla przedsiębiorców, zaś mieszkańcy sami sobie winni...
Skrzyżowanie dalej - proste, czarne słupki, "z kapslem" chronią śliczny chodnik i piękny trawnik.
Tym razem wspólny jest kolor... i nic poza tym. No prawie wspólny, bo rury znaków są ocynkowane.
Żółta barierka dba o bezpieczeństwo młodzież, ale czy uczy estetyki?
Kawałek dalej - czarny słupek a w tle żółte barierki. Sądząc po słupkach, są one efektem ostatniej akcji ZDiTM.
 Po tej samej stronie ulicy, już "z górki", niemodne żółte.
Sąsiadują z czarnymi, ale ozdobnymi... które wyrastają 30 metrów dalej. A historycznie zapewne są młodsze od żółtych a starsze od prostych-czarnych ;-) I są wynikiem "rewolucyjnej przebudowy" al. Boh. Warszawy.
Lepsze od betonowych półkul, bo widoczne dla kierowcy zapory, które swoją solidnością z pewnością znalazłyby zastosowanie na wybrzeżu do ochrony brzegu przed sztormowymi falami ;-) Warto zwrócić uwagę na odcień ozdobnych kamyczków, nawet mimo jego brudno biało-czarnego odcienia. W głębi małe czarne... słupki i zielony śmietnik.

A jednak półkule wiecznie żywe. Jest nadzieja, że ktoś chcąc zimą złamać prawo zostanie srodze pokarany niszcząc na nich podwozie, rozlewając olej z miski olejowej i wspierając biznes warsztatowy.
To już okolice deptaka Bogusława. Rustykalno-rokokowe słupki z łańcuszkiem (to nowość w zestawieniu), w tle cynkowane stojaki, jakaś zapomniana betonowa donica i zielony śmietnik. Ale to nie wszystko... kolejne zdjęcie...
I te same słupki tracą łańcuszek. Za to błyszczy zapora drogowa, zdaje się "nikiel szczotkowany" (bodaj najnowszy szyk w słupkach w Szczecinie). Nie czepiam się... jedyna taka zapora w mieście nie musi pasować do "historycznego" deptaka - i tak nie jest mu w stanie bardziej zaszkodzić, niż brak kamery monitoringu.
Pamiętacie betonowe zapory? Te mają buro-brązowy odcień, ale za to beton, którym wypełniono miejsce po kostce brukowej kolorystycznie nawiązuje do wcześniej sfotografowanych betonowych zapór.

Opuszczamy Jagiellońską, odwiedzamy okolice Teatru Lalek Pleciuga... a tam inna ciekawostka - "słupki patriotyczne", biało-czerwone. Jeszcze zabawniejsze jest to, że zdążyły stracić oryginalne łańcuchy. Służby miejskie je uzupełniły - górny jest stalowo-zardzewiały, dolny ocynkowany...
A na zdjęciu niżej oryginalny, malowany na biało i drugi na czerwono. Tak to wyglądało, zanim służby "naprawiły".
To nie koniec rozmaitości architektury miejskiej. Na tym samym skrzyżowaniu stoją też słupy ocynkowane.

Okolice Pałacu Młodzieży również odwiedzili Panowie z najnowszym produktem miejskim - czarnymi słupkami. Dla odmiany zabrakło asfaltu, ale był beton, więc mocowanie na tle zabytkowego granitu, czy klinkierowego murka jakoś nie razi. Czarne słupki, zielony śmietnik, niebieska pompa... jest wesoło, ale rzut oka na następne zdjęcie, choć z tego samego skrzyżowania.
I widzimy efekty przedostatniej akcji miejskiej, czyli przemalowywania malowanych proszkowo na żółto i ocynkowanych barierek na szaro. To pewnie było rok temu, stąd różnica odcieni ;-) Można liczyć na brud i rdzę, one wyrównają odcienie ;-)
Skrzyżowanie dalej nie dotarli malarze z szarą farbą... barierka stylem ma się nijak do poprzedniej, ani tej z Jagiellońskiej.


Zagadka dla uważnych czytelników:
  • ile kolorów i odcieni mają barierki na zdjęciach? iloma farbami trzeba byłoby je konserwować?
  • ile typów słupków można znaleźć na zdjęciach?
  • ile słupków lub zapór na zdjęciach nie dostrzeże kierowca samochodu osobowego przez tylną szybę?
  • na ilu zdjęciach słupki były wybrakowane?
  • na ilu zdjęciach zamontowano je bez szacunku do nawierzchni, w której są montowane?
  • a ile przykładów z własnego otoczenia znasz i możesz sam podać?
Na koniec tych, którzy chcieliby się nauczyć, jak robić DOBRZE, TANIO i SZYBKO (sic!) zapraszam za rok na konferencję lean...


środa, 23 października 2013

Świnoujście: Park, którego Szczecin może zazdrościć!

Niedawno wytykałem niedoróbki na Bulwarze Piastowskim w Szczecinie i na placu zabaw w Świnoujściu, tym razem pozostaje mi wyłącznie pochwalić zrealizowany w Świnoujściu projekt rewitalizacji parku przy ul. Chopina, o który zwyczajnie można być zazdrosnym. Projekt obejmuję powierzchnię 43 tys. metrów kwadratowych a inwestycja kosztowała 4,5 mln, z czego 2 mln sfinansowała UE. Dla porównania "szklana pułapka" i niedziałające strumyczki w alei Kwiatowej w Szczecinie kosztowały ponad 8 mln zł, a nie ma tam nawet toalety dla niepełnosprawnych. Myślę też, że zadowoleni są świnoujścianie, którym park z dnia na dzień podniósł wartość metra kwadratowego mieszkania...

1. Położenie parku na skarpie i estetyczna architektura budynku sanitariatów. Schody z jednego ze zdjęć prowadzą do mini-ogrodu botanicznego. A tablice wzdłuż ulicy (ostatnie zdjęcie) wykonane ze stali nierdzewnej zawierają kolorowe plakaty z widokami miasta. Nie zabrakło też stojaków na rowery tuż obok budynku (i monitoringu).











2. Niesztampowe zabawki dla dzieci: beton, drewno, gumowe podłoża. Niebanalne formy rozwijające wyobraźnię... i mięśnie.










3. Sport dla każdego: siłowania pod chmurką wyłożona gumą, szachy-warcaby "na wagę", boisko do gry w bule; wygodne i proste wiaty dla graczy; na koniec poleżeć i poopalać się. Jest też mały tor saneczkowy, choć brak go na zdjęciach ;-)








4. Dbałość o ujednoliconą, wygodną małą architekturę. Ścieżki wyłożone dobrym jakościowo materiałem - wykonane bezbłędnie, podobnie jak wykończone murki. Nierozwiązywalny w Szczecinie problem wygodnego łączenia chodnika z brukiem - mnie nie przekonuje - ale świnoujskie rozwiązanie i tak jest o klasę lepsze niż stosowane w Szczecinie. Nawet drzewa zamiast więdnąć w donicach (jak na Bulwarze Piastowskim) mają nawodnienie pozamykane dodatkowo specjalnymi pokrywkami zabezpieczającymi korzenie przed gryzoniami.







Na koniec warto wspomnieć, że nie zapomniano o cmentarzu, który tu niegdyś był - upamiętniono ten fakt tablicą i elementami małej architektury, nieznacznie na uboczu, godnie.

Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.