Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ruskie rozgildziajstwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ruskie rozgildziajstwo. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 marca 2015

Ruskie rozgildziajstwo, cz. 3. Wizjonerstwo kontra przaśna rzeczywistość

Poniżej kilka tendencyjnie dobranych zdjęć ze spaceru po centrum miasta. Na zdjęciach inwestycje miejskie z ostatnich lat: te mające kilka lat i te jeszcze nie odebrane (jak druga droga rowerowa w Szczecinie). Co je łączy?

Choć wydano na nie w sumie kilkadziesiąt milionów, to brak jest kilkudziesięciu tysięcy na utrzymanie w należytym porządku. Zanim więc znajdą się ludzie z pomysłami na zagospodarowanie pieniędzy (z kredytów, bo miasto tonie w długach), to może najpierw należy poszukać kogoś, kto naprawi i posprząta to, co już mają do spłacenia następne pokolenia szczecinian?

1. Jeszcze nie odebrana droga rowerowa w al. Kwiatowej i problem ze źle zaprojektowanymi słupkami, które są nie tylko za niskie, co czarne. W efekcie słupek jest już "potrącony" a nietrudno zgadnąć, że dzięki jego mikremu wzrostowi: parkowanie będzie wolniejsze (blokada newralgicznej ulicy), słupki będą regularnie uszkadzane (koszty dla podatnika) a kierowcy zachwyceni, gdy zniszczą swój samochód (odsyłam z podziękowaniami do inż. Sochanowskiego).

2. Na tej samej ulicy jest już droga rowerowa, która zapewne... zostanie rozebrana a zwężeniu ulegnie ulica biegnąca wzdłuż niej - główna droga wyjazdowa z miasta! Oficjalnie dlatego, że szczecińscy rowerzyści nie znoszą czekania a ta "przestarzała" droga wymagałaby od nich stania na jednych lub maksymalnie dwóch światłach 2 minuty dłużej! W efekcie piesi mają mieć dalej a kierowcy ciaśniej: Kurier Szczeciński.
Na zdjęciu widać też, jak projektant inwestycji za 8 mln zł zapomniał przewidzieć miejsca na kubeł na śmieci i dostawy towaru do kawiarni.

3. "Ludyczne strumyczki" wyśmiewane powszechnie przez szczecinian wyglądają jak bogate w pety rynsztoki. Zaraz po uruchomieniu zaczęły zalewać skrzyżowanie, więc dla świętego spokoju pozostają wyłączone. Szczególnie, że uruchamiają się ręcznie, dwa metry pod ziemią ;-)

4. Architektoniczna odwaga przegrała batalię o funkcjonalność. Gdy skończyło się 8 mln na drogie, nowoczesne szklane lub stalowe sześciany, to esteci miejscy poradzili sobie ustawiając najtańsze możliwe blokady. Dziwi tylko jedno - przeciw komu ustawiono te zapory? Miasto przeciw samemu sobie czy dzierżawca terenu, żeby pamiętać o nie niszczeniu nieodpornej nawierzchni, jaka zastąpiła asfalt?

5. Kubiki ze szkła od kilku miesięcy urozmaica przypalona folia jakiejś naklejki. Szczecin wita!

6. Na pl. Lotników, pod pomnikiem Bartolomeo Colleoniego gniją ławki.

7. Również zabezpieczenie odwodnienia placu grozi połamaniem nóg i trudno uznać je za reprezentacyjne.

8. Ten sam problem, czyli odwodnienia można znaleźć znacznie dalej, bo plac zabaw w Ogrodzie Dendrologicznym, który tonął także rok temu w błocie a któremu wtedy rozkradziono ogrodzenie.

9. "Naprawa po szczecińsku" to byle jakie łatanie - partactwo, jakiej nie powstydziłby się budowlaniec epoki głębokich niedoborów w PRL-u.

10. Słupek solidnie skręcony śrubą. Tak solidnie, że zmienił swój kształt Zabrakło też plastikowego kapsla zabezpieczającego słupek przed wypełnieniem wodą i gniciem od środka. Za to przyspawano nakrętkę niszcząc tym samym zabezpieczenie antykorozyjne. Istnieją "nakrętki zrywalne", które po skręceniu są nie do odkręcenia i nie wymagają spawania naruszającego warstwę antykorozyjną.

11. Podobnie postąpiono spawając blaszkę łączącą dwa sąsiednie panele ogrodzenia. Wandalowi to nie będzie przeszkodą, za to rdza zniszczy kolejny element.

12. Podobne partactwo - zniszczone zabezpieczenie antykorozyjne i wątpliwej jakości spawy. Gdyby jeszcze "fachowcy" mieli pół litra farby i zechcieli zabezpieczyć te miejsca przed korozją... oraz pilnik, by dzieci nie pokaleczyły się i nie zostały zarażone tężcem.


13. Pewnie "nie było zlecenia", więc partacze nie poczuli się w obowiązku wyregulować bramki i naprawić zatrzasku, by zamykał futkę. Naprawić mieli płot a nie bramkę ;-) PRL-owski, połamany domykacz u dołu bramki również nie zasłużył na naprawę po roku straszenia.



niedziela, 12 października 2014

Ruskie rozgildziajstwo, cz. 2, czyli remont al. Piastów powodem dziur w chodniku

Kończy się likwidacja trzech pasów ruchu w al. Piastów w Szczecinie. Dwa z nich pozostaną zwężone, a trzeci pas zamieniono w pas ruchu dla rowerów i miejsca parkingowe. Czy takie rozwiązanie sprawdzi się - poważnie wątpię. Odcinek al. Piastów między Pl. Szarych Szeregów i Placem Kościuszki należy do ulic najbardziej obciążonych ruchem w całym Śródmieściu.Wyznaczenie pasa rowerowego wzdłuż parkujących i jadących samochodów w żadnym wypadku nie może być uznane za rozwiązanie bezpieczne i komfortowe zarazem. Kuriozalny kształt przybiera zaś przed skrzyżowaniami niwecząc de facto sens wytyczenia pasa i powodując, że skręcające samochody będą musiały ten manewr wykonać przecinając pas poruszających się na wprost rowerów.Warto zaznaczyć, że zmiany w al. Piastów nie były nawet w części konsultowane, jak zmiany organizacji ruchu ul. Jagiellońskiej.

Niedawno opisałem, jak dostawczak rozwożący rowery miejskie rozjeżdża chodniki. Przypadkiem natknąłem się na Panów kończących prace, które podobno zgłoszono do odbioru w poniedziałek 7. października. Otóż w sobotę rano demontowali przed szkołą żółte (a może przemalowane na szaro) barierki chroniące dzieci przed wbiegnięciem pod samochód. W tym miejscu mają powstać bodajże miejsca parkingowe - zapewne ktoś uznał, że takie barierki są niepotrzebne. O efektach prac najlepiej opowiedzą zdjęcia.

Było tak:
Al. Piastów, Google maps.

Panowie odjeżdżają po zakończonych pracach:




A to efekt ich pracy, czyli chodnik po demontażu barierek: 

Parasolka bez większego wysiłku znalazła miejsce w ułożonej "na błoto" kostce brukowej.


W kolejnej dziurze pojawiło się nieco piasku - może to skutek bliskości szkoły?


Kilka metrów dalej dowód na to, że rowerzyści wolą jednak jeździć po chodniku, niż po wymalowanym specjalnie dla nich pasie rowerowym. Jednocześnie widać, że Panowie mieli nieco zaprawy i postanowili ją "ciepnąć" w dziurę mistrzowską ręką:

Najwyraźniej Panowie postanowili utrzymać "standard" rodem z głębokiego PRL-u nawiązując do historycznego partactwa w łataniu. Wspomnę mimochodem, że partaczem w średniowieczu określano osobę niezrzeszoną w cechu.

Każdy ma takie odciski gwiazd, na jakie sobie zasłużył. Szkoda tylko tej skromnej przyrody ;-)



sobota, 15 lutego 2014

Głupota w marnowaniu publicznych pieniędzy nie przestaje zadziwiać...

Już myślałem, że wskazałem najgłupszą inwestycję nadchodzącego 2014 roku autorstwa Urzędu Miejskiego w Szczecinie (fontannę na skrzyżowaniu Wawrzyniaka, Wojska Polskiego i Ojca Beyzyma), a tu nagle zaskoczenie! Jest coś równie głupiego! Nie wiem, czy nawet nie głupszego!

Miasto chce wybudować nowy skwer-park! Czemu się czepiam? Bo ten park ma powstać dokładnie po przeciwnej stronie ulicy Taczaka, dosłownie na przeciw niedawno oddanego Parku Międzyosiedlowego, złośliwie określanego "Szczecińskim Biskupinem" ze względu na użycie mnóstwa gwoździ i sosnowych bali, i estetykę większego parkingu leśnego.

Nowy skwer-park ma zatem zostać wybudowany obok oddanego w 2012 roku dużego parku i być od niego oddzielony 4 pasmową ul. Taczaka o podniesionej prędkości jazdy! W dodatku teren planowanego nowego parku graniczy wyłącznie z ogródkami działkowymi. Poniżej link do google maps, wskazujący na lokalizację ugoru i otaczających działek: 



Poniżej zdjęcie mapy: lokalizacja niepotrzebnego parku (za Gazetą Wyborczą, Szczecin).




Warto zaznaczyć, że obu parków nie łączy nawet przejście dla pieszych. Do najbliższych budynków jest znaczny kawałek drogi a w okolicy oprócz Parku Międzyosiedlowego jest jeszcze park wokół Jeziorka Słonecznego. Park będzie więc służył chyba wyłącznie działkowcom a być może przyciągając osoby z drugiej strony ulicy generował zagrożenie w ruch drogowym. Podobnie jak w przypadku fontanny na Wawrzyniaka projekt mi się podoba, ale lokalizacja tego parku jest absurdalna a wydatkowanie na niego pieniędzy jest głupie.

Miasto nie potrafi utrzymać tego co ma, a buduje parki na odludziu
Tym bardziej razi pomysł wydania pieniędzy na ten park, gdy zestawi się go z faktem, że od pół roku służby miejskie nie są w stanie naprawić i zabezpieczyć placu zabaw zlokalizowanego w Ogrodzie Dendrologiczny w Szczecinie, którego zdjęcia ilustrujące dewastację można znaleźć: www.szczecin.naprawmyto.pl/20019. Kilka zdjęć poniżej:






Nie dość, że plac zabaw został posadowiony na szczelinie przeciwlotniczej, to w najmniejszym stopniu nie zabezpieczono gruntu. Płot wokół placu został rozkradziony około pół roku temu a sterczące kikuty ogrodzenia, pomimo zawiadomienia o tym odpowiednich służb nie zostały w żaden sposób zabezpieczone. Również piaskownica nie jest zabezpieczona w najmniejszym stopniu przed możliwością zanieczyszczenia przez zwierzęta.

Bezsilne zgrzytanie zębami...
Na koniec chciałbym podzielić się refleksją. Nie lubię pisać negatywnie o swoim mieście. Mieszkam w nim od urodzenia, moja rodzina pojawiła się tu wraz z pionierami, ale szczerze mówiąc ręce mi opadają, jak czytam o pomysłach na budowanie parków "na ściernisku" a jednocześnie widzę, że jeden z dwóch placów zabaw w kompleksie Parku Kasprowicza od pół roku nie może się doczekać reakcji ZUK, który najwyraźniej jest zbyt zajęty melioracją cmentarza na Bronowickiej, że nie ma czasu zająć się żywymi.
Przepraszam, jak można określić cenzuralnie taki stan rzeczy? Ile razy można zwracać uwagę na to, że zamiast budować fontannę albo malować płotki z żółtego na szary trzeba utrzymać stawkę żywieniową w domu pomocy społecznej na poziomie 9 zł/doba a nie 7 zł/doba? Albo naprawić sygnalizację na rondzie Giedroycia wyłączone rok temu ze względu na usterkę, na której naprawę nie ma środków?


piątek, 3 maja 2013

Ruskie rozgildziajstwo: czyli gdzie giną pieniądze szczecińskiego podatnika

W swoim bodaj drugim wpisie wyjaśniałem, co w ergonomii określa się mianem: pracy zbędnej, tj. takiej, której wykonanie nie niesie korzyści. Odróżniłem ją wtedy od pracy pozornej, tzn. pracy, w której pracownik jest, ale w praktyce nie wykonuje swoich zadań, ponieważ nie przejawia gotowości intelektualnej czy fizycznej. Pracownik pozoruje pracę, pozornie wygląda wręcz na przemęczonego... tyle, że nic z tego nie wynika. Tę drugą definicję można, z powodzeniem, rozszerzyć o kwestię motywacji do dobrej roboty, odpowiedzialności za to, co się robi czy wręcz etosu pracy.

Zderzenie działalności niektórych pracowników spółek miejskich (lub firm przez nich nadzorowanych) z tymi pojęciami może przypominać zderzenie dwóch skrajnie różnych rzeczywistości. Nie mam podstaw, żeby dociekać, co leży u przyczyn takiego stanu rzeczy: brak systemu motywacji, nepotyzm, brak odpowiedzialności za powierzoną pracę czy brak efektywnego wpływu na podwładnych. Może to być czysty "tumiwisizm", praca może przekraczać zdolności intelektualne zatrudnionych

Przykłady - większość błędów popełniono przynajmniej dwa lata z rzędu:
  • Ul. Żołnierska w Szczecinie wyłożona jest brukiem, była już kilka razy, w domorosły sposób naprawiana. Najpierw na zapadającą się kostkę lano asfalt - naprawa prosta, ale tymczasowa i niebezpieczna, bo asfalt się kruszył i tworzył nierówności. Ponadto różne tarcie na asfalcie i kostce powodowało, że w razie nagłego hamowania tor jazdy samochodu był zupełnie nieprzewidywalny. Dlatego zaczęto naprawiać nawierzchnię poprzez przełożenie kostki. Jak to zrobiono? Zdjęto część kostki, podsypano cementem z piaskiem i ułożono kostkę ponownie w sposób niezbyt spójny. W pracach kamieniarskich kluczowe jest układanie pracującego granitu tak, aby krawędzie kostki dawały sobie nawzajem oparcie, tzn. zapierały się o siebie i przez to przenosiły nacisk. Kamień jest trwałym materiałem, ale kruszy się i jest nieelastyczny - musi być ułożony tak, aby nacisk rozkładał się równomiernie.
    Te naprawy toczą się kolejn rok, tzn. raz wykonano je źle i teraz ponownie się je wykonuje, ponieważ niemal wszystkie wcześniejsze poprawki wyglądają tak, jakby ich nie wykonano - zapadły się w tych samych miejscach. Pytanie na ile poprawek starczy gwarancji lub pieniędzy podatnika? Dlaczego po takiej naprawie kostka jest ułożona mniej spoiście i nie jest zachowany oryginalny układ kamienia? Dlaczego przejeżdzające ciężarówki nadal będą wytłukiwać spomiędzy kamieni zbyt szerokie fugi z betonu?
    W ten sposob można naprawiać tę drogę bez końca... podatnik zapłaci.
  • Al. Papieża Jana Pawła II, trawnik bezpośrednio przed balkonem Prezydenta, tuż przed rzeźbą Gryfa - dwa lata temu zlecono i wymieniono trawę na tym trawniku. Profesjonalna firma zdjęła całą trawę, wywiozła nadmiar ziemi, dosypała nowej, rozłożyła maty z trawą i przez kilka tygodni regularnie podlewała i kosiła trawnik. Zmiana użytkowania nastąpiła natychmiast po przekazaniu reprezentacyjnego trawnika w ręce "specjalistów" ZUK. Zakorzeniony trawnik przestano regularnie kosić i podlewać, pojawiły się pierwsze chwasty.
    Najgorzej, że w zimie, ułatwiając sobie utrzymanie chodnika i ścieżki rowerowej wzdłuż trawnika posypano chodnik i zgarnięto posolony śnieg na trawnik - w następnym roku wzdłuż chodnika pojawił się półmetrowy pas zasolonej ziemi, na której nic nie rosło. ZUK zlecił (ciekawe na koszt kogo?) odtworzenie trawnika: ziemi nie wywieziono, posypano trochę nowej, rozsypano ziarna i przysypano warstwą - nie podlewano, trawnik nie odtworzył się należycie.
    Następnej zimy zrobiono to samo: znów odśnieżano chodnik jeżdząc po nim ciężarówką i niszcząc trawnik. Znów został on kompletnie zdewastowany i znów "naprawa" ograniczyła się do rozsypania ziarna dla gołębi na suchej ziemi. Uczeń ogrodniczej zawodowki i pierwszy z rzędu działkowiec wie, że zrobiono to drugi rok z rzędu wbrew sztuce.
    Dla porównania dwa zdjęcia: jak się naprawia bezmyślność w Szczecinie i jak się zabezpiecza pasy zieleni w Poznaniu brezentowymi płachtami, przed zasoleniem z solarek:


  • Al. Papieża Jana Pawła II, róg Niedziałkowskiego: zniszczony chodnik przez ciężarówkę z podnośnikiem koszowym demontującą oświetlenie świąteczne - najwyraźniej trudno było zaplanować, że w danym dniu będzie prowadzony demontaż światełek i ustawić znaki zakazu parkowania na pół dnia na ulicy. Prościej przejechać chodnikiem kilku tonowy podnośnikiem koszowym. Może nie byłaby to tragedia dla chodnika, ale rok wcześniej chodnik ten był wyrównywany za pomocą wiaderka z piaskiem i łopaty oraz dzielnego pracownika, którego praca pół roku później poszła na marne.
 


  • Ul. Piotra Skargi: niewidoczne spod śniegu betonowe półkule niszczące samochody mieszkańców miasta. Źle dobrana, zupełnie zbędna w tym miejscu, wręcz szkodliwa nadgorliwość spowodowała straty. Infrastruktura drogowa powinna być tak wysoka, żeby cofający kierowca mógł ją zawsze dostrzec przez tylne okno - w Szczecinie montuje się wszelkiej maści rozwiązania, co bardzo podraża ich eksploatację a dodatkowo, ech...





  • Amfiteatr w Szczecinie (Teatr Letni w Szczecinie im. Heleny Majdaniec) również nie podołał śniegowi tej zimy. A może precyzyjniej byłoby określić, że nikt nie zastanowił się, że należy odśnieżać. Rynny zawsze można wymienić, prawda?



  • Jasne Błonia - żeby zamknąć temat zimy a zaingurować wiosnę, to można pocieszyć się nową atrakcją, czyli 10 zestawami plastikowych kamieni w formie "pływających ogródków" (Głos Szczeciński). Pomysł ciekawy, mam wątpliwości, co do odporności na wandali oraz tego, czy te 22 tys. złotych nie lepiej byłoby przeznaczyć na konserwację już istniejących a połamanych ławek. Co innego łączy te kamienie z poprzednimi obrazkami - otóż ustawiono kamienie na środku trawnika, na błoniach - już teraz widać, że trawa pod kamieniami oraz wokół nich nie ma szans. Jeszcze dwa tygodnie i dzięki tym kamieniom ZUK będzie mógł zlecić kolejną naprawę trawnika. Kilka metrów obok jest dość miejsca na te kamienie, ale widocznie chodzi o spektakularny dla podatnika efekt.
(ZUK Szczecin / Głos Szczeciński)


Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.