Źródło: Wojciech Dorżynkiewicz - radny miasta Szczecin (facebook) |
Pracuj mądrze a nie ciężko... ...komentuj i cytuj do woli.
Na blogu www.jerzybielec.blogspot.com stosowane są pliki cookies w celach statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa komputerze. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących przechowywania i uzyskiwania dostępu do cookies przy pomocy ustawień przeglądarki.
[Zamknij]
czwartek, 3 marca 2016
wtorek, 1 marca 2016
6-latki do szkół w Szczecinie - czat wywoła emocje (wzmianka)
Na stronie „mały uczeń PIERWSZA KLASA” dostępny jest czat dla rodziców z dyrektor Wydziału Oświaty Lidią Rogaś.
Zachęcam do lektury. Można odmłodnieć o 30 lat (jeśli pamięta się czasy PRL-owskiej propagandy), albo się zdenerować np. bałamutnymi zapewnieniami, że dzieci w Szczecinie nie uczą się w systemie zmianowym (może przychodzenie na 12 i wychodzenie o 16 to wg Pani dyrektor nauka na pierwszej zmianie).
Niniejszy wpis rozpoczyna nową serię o roboczej nazwie "wzmianka", tj. krótkich postów zawierających informację o zdarzeniu wraz z lakonicznym komentarzem.
Zachęcam do lektury. Można odmłodnieć o 30 lat (jeśli pamięta się czasy PRL-owskiej propagandy), albo się zdenerować np. bałamutnymi zapewnieniami, że dzieci w Szczecinie nie uczą się w systemie zmianowym (może przychodzenie na 12 i wychodzenie o 16 to wg Pani dyrektor nauka na pierwszej zmianie).
Niniejszy wpis rozpoczyna nową serię o roboczej nazwie "wzmianka", tj. krótkich postów zawierających informację o zdarzeniu wraz z lakonicznym komentarzem.
sobota, 27 lutego 2016
Czym czwarta władza w Szczecinie jest mało zainteresowana...
Szczecin niewątpliwie cierpi na syndrom "miasta straconych szans". Wciąż powtarzane są komunały o "ogromnym, niewykorzystanym potencjale" okraszane wizjami metropolii wspanialszej niż niejedna stolica, choć od dobrej dekady trudno go zaliczyć do pierwszej ligi w kraju.
Tym razem, jako bloger, chciałem wrzucić kamyczek do ogródka szczecińskich gazet. Niestety czwarta władza w Szczecinie w kontaktach z władzą powiatową pozbawiona jest kłów, a o błyskotliwej, ciętej ripoście czy przekornym a wnikliwym piórze wręcz pozostaje marzyć. Czasem tylko odreaguje na czytelnikach.
Brak odpowiedzialnej, rzetelnej, merytorycznej krytyki klasy politycznej Szczecina legitymizuje to, jak klasa ta sobie poczyna. W niektórych wypadkach wprost widać zażyłość we współpracy z samorządem, co samo w sobie złe nie jest, o ile nie przeszkadza w profesjonalnej pracy. Gorzej, gdy sprowadza się do umieszczania tekstów komunikatów wprost ze strony Urzędu Miasta w formie artykułów.
Skąd te gorzkie słowa do szczecińskich gazet? Otóż ani jeden przedstawiciel prasy nie pojawił się na społecznej debacie w Urzędzie Miasta nt. stanu miejskich spółek. Trudno zrozumieć, gdy dziennikarze poświęcają więcej uwagi np. kratce ściekowej na drodze rowerowej, czy brakowi tabliczki z rozkładem jazdy na przystanku niż wielomilionowemu zadłużeniu spółek komunalnych (długi części spółek wynosiły już w 2013 roku blisko 600 mln zł), a które doliczyć trzeba do wynoszącego miliard złotych dług samego miasta. Warto dodać, że dług najemców lokali komunalnych wobec ZBiLK wyniósł ok. 100 mln zł (2016). Zaś w stawianym Szczecinowi często za wzór Wrocławiu wprost pisze się nt. oficjalnego i ukrytego zadłużenia.
Inna sprawa, że urzędnicy miejscy nie nagabywani przez prasę nawet nie udają, że są zainteresowani informowaniem mieszkańców o takiej debacie - o czym świadczy skrupulatna wręcz ignorancja administratorów facebookowego portalu służącego urzędowej propagandzie.
Z drugiej strony, skoro nikogo nie interesuje nadzór nad majątkiem publicznym, to może słowa o tym, że "szczecinianie mają to, co sobie wybrali" są prawdziwe? Podobnie jak stare przysłowie o "budzeniu się z ręką w nocniku", czy "wysypianiu się tak, jak się sobie pościele"?
Przechodząc do rzeczy. Na stronie Inkubator kultury otwartości pojawiły się nagrania z debaty, zatem odsyłając do organizatorów pozwalam sobie je zamieścić na blogu. Materiał zawiera sporo ciekawych wątków, których rozwinięcie przez dziennikarzy byłoby z korzyścią dla przejrzystości i standardów w mieście.
Tym razem, jako bloger, chciałem wrzucić kamyczek do ogródka szczecińskich gazet. Niestety czwarta władza w Szczecinie w kontaktach z władzą powiatową pozbawiona jest kłów, a o błyskotliwej, ciętej ripoście czy przekornym a wnikliwym piórze wręcz pozostaje marzyć. Czasem tylko odreaguje na czytelnikach.
Brak odpowiedzialnej, rzetelnej, merytorycznej krytyki klasy politycznej Szczecina legitymizuje to, jak klasa ta sobie poczyna. W niektórych wypadkach wprost widać zażyłość we współpracy z samorządem, co samo w sobie złe nie jest, o ile nie przeszkadza w profesjonalnej pracy. Gorzej, gdy sprowadza się do umieszczania tekstów komunikatów wprost ze strony Urzędu Miasta w formie artykułów.
Skąd te gorzkie słowa do szczecińskich gazet? Otóż ani jeden przedstawiciel prasy nie pojawił się na społecznej debacie w Urzędzie Miasta nt. stanu miejskich spółek. Trudno zrozumieć, gdy dziennikarze poświęcają więcej uwagi np. kratce ściekowej na drodze rowerowej, czy brakowi tabliczki z rozkładem jazdy na przystanku niż wielomilionowemu zadłużeniu spółek komunalnych (długi części spółek wynosiły już w 2013 roku blisko 600 mln zł), a które doliczyć trzeba do wynoszącego miliard złotych dług samego miasta. Warto dodać, że dług najemców lokali komunalnych wobec ZBiLK wyniósł ok. 100 mln zł (2016). Zaś w stawianym Szczecinowi często za wzór Wrocławiu wprost pisze się nt. oficjalnego i ukrytego zadłużenia.
Inna sprawa, że urzędnicy miejscy nie nagabywani przez prasę nawet nie udają, że są zainteresowani informowaniem mieszkańców o takiej debacie - o czym świadczy skrupulatna wręcz ignorancja administratorów facebookowego portalu służącego urzędowej propagandzie.
Z drugiej strony, skoro nikogo nie interesuje nadzór nad majątkiem publicznym, to może słowa o tym, że "szczecinianie mają to, co sobie wybrali" są prawdziwe? Podobnie jak stare przysłowie o "budzeniu się z ręką w nocniku", czy "wysypianiu się tak, jak się sobie pościele"?
Przechodząc do rzeczy. Na stronie Inkubator kultury otwartości pojawiły się nagrania z debaty, zatem odsyłając do organizatorów pozwalam sobie je zamieścić na blogu. Materiał zawiera sporo ciekawych wątków, których rozwinięcie przez dziennikarzy byłoby z korzyścią dla przejrzystości i standardów w mieście.
piątek, 26 lutego 2016
Straż Miejska w Szczecinie - co zamiast fotaradaru?
Emil Rau, znany z programu "Emil łowca radarów" odwiedził szczecińską Straż Miejską i opowiedział o tym, jak ustawia ona fotoradar w al. Powstańców Wielkopolskich. Link pokazuje tylko oczywisty brak profesjonalizmu, ale niestety nie pozwala prześledzić rozmowy ze strażnikiem, który twierdzi, że... wszystko jest w porządku!!! Z Emilem strażnik nie może rozmawiać, bo rozmowa nie dotyczy konkretnej sprawy a systemowy absurd wyraźnie nie jest w guście zapracowanego funkcjonariusza. Emil może sobie do niego "napisać", to mu Komendant wyjaśni...
W kontekście tego, że Straży Miejskiej odebrano z dniem 1 stycznia 2016 "maszynkę do zarabiania", jaką były fotoradary, może warto wskazać inne pole aktywności w dziedzinie bezpieczeństwa? Otóż w okolicach ruchliwej ul. Ku Słońcu grasują bobry... trzeba je chronić i chronić użytkowników dróg. Prawdziwe wyzwanie!
Przypominam też o dzikach biegających po szczecińskich torowiskach: Swingujące Dziki.
W kontekście tego, że Straży Miejskiej odebrano z dniem 1 stycznia 2016 "maszynkę do zarabiania", jaką były fotoradary, może warto wskazać inne pole aktywności w dziedzinie bezpieczeństwa? Otóż w okolicach ruchliwej ul. Ku Słońcu grasują bobry... trzeba je chronić i chronić użytkowników dróg. Prawdziwe wyzwanie!
Przypominam też o dzikach biegających po szczecińskich torowiskach: Swingujące Dziki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Podyskutuj lub skomentuj - chatroom
Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.