czwartek, 20 grudnia 2012

Pływające ogródki na prywatnych kamienicach

W Szczecinie, ZBiLK skarży się powszechnie na brak pieniędzy na renowacje kamienic, w których mieści się mieszkaniowy zasób gminny. Gmina m.in. nie dofinansowała ZBiLKu pieniędzmi na remont 500 pustostanów. Ciekawostka: za to, na sypiących się elewacjach, montuje się nieczytelne tabliczki adresowe w konwencji "pływających ogródków" (Floating Garden).

O ile wiem, gmina nie zapytała się (przynajmniej niektórych) właścicieli kamienic, czy wolno jej zdemontować ich własne, prywatne tablice adresowe a w zamian za to powiesić nowe w wątpliwej estycznie i funkcjonalnie konwencji.

Taka sytuacja rodzi kilka wątpliwości:
  1. Dlaczego gmina jednym daje za pieniądze podatników nowe tabliczki a innym nie daje? Gdy była dyskusja o programie rewitalizacji kamienic okazało się, że gmina Szczecin nie może finansować remontów elewacji kamienic, bo to byłaby dotacja dla prywatnych właścicieli. A tabliczki rozdawać może?
  2. Jakim prawem ktokolwiek demontuje prywatną własność i co z nią robi? Jakim prawem ktoś wierci prywatną ścianę wspólnoty, zakłada inną tabliczkę i co się dzieje ze starą, często całkiem dobrą tabliczką?
  3. Znaki reklamowe "pływających ogródków" gmina ma udostępniać odpłatnie. Urząd Miejski twierdzi, że musi pobierać od tego potwornego knota reklamowego opłaty: "Mamy jednak opinie prawne, w świetle których nie możemy udzielić licencji nieodpłatnej". Czy zatem obdarowane wspólnoty zostaną zmuszone do płacenia, czy będzie to odstępstwo od reguły?
  4. A może, zgodnie z prawem, wspólnoty winny obciążyć miasto za reklamowanie się na swojej ścianie marką "pływających ogródków"? Skoro jej upowszechnianie jest wymierne, to może należy za reklamownie marki na ścianie pobierać opłatę?
  5. A może za przechowywanie niezamówionej rzeczy pobierać opłatę? Myślę, że można byłoby jeszcze rozważyć opłatę za wiercenie prywatnych ścian przez najętą przez miasto firmę...
  6. Kto będzie ponosił koszty wymiany tabliczek, ich konserwacji? Kto poniesie koszty ewentualnego złego montażu i wypadku tym spowodowanego?
Zupełnie osobną kwestią - poza wątpliwą estetyką i niską czytelnością tabliczek - jest fakt, że odstają one od ściany. Powoduje to, że w przypadku części oświetleń plafonowych montowanych na ścianach tablica przestaje być oświetlana. Ponadto będzie się na niej osadzać brud a topiący się śnieg będzie spływał po mocowaniach do ściany. Taka tabliczka, na czystej ścianie będzie generowała zacieki zbierając wodę, śnieg, brud. Wypukły kształt będzie utrudniał odczytanie pełnej nazwy (czy wręcz jej odgadnięcie), jeśli będzie się patrzyło na tabliczkę pod ostrym kątem.

Podsumowując: bezsensownie wydane pieniądze na wymianę tabliczek często w doskonałym stanie wyłącznie po to, aby zamanifestować wątpliwej funkcjonalności estetyzację zaniedbanych budynków. Ale remont 6 podwórek po 100 000 zł i przywrócenie godnych warunków życia około 200 rodzinom jest najwyraźniej mniej pokazowym osiągnięciem, niż nieczytelna tabliczka na odrapanej ścianie obok zasikanej bramy (miejska toaleta ma być odpłatna).

Zdjęcie "z sieci", autor nieznany.

AKTUALIZACJA: Wspólnota nie chce tablicy Majdaniec, bo uważa, że dawała zły przykład. Zaangażowana w tę sprawę inicjatorka projektu: www.kamieniceszczecina.pl uważa taki pogląd za zacietrzewienie. Gdy kilka tygodni temu próbowałem podyskutować na forum społecznościowym: www.facebook.com/KamieniceSzczecina nt. tego, czy ważniejsze są tabliczki na obsypujących się elewacjach czy to, żeby zwiedzający nie wdepnął w psią kupę lub nie złamał nogi na krzywym chodniku - podziękowano mi banem za wypowiedzi, ponieważ nie pasowały one do wizjonerskiego samozadowolenia osób stojących za skądinąd sympatycznym projektem i rozbudowywaną skarbnicą zdjęć zapuszczonych lub ratowanych szczecińskich kamienic. Dotąd nie wiem, czy jest to prywatna inicjatywa, czy coś co współfinansujemy z podatków. Nie wiem też, czy na tych tablicach w wersji "pływających ogródków" Szczecin zarabia, czy tym razem udostępnia bezpłatnie?
Cieszy mnie i smuci jednocześnie, że Wspólnota wie, że mury są jej i nie bardzo chce współpracować przy akcji reklamowo-propagandowej, bo jest świadoma kuriozalności sytuacji: przypomniano sobie o ich kamienicy wtedy, gdy ich elewacja była komuś do czegoś potrzebna. Nie dając przy tym kompletnie nic w zamian, co więcej, nawet nie informując, czy np. środki z funduszu Jeremie mogą być dostępne właścicielom kamienic i być tanią alternatywą kredytu hipotecznego. Jeśli ktoś wie, czy Jeremie pójdzie na parkingi NiOL, czy na kamienice - proszę o informację, bo mi się nie udało do niej dotrzeć.


wtorek, 18 grudnia 2012

Szczecin 2012 kontra Warszawa 1937: standardy odśnieżania

Natrafiłem na zdjęcia Narodowego Archiwum Cyfrowego umieszczone na stronie Gazety Wyborczej a przedstawiające odśnieżanie ulic Warszawy w 1937 roku. Zabawnie było rzucić okiem, jak kiedyś radzono sobie ze śniegiem.

Początkowo wydawało mi się, że różnica tkwi wyłącznie w używanych ówcześnie samochodach, ale im bliżej przyglądałem się, tym bardziej dziwiłem, że choć asfalt i chodniki są niemal w całości czarne, to nadal trwa zbieranie resztek śniegu z ulic. I porównałem tę sytuację do tego, co widać na szczecińskich ulicach. Gdy tylko opady śniegu nieco odpuściły a chodniki i ulice stały się przejezdne zainteresowanie pozostałym na ulicach śniegiem radykalnie spadło.

Pamiętać należy, że 1937 rok to początek końca kryzysu gospodarczego, bezrobocie w Polsce było bardzo wysokie, na porządku dziennym były prace interwencyjne i stąd może aż taki poziom zadbania ulic - siła robocza była tania. Więc albo zamiłowanie do porządku obecnie jest niższe, albo siła robocza droższa... a może jest jeszcze inne wytłumaczenie? Może ówczesny etos nie pozwalał na to, by na głównych ulicach zalegały sterty śniegu.

Ciekawostkę stanowi wrzucanie śniegu do kanałów ściekowych, którymi był on odprowadzany bezpośrednio z ulic. Nie trzeba było angażować za kilkaset tysięcy złotych ciężarówek do wywozu śniegu poza miasto: Kary za odśnieżanie (MMSzczecin).

Warto mieć na uwadze, że zima w Szczecinie dopiero się zaczęła... Przykre jest to, że miejsca parkingowe pod przedszkolami nadal są zasypane śniegiem i nikomu z ZDiTM to nie przeszkadza. "Służby opanowały" pozycję bałwana z lewej strony obrazka. Strach pomyśleć, jakie okrągłe zdania opowiadałyby służby, gdyby śnieg popadał jeszcze 3 dni.


Jestem też bardzo ciekaw, jak będą wyglądać trawniki w sąsiedztwie ścieżek rowerowych oczyszczanych i posypywanych solą przez quady: Ścieżki rowerowe (i trawa obok nich) obdarzona solą z quadów. Z zafascynowaniem obserwowałem, jak środkiem Złotego Szlaku sunęły quady rozsypując (także na ścieżkę) sól. Dla przypomnienia - sól niszczy mosty i drzewa.

W Szczecinie robiąc jedno niszczy się drugie. Projektując jedno nie uwzględnia się drugiego. Ciekawe ile spośród krawężników montowanych na jezdniach przetraw atak pługopiaskarek i na wiosnę wyłoni się w całości spod brudu? Np. na ul. Chopena? Podatnicy zapłacą za kolejną naprawę separatorów, wymianę trawników, nowe nasadzenia...

wtorek, 11 grudnia 2012

Brawa dla protestujący w Szczecinie rolników!

Rolnicy będą dzisiaj odśnieżać drogi, jak informuje Głos Szczeciński: Rolnicy kontynuują protest, ale dzisiaj zamiast blokowania centrum Szczecina, będą odśnieżać drogi przy szpitalach.

- Będziemy pomagać odśnieżać Szczecin przy szpitalach na Unii Lubelskiej, Pomorzanach i Zdrojach - poinformował Jan Kozak, wiceprzewodniczący Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego Rolników Województwa Zachodniopomorskiego. - Jutro wyjeżdżamy na ulice miasta.

Brawo! Brawo! Brawo Panowie! Swoim działaniem pokazujecie klasę, której brak klasie politycznej. Pokazujecie, że słoma z butów wystaje, ale nie polskiemu rolnikowi. Brawo!


Warto przy tym przypomnieć o co chodzi rolnikom, którzy już kilka miesięcy temu podpisali z urzędnikami porozumienie i którzy mają poczucie, że to porozumienie realizuje ideę "papier wszystko przyjmie" a teraz wyścieła czyjąś szufladę. Rolnicy chcą transparentności w sprzedaży gruntu przez ANR OT w Szczecinie i podnoszą, że część gruntów jest sprzedawana na przetargach podstawionym słupom lub też wyprowadzana w ręce spółek, w której współwłasność jest w rzeczywistości fikcją. Sugerują, że osoby, których nigdy nie stać byłoby na przebicie oferty rolnika stają się właścicielami gruntu i zaraz odstępują ten grunt komuś innemu, albo rozwiązuje się spółki i grunt przechodzi w "obce ręce". Powoduje to nieuczciwą konkurencję w przetargach a instytucje państwowe powołane do badania takich spraw oraz urzędnicy, którzy mogliby, ale dziwnym trafem nie mają żadnych wątpliwości nie starają się dociekać do kogo faktycznie trafia ziemia.

Rolnicy chcą zatem uczciwych i przejrzystych zasad. Zostali raz "wysłani na Berdyczów", teraz protestują i robią to bardzo inteligentnie. Pokazują klasę, której z całą pewnością brakuje drugiej stronie konfliktu. Najbardziej przykry jest bezwład organów dochodzeniowych: Policji, ABW, CBA, prokuratury - te instytucje mają swoich rzeczników, którzy powinni chociaż poinformować, czy toczą się czy nie sprawy. Czy wpływają zgłoszenia... ile takich spraw jest.

AKTUALIZACJA: Na facebooku można znaleźć stronę protestu: Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny Rolników Województwa Zachodniopomorskiego. Rolnicy są znacznie bardziej medialni niż ANR, której na facebooku nie ma ;-) Śledzą doniesienia internetowe i błyskawicznie reagują. Wygląda to nieco tak, jakby urzędnicy nadal byli w XX wieku a rolnicy już w UE i w XXI wieku :-D


Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.