Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ZBiLK. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ZBiLK. Pokaż wszystkie posty

sobota, 27 lutego 2016

Czym czwarta władza w Szczecinie jest mało zainteresowana...

Szczecin niewątpliwie cierpi na syndrom "miasta straconych szans". Wciąż powtarzane są komunały o "ogromnym, niewykorzystanym potencjale" okraszane wizjami metropolii wspanialszej niż niejedna stolica, choć od dobrej dekady trudno go zaliczyć do pierwszej ligi w kraju.

Tym razem, jako bloger, chciałem wrzucić kamyczek do ogródka szczecińskich gazet. Niestety czwarta władza w Szczecinie w kontaktach z władzą powiatową pozbawiona jest kłów, a o błyskotliwej, ciętej ripoście czy przekornym a wnikliwym piórze wręcz pozostaje marzyć. Czasem tylko odreaguje na czytelnikach.

Brak odpowiedzialnej, rzetelnej, merytorycznej krytyki klasy politycznej Szczecina legitymizuje to, jak klasa ta sobie poczyna. W niektórych wypadkach wprost widać zażyłość we współpracy z samorządem, co samo w sobie złe nie jest, o ile nie przeszkadza w profesjonalnej pracy. Gorzej, gdy sprowadza się do umieszczania tekstów komunikatów wprost ze strony Urzędu Miasta w formie artykułów.

Skąd te gorzkie słowa do szczecińskich gazet? Otóż ani jeden przedstawiciel prasy nie pojawił się na społecznej debacie w Urzędzie Miasta nt. stanu miejskich spółek. Trudno zrozumieć, gdy dziennikarze poświęcają więcej uwagi np. kratce ściekowej na drodze rowerowej, czy brakowi tabliczki z rozkładem jazdy na przystanku niż wielomilionowemu zadłużeniu spółek komunalnych (długi części spółek wynosiły już w 2013 roku blisko 600 mln zł), a które doliczyć trzeba do wynoszącego miliard złotych dług samego miasta. Warto dodać, że dług najemców lokali komunalnych wobec ZBiLK wyniósł ok. 100 mln zł (2016). Zaś w stawianym Szczecinowi często za wzór Wrocławiu wprost pisze się nt. oficjalnego i ukrytego zadłużenia.

Inna sprawa, że urzędnicy miejscy nie nagabywani przez prasę nawet nie udają, że są zainteresowani informowaniem mieszkańców o takiej debacie - o czym świadczy skrupulatna wręcz ignorancja administratorów facebookowego portalu służącego urzędowej propagandzie.

Z drugiej strony, skoro nikogo nie interesuje nadzór nad majątkiem publicznym, to może słowa o tym, że "szczecinianie mają to, co sobie wybrali" są prawdziwe? Podobnie jak stare przysłowie o "budzeniu się z ręką w nocniku", czy "wysypianiu się tak, jak się sobie pościele"?

Przechodząc do rzeczy. Na stronie Inkubator kultury otwartości pojawiły się nagrania z debaty, zatem odsyłając do organizatorów pozwalam sobie je zamieścić na blogu. Materiał zawiera sporo ciekawych wątków, których rozwinięcie przez dziennikarzy byłoby z korzyścią dla przejrzystości i standardów w mieście.


 



piątek, 29 stycznia 2016

Debata o nadzorze nad spółkami miejskimi w Szczecinie - 18 lutego 2016

Na 18 lutego 2016 roku zaplanowano w sali sesyjnej Urzędu Miasta Szczecin debatę publiczną nt. tego, czy czy system nadzoru nad miejskimi spółkami funkcjonuje jak należy? Spotkanie rozpocznie się o godzinie 18, wstęp wolny.

Dyskusja ma się toczyć m.in. nad tym, jak miasto pilnuje majątku mieszkańców przekazanego do spółek miejskich i czy spółki lepiej zarządzają interesami mieszkańców niż gdyby ich nie powołano do życia. Można już zadawać pytania i śledzić facebookowe wydarzenie powołane w związku z tą debatą: Fikcyjny, czy skuteczny? Debata o nadzorze nad spółkami miejskimi w Szczecinie.

Poprzednia debata, na którą zaproszenie organizatorów udostępniłem na swoim blogu dotyczyła jawności w Szczecinie.


Słowo wyjaśnienia...


Gminy mają prawo tworzyć spółki, w których najczęściej są jedynym właścicielem. W Szczecinie tych spółek jest kilkanaście (lista spółek miejskich). W praktyce odbywa się to tak, że Rada Miasta przyjmuje przygotowaną przez Prezydenta ogólną uchwałę powołującą spółkę miejską do życia i przekazuje nadzór nad nią Prezydentowi. Od tego momentu Rada Miasta pozbywa się w zasadzie możliwości kontroli nad majątkiem i funkcjonowaniem takiej spółki. De facto decyduje o wszystkim Prezydent i powołany przez niego prezes-dyrektor spółki.

Dla sprawniejszego kierowania taką liczbą spółek w Urzędzie Miasta powołano Biuro Nadzoru Właścicielskiego, a także wyznacza się członków Rad Nadzorczych spółkom. W ich kompetencjach jest nadzór nad spółką w imieniu Prezydenta, w tym wnioskowanie o przyznawanie nagród, np. w wysokości 42 tysięcy złotych. Zarządzenie nr 376/14 w sprawie zasad nadzoru właścicielskiego nad spółkami z udziałem Gminy Miasto Szczecin reguluje, jak ten nadzór ma się odbywać.


Moje pytania...


W stosunku do działalności spółek miejskich mam szereg zastrzeżeń. Chętnie usłyszałbym odpowiedź m.in. na takie pytania:

  1. Jak wygląda koordynacja prac w mieście, skoro za jeden teren może odpowiadać kilka spółek: ZUK, ZDiTM, SEC (wykop w pasie z wysoką zielenią)?
  2. Gdzie można znaleźć szczegółowe budżety spółek miejskich? I spis ich majątku?
  3. Kiedy będzie rejestr umów wszystkich spółek miejskich?
  4. Dlaczego spółki miejskie mają swoje strony internetowe a nie mają ePUAP?
  5. Jaki jest układ odpowiedzialności: pracownik spółki - dyrektor - rada nadzorcza - prezydent - rada miasta?
  6. Czy prawa mieszkańca do skargi i odwołania są takie same, gdy wykonuje zadanie urzędnik i takie same gdy pracownik spółki?
  7. Czy pracowników wykonujących zadania samorządu terytorialnego w ramach spółek miejskich obowiązuje Kodeks postępowania administracyjnego?
  8. Jakie działania zmierzające do obniżenia kosztów usług komunalnych podjęła każda ze spółek miejskich w ostatnich 3 latach? O ile taniej dzięki temu żyje się mieszkańcom?
  9. Jakie jest aktualne zadłużenie każdej ze spółek miejskich i ile wyniesie w ciągu następnego roku?
  10. Jak organizowane są konkursy na stanowiska w spółkach miejskich? O ile są konkursy?
  11. Ilu radnych i członków ich najbliższej rodziny zatrudnionych jest w spółkach miejskich?
  12. Jakie trzy istotne społecznie korzyści mają mieszkańcy z powołania każdej ze spółek w stosunku do realizacji zadań przez urząd?
  13. Jakie niezależne od UM i spółek miejskich instytucje wykonywały audyt spółek?
  14. Jaką realną kontrolę ma Rada Miasta nad majątkiem publicznym po przekazaniu Prezydentowi pieczy nad spółką miejską?
  15. Wg jakich zasad rozpatrywane są "reklamacje" w NiOL? Spółki handlowej czy kpa?
  16. Dlaczego NiOL nie akceptuje legitymacji szkolnej ucznia szczecińskiej podstawówki i żąda dodatkowych zaświadczeń?

AKTUALIZACJA: Nawiązując do pytania nr 11 w sieci pojawił się Apel do radnego Marka Duklanowskiego w sprawie udostępnienia przez niego danych nt. jego zatrudnienia w spółce miejskiej.


wtorek, 4 marca 2014

515 rzeczy czeka na naprawę na szczecin.naprawmyto.pl

Niedawno pisałem, że szczecinianie chętnie zgłaszają spółkom miejskim, takim jak: ZUK, ZDiTM czy ZBiLK problemy wymagające interwencji. Wykorzystują przy tym narzędzie, jakim jest strona: szczecin.naprawmyto.pl. W ciągu ostatniego kwartału część spraw załatwiono, ale znacznie więcej zgłoszeń w tym czasie przybyło:

  • 515 zgłoszeń czeka na rozpatrzenie (było 375 zgłoszeń) - wzrost o 37,3%
  • 48 jest w trakcie realizacji (było 59 realizowanych)
  • 466 uznany zostało za naprawione (było 414) - wzrost o 12,5%
  • 31 uznano za takie, które nie będą naprawiane (tu nic się nie zmieniło).
Można uznać, że o ile narzędzie cieszy się rosnącym powodzeniem, o tyle pracownicy zakładów lub jednostek budżetowych Urzędu Miejskiego w sposób raczej dowolny raportują w tym narzędziu wykonanie napraw lub realizację zgłoszeń. Wnioskuję tak, ponieważ część zgłoszonych spraw zamknięto, ale nie zostało to zaznaczone w tym narzędziu przez osoby powołane do jego obsługi. Być może, gdyby porządki objęły przepływ informacji, to niekorzystny wynik: 

Szczecin kontra szczecinianie
466 : 515

wyglądałby bardziej korzystnie dla służb miejskich.

Problem drążony jest także na facebooku, gdzie założono profil: o brudzie w Szczecinie, gdzie internauci namiętnie wstawiają zdjęcia nieposprzątanych skwerów i porzuconych stert śmieci. Strona z pewnością nie stanowi wizytówki miasta.


Dla równowagi warto wspomnieć o innych ciekawych miejscach "w sieci" poświęconych Szczecinowi, linki odsyłają do facebooka:

wtorek, 10 grudnia 2013

Zielone Podwórka w Szczecinie

Od pewnego czasu realizowany jest w Szczecinie bardzo ciekawy i wart promowania projekt finansowania restauracji podwórek kamienic oraz terenów wokół budynków. Wspólnoty mogą ubiegać się o znaczne dofinansowanie kosztów remontu, w zamian za podjęcie się w przyszłości opieki nad terenem podwórka.

Ubolewać można, że ze zgłaszanych co roku kilkudziesięciu projektów, zaledwie kilka jest realizowanych, ze względu na ograniczony fundusz przeznaczany na ten cel. W każdym razie program ten należy uznać za jednoznaczny sukces, a dziwi wyłącznie jego skromna skala. Można nawet z przekąsem stwierdzić, że o ile w przestrzeni publicznej powstają w Szczecinie głównie koszmarki małej architektury, o tyle projekty podwórek, choć często rustykalne, mają swój ludzki wymiar. Prawdopodobnie przyczyniają się bardziej do budowy kapitału społecznego i dobrosąsiedzkich stosunków, niż niejedna szczecińska fontanna ;-)

Więcej na ten temat można znaleźć na stronie: www.podwórka.pl , albo: www.facebook.com/pages/Szczecińskie-podwórka (może wymagać logowania).
Zgłoszenia i program realizuje: Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych (ZBiLK) .

Ze swej strony zachęcam do zajrzenia i pobrania pliku stanowiącego miks różnych źródeł: piękne podwórka (12 stron zdjęć i pomysłów). Niestety, żeby pobrać plik trzeba odczekać około 40 sekund, ale warto.


piątek, 8 marca 2013

ZBiLK ma pół tysiąca pustostanów ... i pół roku hula po nich wiatr, cz. 2.

Dziwiłem się swego czasu, że ZBiLK zastąpił procedurę przyznawania mieszkań w systemie ciągłym rozwiązaniem cyklicznym: ZBiLK ma pół tysiąca pustostanów. Zastanawiałem się, czy dla aktualizacji kolejki potrzebny jest nowy system wniosków i czy wymaga to, by przez kilka miesięcy te lokale stały puste?

Kolejne doniesienie prasowe przynoszą czarny scenariusz: W drugiej połowie marca będą gotowe listy z nazwiskami osób, z którymi podpiszemy umowy najmu - precyzuje Tomasz Owsik - Kozłowski z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie. - Ze względu na procedurę odwoławczą, pierwsi najemcy wejdą do mieszkań w lipcu (regiodom.pl). Czyli porządkowanie sprawy zajmuje urzędnikom pół roku albo i dłużej. W tym czasie 500 lokali w Szczecinie, zamiast być zasiedlonymi - pozostaje puste, a koszty opłat czynszowych ponosi pośrednio budżet miasta poprzez wzrost zadłużenia ZBiLK-u.

Dla mnie jest to niezrozumiałe. Zapewne ludzie, którzy w końcu ujrzą, po pewnie prawie 3/4 roku (składanie wniosków, pół roku rozpatrywania, odwołania) lokal, o który się ubiegali, będą mniej lub bardziej szczęśliwi. Ale porównując sytuację do pierwszej z brzegu sformalizowanej, szczecińskiej procedury, np. naboru dzieci do przedszkoli można się dziwić, że złożenie wniosku i rekrutacja do przedszkola może zamknąć się w datach: 11 marca - 19 kwietnia (ok. 5 tygodni) a do najmu mieszkania - w kilku miesiącach. Przedszkola publiczne w Szczecinie, to ponad 7,5 tys. miejsc w ok. 50 placówkach. Wniosków o mieszkanie jest 5,3 tys. a lokali 500. Skala problemu nie jest więc znacząco większa, o ile ZBiLK ma dobrą inwentaryzację własnych zasobów a kwestionariusz wniosku w sposób jednoznaczny umożliwia klasyfikację i ocenę potrzeb wnioskodawców.

Czy ZBiLK jest niewydolny organizacyjnie?


AKTUALIZACJA: Wg www.mmszczecin.pl lista mieszkań ma być zamknięta w okolicach lipca czy też mieszkania mają być przekazane w III kwartale. Zważywszy, że wnioski składano w październiku zeszłego roku wydaje się, że 3/4 roku może nie starczyć urzędnikom na "wdrożenie nowej polityki mieszkaniowej". Jest też pozytywna kwestia, jeśli ktoś ma wiedzę o pustostanie, to może go zgłosić: zgłoś pustostan w Szczecinie.


czwartek, 20 grudnia 2012

Pływające ogródki na prywatnych kamienicach

W Szczecinie, ZBiLK skarży się powszechnie na brak pieniędzy na renowacje kamienic, w których mieści się mieszkaniowy zasób gminny. Gmina m.in. nie dofinansowała ZBiLKu pieniędzmi na remont 500 pustostanów. Ciekawostka: za to, na sypiących się elewacjach, montuje się nieczytelne tabliczki adresowe w konwencji "pływających ogródków" (Floating Garden).

O ile wiem, gmina nie zapytała się (przynajmniej niektórych) właścicieli kamienic, czy wolno jej zdemontować ich własne, prywatne tablice adresowe a w zamian za to powiesić nowe w wątpliwej estycznie i funkcjonalnie konwencji.

Taka sytuacja rodzi kilka wątpliwości:
  1. Dlaczego gmina jednym daje za pieniądze podatników nowe tabliczki a innym nie daje? Gdy była dyskusja o programie rewitalizacji kamienic okazało się, że gmina Szczecin nie może finansować remontów elewacji kamienic, bo to byłaby dotacja dla prywatnych właścicieli. A tabliczki rozdawać może?
  2. Jakim prawem ktokolwiek demontuje prywatną własność i co z nią robi? Jakim prawem ktoś wierci prywatną ścianę wspólnoty, zakłada inną tabliczkę i co się dzieje ze starą, często całkiem dobrą tabliczką?
  3. Znaki reklamowe "pływających ogródków" gmina ma udostępniać odpłatnie. Urząd Miejski twierdzi, że musi pobierać od tego potwornego knota reklamowego opłaty: "Mamy jednak opinie prawne, w świetle których nie możemy udzielić licencji nieodpłatnej". Czy zatem obdarowane wspólnoty zostaną zmuszone do płacenia, czy będzie to odstępstwo od reguły?
  4. A może, zgodnie z prawem, wspólnoty winny obciążyć miasto za reklamowanie się na swojej ścianie marką "pływających ogródków"? Skoro jej upowszechnianie jest wymierne, to może należy za reklamownie marki na ścianie pobierać opłatę?
  5. A może za przechowywanie niezamówionej rzeczy pobierać opłatę? Myślę, że można byłoby jeszcze rozważyć opłatę za wiercenie prywatnych ścian przez najętą przez miasto firmę...
  6. Kto będzie ponosił koszty wymiany tabliczek, ich konserwacji? Kto poniesie koszty ewentualnego złego montażu i wypadku tym spowodowanego?
Zupełnie osobną kwestią - poza wątpliwą estetyką i niską czytelnością tabliczek - jest fakt, że odstają one od ściany. Powoduje to, że w przypadku części oświetleń plafonowych montowanych na ścianach tablica przestaje być oświetlana. Ponadto będzie się na niej osadzać brud a topiący się śnieg będzie spływał po mocowaniach do ściany. Taka tabliczka, na czystej ścianie będzie generowała zacieki zbierając wodę, śnieg, brud. Wypukły kształt będzie utrudniał odczytanie pełnej nazwy (czy wręcz jej odgadnięcie), jeśli będzie się patrzyło na tabliczkę pod ostrym kątem.

Podsumowując: bezsensownie wydane pieniądze na wymianę tabliczek często w doskonałym stanie wyłącznie po to, aby zamanifestować wątpliwej funkcjonalności estetyzację zaniedbanych budynków. Ale remont 6 podwórek po 100 000 zł i przywrócenie godnych warunków życia około 200 rodzinom jest najwyraźniej mniej pokazowym osiągnięciem, niż nieczytelna tabliczka na odrapanej ścianie obok zasikanej bramy (miejska toaleta ma być odpłatna).

Zdjęcie "z sieci", autor nieznany.

AKTUALIZACJA: Wspólnota nie chce tablicy Majdaniec, bo uważa, że dawała zły przykład. Zaangażowana w tę sprawę inicjatorka projektu: www.kamieniceszczecina.pl uważa taki pogląd za zacietrzewienie. Gdy kilka tygodni temu próbowałem podyskutować na forum społecznościowym: www.facebook.com/KamieniceSzczecina nt. tego, czy ważniejsze są tabliczki na obsypujących się elewacjach czy to, żeby zwiedzający nie wdepnął w psią kupę lub nie złamał nogi na krzywym chodniku - podziękowano mi banem za wypowiedzi, ponieważ nie pasowały one do wizjonerskiego samozadowolenia osób stojących za skądinąd sympatycznym projektem i rozbudowywaną skarbnicą zdjęć zapuszczonych lub ratowanych szczecińskich kamienic. Dotąd nie wiem, czy jest to prywatna inicjatywa, czy coś co współfinansujemy z podatków. Nie wiem też, czy na tych tablicach w wersji "pływających ogródków" Szczecin zarabia, czy tym razem udostępnia bezpłatnie?
Cieszy mnie i smuci jednocześnie, że Wspólnota wie, że mury są jej i nie bardzo chce współpracować przy akcji reklamowo-propagandowej, bo jest świadoma kuriozalności sytuacji: przypomniano sobie o ich kamienicy wtedy, gdy ich elewacja była komuś do czegoś potrzebna. Nie dając przy tym kompletnie nic w zamian, co więcej, nawet nie informując, czy np. środki z funduszu Jeremie mogą być dostępne właścicielom kamienic i być tanią alternatywą kredytu hipotecznego. Jeśli ktoś wie, czy Jeremie pójdzie na parkingi NiOL, czy na kamienice - proszę o informację, bo mi się nie udało do niej dotrzeć.


czwartek, 6 grudnia 2012

Szczecińskie długi... szczecińskie spółeczki...

Niedawno pisałem o długach Szczecina, donosiła o nich... Gazeta Trójmiejska (zobacz tutaj). Szczecińskie pozostałości po Gazecie Wyborczej zainteresowały się tą niezbyt przyjemną informacją dopiero po interpelacji radnego miejskiego Arkadiusza Marchewki (PO) i zacytowały odpowiedź skarbnika miejskiego informując o ponad 707 mln długu spółek miejskich. 

Nie jest to informacja ani zadziwiająca ani zbyt świeża. Ciekawe w tej wiadomości jest co innego, tj. liczba i charakter spółek i spółeczek miejskich do który wyprowadzono zadania realizowane w normalnych warunkach przez urzędników miejskich.

Spółki te mają tę specyfikę, że ich statut proponuje prezydent miasta a następnie radni z większymi lub subtelnymi zmianami zatwierdzają. Od tej chwili dyrektor takiej spółki jest odpowiedzialny w zasadzie wyłącznie przed prezydentem a w ramach działalności statutowej (najczęściej bardzo ogólnikowo ujętej) może niemal dowolnie kreować politykę kadrową, zatrudniać i podejmować decyzje. Zabawa w "spółki miejskie" jest o tyle przednia, że w razie czego "mama-miasto" spłaci ich długi, zaś odpowiedzialność dyrektora najczęściej jest odwrotnie proporcjonalna do liczby radnych lub ich rodzin znajdujących w takich spółkach zatrudnienie. Ma to prostą nazwę: nepotyzm. Nie trzeba nawet pozorów konkursów, jakie w kuriozalnej formie od czasu do czasu zdarza się (a czasem nie zdarza) przeprowadzić na stanowiska w Urzędzie Miejskim kierowanym przez Piotra Krzystka.

Ideą spółek powinno być lepsze działanie w obszarze, w którym tradycyjnie rozumiana praca urzędnicza mogłaby być niewystarczająca. W moim odczuciu lista spółek to lista o połowę za długa - większość tych tworów to twory pasożytnicze a faktyczny sens ich istnienia oględnie mówiąc jest wątpliwy.

Poniżej lista i długi szczecińskich spółek miejskich (GW w Szczecinie), podchodziłbym przy tym ostrożnie do danych podawanych przez skarbnika, bo niejednokrotnie odkrywano, że niektóre ze spółek są znacznie bardziej zadłużone, niż twierdzono wcześniej (np. ZBiLK potrafił znaleźć trupa w szafie):
  • Tramwaje Szczecińskie Spółka z o.o. - spółka odnawia tabor, ale prowadzone przebudowy i remonty torowisk mają dość chaotyczny i przypadkowy charakter. Np. wyremontowanie pętli na Arkońskiej było efektem nieprzewidywalnego jej zatonięcia w podmokłym terenie po roku nieużywania z powodu wyłączenia torowiska.
  • Szczeciński Fundusz Pożyczkowy Sp. z o.o. - podobno ma jakieś związki z funduszem Jessica/Jeremie, ale ich strona internetowa to raczej źródło dezinformacji. Zadziwia, że firma operująca funduszami, w tym miejskimi korzysta z maili prywatnej firmy O2.pl, co może świadczyć, że lubi ją reklamować. Ciepłą posadę ma tam Marek Duklanowski - radny, który cenzuruje facebooka, bo nie potrafi polemizować na poziomie.
  • Nieruchomości i Opłaty Lokalne Spółka z o.o. - spółka, która ostatnio wsławiła się sprzedażą za mniej więcej 2/3 ceny rynkowej metra kwadratowego kamienicy przy podobno najdroższej ulicy w Szczecinie - kamienicy byłego konsulatu norweskiego przy Niepodległości. Bunt ponad 1500 internautów wywołał też jej projekt-nieprojekt kompletnie idiotycznego betonowego parkingu mającego konkurować z Zamkiem Książąt Pomorskich. Rzecznik firmy działający na facebooku wstydzi się podpisywać nazwiskiem, zaś jego szefostwo tłumaczy, że skoro urzędniczo wyznaczono strefę, to w danym miejscu pojawiła się potrzeba parkingu. Nie potrafią fachowcy zrozumieć, że wystarczy kolejna decyzja administracyjna i parking przestanie być potrzebny... Parking autostwa intelektualistów z NiOL nie będzie miał wjazdu z Trasy Zamkowej.
  • Towarzystwo Budownictwa Społecznego Prawobrzeże Sp. z o.o.;
  • Fundusz Wspierania Rozwoju Gospodarczego Miasta Szczecina Sp. z o.o. - działa tak fenomenalnie, że trudno znaleźć jakąkolwiek wiadomość o jego sukcesach. Z drugiej strony, o pozostałych spółkach pisze się głównie źle, więc może to sukces?
  • Żegluga Szczecińska Spółka z o.o. - firma, która w zasadzie bawi się w administrowanie nabrzeżem. Zapewne w prywatnych rękach przynosiłoby ono kokosy, bo są to najbardziej reprezentacyjne nabrzeża w mieście. Może ktoś z was wie, co stało się z przystanią, jaką kiedyś za kilkaset tysięcy stworzono na Wałach Chrobrego przy Kapitanacie?
  • Zakład Wodociągów i Kanalizacji Spółka z o.o. - przedsiębiorstwo, które zakończyło największy program modernizacji sieci wodno-kanalizacyjnej i budowę wodociągu z pieniędzy ISPA a teraz, co roku podnosi opłaty twierdząc, że musi uzbierać na spłatę ok. 350 mln długów. Zaczęło zbierać pieniądze w zeszłym roku tak skutecznie, że musiało zapłacić podatek do budżetu centralnego, bo "zarobiło" za dużo pieniędzy wyciągając je bezpośrednio z kieszeni mieszkańców. Istnienie dochodowego zakładu komunalnego świadczy o kompletnym niezrozumieniu celu istnienia takiej instytucji. Każdy jej dochód to pieniądze zabrane wspólnocie mieszkańców.
  • Szczecińskie Centrum Renowacyjne Sp. z o.o. - to firma, w której pracuje lub już nie pracuje, najbardziej znany rzecznik prasowy w Szczecinie. Niestety firma ta składa się głównie z deklaracji. Jedyne co osiągnęła to tajemną umowę o sprzedaży części kamienic oraz jeden kwartał miejski w stanie -1, tj. w stanie totalnego rozkładu. Zdolności organizacyjne przekracza opanowanie jednego deptaku, który oddano w pieczę SCR. Można by powiedzieć, że to przechowalnia fantazji o lepszym Śródmieściu. Ostatnio zajęła się koncepcją zniszcznia istniejącej infrastruktury edukacyjnej (podstawówka Króla Maciusia) mając wizję o piękny podwórku wewnątrz kwartału. Za kilka lat wyjdzie to samo, co po tych kilku latach widać na Deptaku Bogusława. 
  • Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Spółka z o.o. - instytucja, która za kilkaset milionów (głównie na kredyt) ma zamiar zacząć w przyszłości zarządzać "spalarnią śmieci". Dzięki dość wątpliwej koncepcji podziału kraju na "okręgi" i obdarowania tychże po jednej sztuce spalarniami będziemy mieć na Gdańskiej-Energetyków pewnie około 150 ciężarówek ze śmieciami na dobę. Będą wozić do spalarni "urobek". Będą się mijać z biomasą dowożoną w tej samej ilości do elektrociepłowni.
    Przez ostatnie 10 lat ani Urzędowi Miejskiemu ani żadnej jego agendzie nie udało się zrealizować nawet częściowo deklarowanego poziomu sortowania śmieci. Jeśli wytłumaczeniem miałyby być przepisy, to uprzejmie donoszę, że nie były tak złe, by tego nie osiągnąć przy minimum determinacji. Teraz będzie kolejne kilkaset milionów długu, spalarnia w środku miasta i rozwiązany problem kar za brak sortowania, jakie nałożyłaby UE.
  • Szczecińskie Przedsiębiorstwo Autobusowe "Klonowica" - nie korzystam, ale często podziwiam pocięte albo oklejone szyby.
  • Szczeciński Park Naukowo-Technologiczny Spółka z o.o. - dalece wątpliwy sposób przerobienia szkoły na Niemierzyńskiej w zespół biur dla biurokratów, który ma służyć rzekomo rozwojowi technologii lub nauki. Raczej nie jest to nic poza tańszymi, a zatem zakłócającymi konkurencję na rynku, biurami (6 miesięcy dozwolonej pomocy publicznej). Czy nie lepiej byłoby, gdyby te środki zainwestowano w badania na uczelniach szczecińskich? Ale wtedy nie byłoby kontroli nad etatami...
  • Szczecińskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego Sp. z o.o.;
  • Międzynarodowe Targi Szczecińskie Spółka z o.o. - być może sukcesem jest zorganizowanie w Szczecinie jakichkolwiek targów, ale twierdzenie, że choćby z nazwy mają charakter międzynarodowy jest mocno na wyrost. Może lepiej byłoby przeznaczyć te hale na jakiś pchli targ?
Ciekawe, czy w spółkach pracuje więcej osób niż w Urzędzie Miejskim? Jak sądzicie?
I czy zarabiają lepiej niż urzędnicy? Stawiam, że tak jest.

czwartek, 25 października 2012

ZBiLK ma pół tysiąca pustostanów

Czytam artykuł w Głosie Szczecińskim nt. liczby oczekujących w Szczecinie na przyznanie mieszkania komunalnego i dowiaduję się, że w Szczecinie jest około 500 pustostanów. Tyle pustych mieszkań oznacza, w przeliczeniu, że ponad 8 dziesięciopiętrowych wieżowców (punktowców) o średnio 6 mieszkaniach na pietrze pozostaje w Szczecinie puste. Albo jest to ze 3 razy tyle pustych kamienic.

Co miesiąc jednostka budżetowa ZBiLK samodzielnie płaci wspólnotom mieszkaniowym, w których najczęściej zlokalizowane są te mieszkania opłaty stałe i ryczałtowe, mógłby też pobierać na swoje konto czynsz. Co miesiąc każde niezasiedlone mieszkanie kosztuje pośrednio szczecińskiego podatnika przynajmniej 350 zł, czyli co miesiąc budżet jednostki budżetowej traci na fakcie niewynajmowania 175 tysięcy złotych.

Czytam też, że dotychczasowy system ciągłej klasyfikacji osób do mieszkań zastąpiono rozwiązaniem "akcyjnym", ponieważ oficjalnie część kolejkowiczów była już niezainteresowana, a faktycznie urzędnicy ZBiLK nie potrafili zaktualizować danych ok. 16 tysięcy oczekujących osób. Mieli za to 80 tysięcy na wysłanie informacji o podwyżkach czynszów, które to informacje zostały na ostatniej Radzie Miasta zmienione.

Zastanawiam mnie jedna kwestia: jak długo te mieszkania stoją puste? Ile miesięcy po 175 tys. zł dokłada do tego rozwiązania przeciętny podatnik? O ile niższe mogłby być podwyżki czynszu, jakie na kolanie wprowadzane są w Szczecinie, gdyby każde mieszkanie było tylko tak długo puste, jak to wymaga jego odświeżenie przed udostępnieniem nowemu lokatorowi?

Czy gospodarny właściciel może sobie pozwolić na utrzymywanie przez kilka miesięcy (akcja trwa już ponad miesiąc, pustostany także nie pojawiły się w liczbie 500 z dnia na dzień) i jeszcze będzie przez czas potrzebny na narady, odwołania, etc. utrzymywał ten majątek? Czy taką blokadę wykorzystania mieszkań uzasadnia nieumiejętność zwykłej weryfikacji dokumentów przez urzędników w systemie ciągłym? Czy w ZBiLK ktokolwiek studiował ekonomię i słyszał o systemie Just in time? albo o "inwentaryzacji w toku"?

Niedawno pisałem, że Szczecin zadłużony jest na blisko 800 mln, jego jednostki i spółki na podobną kwotę i planuje współfinansowanie spalarni kosztującej kolejne 800 mln złotych. ZBiLK jest zadłużony we wspólnotach, w których posiada lokale, wskazuje też, że dług jest wynikiem niepłacenia przez lokatorów i deklaruje "aktywną akcję eksmisyjną", czyli po prostu wysiedlanie niepłacących mieszkańców. Po co? Żeby uzbierać kolejne 500 lokali, które puste, niezasiedlone i opłacane przez ZBiLK czekać będą rok na lokatorów? Łatwiej ZBiLK-owi raz do roku zmuszać wszystkich chętnych mieszkańców do ponownego kompletowania wszystkich dokumentów, niż prosić tylko tych, którzy ze względu na pule mają na nie szanse o wykazanie prawa do ich dostania?

Może należałoby zastanowić się, kto postanowił zastąpić stary system i kto poniesie odpowiedzialność za kilka miesięcy utrzymywania pustostanów? I za to, że zamiast zorganizować efektywny system weryfikacji wniosków minimalizujący czas niewykorzystania zapasów i wysiłek kolejkowiczów - zorganizował sobie kilka miesięcy postoju, w którego czasie mieszkania czekają a urzędnicy przekładają dokumenty?

AKTUALIZACJA: ZBiLK twierdzi, że ma 493 lokale, których remont kosztować miałby 13 mln. Zakładając, że średnio mieszkania te mają po 45 metrów oznaczałoby to po 585 zł/m2 remontu. To bardzo dużo, bo w tej kwocie możliwy jest kapitalny remont: z wymianą elektryki, hydrauliki, gładzeniem ścian, położeniem tanich podłóg i wykafelkowaniem łazienek. Przy niskim standardzie oznaczałoby to nawet wymianę okien czy stolarki. Jednocześnie ZBiLK twierdzi, że płaci zaledwie po 35 tys. zł miesięcznie za utrzymanie tych mieszkań, co oznacza, że mieszkanie kosztuje go po 70 zł/miesiąc. Jestem niezmiernie ciekaw, jak to jest możliwe. Rozumiem, że ZBiLK nie wlicza utraconych korzyści w formie czynszu, jaki powinien pobierać. Ale sam fundusz remontowy i opłaty bieżące do wspólnot są chyba większe... no, może mniejsze, jeśli ZBiLK nie płaci funduszu i czeka na wyroki i dopiero wtedy uiszcza swoje długi. Zadziwiające są te różnice....


Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.