Cytuję:
Przedsiębiorcy mają głęboko w dupie, jaką Pan zechce ustanowić płacę minimalną oraz czy zlikwiduje Pan umowy cywilno-prawne - napisał Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców do Piotra Dudy, szefa Solidarności. Emocjonalny list to odpowiedź Kaźmierczaka na kongres Platformy oburzonych gdzie Duda prezentował postulaty społeczne związku.
List Kaźmierczaka budzi emocje, po to powstał i dlatego stał się w internecie hitem. Ale jednocześnie list jest symbolem jałowości polskiej debaty publicznej. Nie niesie żadnego przesłania. To wyłącznie populistyczna odpowiedź na populistyczne często postulaty związkowców. W wersji z "dupą", której użycie zapewne miało pokazać wielkie emocje autora.
Jest jednak kilka problemów, o których warto porozmawiać. Kaźmierczak pisze m.in.: "Gdyby Pan był rzeczywiście zainteresowany ich losem (najbiedniejszych i bezrobotnych - dop. red.) - protestowałby Pan przeciw opodatkowaniu pracy, która w Polsce jest opodatkowana jak wódka i jest główną przyczyną bezrobocia". Czytam i zastanawiam się, czemu swoją złość pracodawca wylewa na związkowca. "Jak zamierza Pan nas zmusić, żebyśmy zatrudniali ludzi, jak nas przy horrendalnych pozapłacowych kosztach pracy na to nie stać?" - dopytuje Kaźmierczak. A ja dalej nie rozumiem. O kosztach pracy w Polsce nie decyduje NSZZ Solidarność, ani żaden inny związek. Wysokie koszty pracy to efekt niewydolnego systemu ubezpieczeń społecznych i przekonania rządzących, że każdy koszt można do pracy "dorzucić". Ale żądanie zmian w tym zakresie - jak najbardziej słuszne - to postulat do rządu. To z rządem pracodawcy powinni dyskutować o wszelkich podatkach i składkach. Najlepiej - ramię w ramię ze związkowcami. No, chyba, że emocje nie pozwalają.
"Informuję Pana, że damy radę, cokolwiek Pan jeszcze wymyśli. Ograniczymy nasze przedsięwzięcia, wyjedziemy z nimi zagranicę" - pisze Kaźmierczak. Brzmi strasznie, ale to nieprawda. Firmy nie wyjadą, bo tu jest rynek, bo tu da się robić biznesy. Bo światowa konkurencja weszłaby natychmiast w zwolnione miejsca. Bo w końcu - jest ciężko - ale depozyty firm i ludności rosną. Tak, bywa trudno, ale histeryzowanie nie jest tym, co w biznesie ma wartość największą.
Powiedzmy szczerze - koszty pracy w Polsce są względnie niskie. Problemem jest nie tyle wynagrodzenie i jego pochodne, co produktywność pracownika. Prawda - często pracownik realnie nie zarabia w Polsce na swoją wypłatę, właśnie z powodu niskiej wydajności. Ale owa niska wydajność pracowników w Polsce, to nie wina samych pracowników. To głównie organizacja pracy, czy produkowany asortyment towarów decydują o tym, czy opłaca się zatrudnić pracownika, czy nie. A o tym decydują pracodawcy. W firmie opartej wyłącznie na machaniu łopatą faktycznie, zatrudnienie legalnie pracownika bywa finansowo uciążliwe. Może o tym warto porozmawiać ze związkowcami? Na spokojnie zastanowić się, jak usprawnić firmy i podnieść wydajność. I tu jest realna przestrzeń do dialogu pracodawców ze związkowcami.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Kaźmierczak pisze "będziemy zatrudniać wyłącznie na działalność gospodarczą, ograniczymy zarobki "do ręki" dla pracowników, w ostateczności będziemy zatrudniać na szaro. Damy radę.". I to mi się zdecydowanie nie podoba. Niestety, wychodzi tu z autora listu "prostota" polskiego przedsiębiorcy. Zakombinować, zapłacić mniej pracownikowi, zatrudnić na czarno. Mam nadzieję, że to tylko poetyka listu, że to wyłącznie populistyczne zwroty kontra populistyczne żądania związku. Bo przepraszam, ale jednak sugerowałbym panu Kaźmierczakowi, aby na szaro nie zatrudniał. Bo to sprzeczne z prawem i dobrymi obyczajami. To po prostu nie jest uczciwe. I powiedzmy szczerze, jeśli firmy nie stać na legalne zapłacenie wynikającego z prawa wynagrodzenia, to może warto, aby jej właściciel zastanowił się nad innym sposobem na życie. Może warto samemu zakasać rękawy, zamiast zatrudniać ludzi "na niby"?
Ze swej strony dodam tylko, że wg wyników wszelkich porównań koszty pracy w Polsce nie należą do najwyższych, a firmy nadal, z każdej zainwestowanej w pracownika złotówki uzyskują dochód. Jednocześnie też wydajność pracy w Polsce należy do jednych z najniższych, wynika to m.in.:
- małego kapitału polskich firm i niskiego uzbrojenia stanowisk pracy (wyposażenia stanowisk pracy)
- złej organizacji pracy i/lub braku jej automatyzacji
- złych stosunków w pracy bazujących na rywalizacji wynikającej z bezrobocia a nie uczenia pracowników i inwestowania w zasób ludzki
- niskiego przygotowania praktycznego pracowników, braku szkoleń
- błędów kadry zarządzającej
- prób dorobienia się przez przedsiębiorców w jedno pokolenie
- pracy w mało zaawansowanych technologicznie działach, które ze względu na dużą konkurencję globalną nie mają prawa być wysoce zyskowne
- ograniczeń biurokratycznych...
- ... i mógłbym tak długo wymieniać.
AKTUALIZACJA:
Źródło: forsal.pl |
AKTUALIZACJA 2: Ile warta jest godzina pracy w Polsce?