poniedziałek, 18 lutego 2013

System zarządzania ruchem, czyli o braku ergonomii na ulicach Szczecina (cz. 3)

W Szczecinie wdrażany jest system zarządzania ruchem, wspominałem o nim, jako o przykładzie rozwiązania nieergonomicznego. Moje krytyczne uwagi dotyczyły przede wszystkim nieczytelnych tablic, na których nie stosuje się układu schematycznego a próbuje się odwzorowywać układ rzeczywisty ulic. Przypomnę też, że moim zdaniem cały ten system jest przestarzały koncepcyjnie a sens miałoby wydanie środków na dostęp do internetu na przystankach... ponadto tablice są nieproporcjonalne do wielkości liter i zwyczajnie bardziej reklamują koncepcję "pływających ogródków" niż informują o czymkolwiek. Ponadto konstrukcje w pasie drogowym są zwyczajnie niezabepieczone w razie wypadku drogowego.

Od tego czasu nieco się zmieniło, minimalnie na lepsze. Po pierwsze zrezygnowano z różnego rodzaju cieków wodnych i trzeciorzędnych uliczek. Skupiono się na głównych kierunkach jazdy i 3-4 wyrazach. Niestety tablice nadal są źle zaprojektowane.

1) Nadal starają się odwzorowywać mapę, co jest kuriozalne, sprzeczne z zasadami projektowania informacji i jej percepcji. Żeby nie być gołosłownym przytaczałem już przykład specjalnie zaprojektowanej, do wyuczonej percepcji człowieka, czcionki autostradowej. Teraz inny przykład, sprzed 80 lat (sic!):
Niejaki Pan Harry Beck rozwiązał problem szczecińskich fachowców i to na skalę znacząco większą niż 3 drogi wjazdowe do Szczecina. Otóż opracował w 1933 roku schematyczną mapę połączeń metra londyńskiego, ponieważ dotychczasowa mapa przestała być czytelna (wikipedia.org). Stara mapa wyglądała tak: mapa z 1932 roku. Nowa mapa wyglądała tak: mapa z 1933 roku
Najwyraźniej ta wiedza nie została przetransferowana i zaimplementowana w Szczecinie. Pomyśleć, że wszelkie prawa autorskie przestają obowiązywać zaledwie po 70 latach ;-)

2) Warto też przypomnieć moją uwagę o liczbie możliwych do zapamiętania w trakcie jazdy informacji. Otóż, od połowy lat 50-tych ubiegłego wieku wiadomo, że pamięć krótkotrwała w praktyce przechowuje około 7 informacji. Różne osoby są w stanie zapamiętać od 5 do 9 kategorii pojęciowych. Określa się to mianem liczby Millera. Jeśli ktoś wątpi i uważa, że na tablicy czytanej przy prędkości około 60-80 km/h można umieścić więcej i bardziej skomplikowanych informacji, to proponuje ćwiczenie na zapamiętanie 7 różnych spraw do załatwienia w danym dniu w tempie potrzebnym na podanie tych spraw za pomocą rówoważników zdań lub pojedynczych pojęć. Jeśli się uda w mniej więcej 10 sekund (albo innej, wylicz sobie sam sokole oko), to jesteś albo po kursie z mnemotechnik, albo masz zadatki na Roberta Kubicę.

Rozwiązanie: Zrezygnować z prób odwzorowania mapy na rzecz ujęcia schematycznego. Podawać czas z dopiskiem "min." lub "minut" a nie stosowanych raczej w geografii glifów: glif minuty w edytorstwie.
Dlaczego prawdopodobnie tak się nie stanie? Ponieważ oznaczałoby to w praktyce, że tak gigantyczne, ciężkie, drogie tablice są zwyczajnie mało użyteczne - wystarczyłyby o połowę mniejsze... i tańsze. Choć może ich ukrytą użyteczność poznamy, o ile zdarzy się jakiś wypadek i zaczną wyświetlać krótkie, czytelne i poprawiające organizację ruchu komunikaty?

Dogrywka: Zupełnie odrębną kwstią jest zabezpieczenie praw autorskich do projektu oraz organizacja kolejnego przetargu na to wątpliwej jakości udogodnienie dla pasażerów komunikacji miejskiej i kierowców samochodów. Bo mają zostać wydane kolejne pieniądze a firmy startujące w przetargu już boją się, czy będą mieć te same szanse co obecny operator: Kurier Szczeciński: Przetargowa zmowa.


piątek, 8 lutego 2013

Pierwsza blogowa frustracja...

Jak chyba każdy prowadzący blog zaczynam zastanawiać się, nad jego sensem i oddziaływaniem. Podobno przeciętny pamiętnik lub blog nie żyje dłużej niż 4 lata, zatem te 4 miesiące to bardzo dobry czas, żeby podzielić się pierwszą refleksją.

Najpierw - dlaczego mnie naszła. Otóż w ostatnim tygodniu, ze względu na przeziębienie musiałem ograniczyć pracę, za to posiedziałem nieco przed komputerem robiąc przegląd prasy i poważnie "mi się odechciało". Nie chodzi o wielką politykę, w której toczy się dość zastępcza dyskusja o związkach partnerskich. Chodzi o lokalne doniesienia prasy nt. skali bezsensownych działań podejmowanych zastępczo przez osoby kierujące różnego rodzaju lokalnymi instytucjami czy samorządami.

Przygnębienie nie było jakieś wielkie, ale doprowadziło do pytania, czy ten blog ma dotyczyć szczecińsko-zachodniopomorskiego grajdołka, czy też ma się wyspecjalizować np. wyłącznie w ergonomii, organizacji pracy, polityce społecznej jako takiej? Poważnym argumentem za tym, żeby tak właśnie się stało jest fakt, że trudno na bieżąco śledzić wszystkie śmiesznostki szczecińskiej rzeczywistości a z drugiej strony to niesprawiedliwe jedne komentować a drugie pozostawiać bez refleksji. Z trzeciej strony - wręcz nie chce się czasami cytować lub komentować niektórych wymysłów, pomysłów i wniosków dzielnych radnych, dyrektorów i innyszych innowatorów rzeczywistości.

Zaniechanie pisania o gospodarce regionalnej, to z kolei grzech przemilczenia. Ale też i "święty spokój". Zaczęcie pisania blogu technicznego, organizatorskiego, poświęconego wyłącznie wiedzy, to niestety przenoszenie pracy na blog a w dodatku zupełnie inna grupa odbiorców. W ten sposób - być może bardziej trafię do fachowców, ale nie spopularyzuje specjalnie wiedzy o ergonomii wśród osób, które o niej niewiele wiedzą.

Wszelkie podpowiedzi mile widziane...


Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.