- Wg pierwszej grupy rodzic nie ma prawa spuścić dziecka z oka i powinien przewidzieć każde zagrożenie.
- Wg drugiej grupy władze miasta a w szczególności Zakład Usług Komunalnych (ZUK) obiecały po pierwszym wypadku zająć się sprawą, ale zrobiły to dopiero po 11 miesiącach oraz drugim wypadku.
- Wg trzeciej grupy to projektant powinien mieć elementarną wiedzę z materiałoznawstwa i nie stosować złych materiałów na terenach publicznych.
- działania organizacyjne - tj. takie zorganizowanie miejsca, jego funkcjonowanie, oznaczenie i ostrzeżenia dla ludzi, by zapobiegać działaniom potencjalnie wypadkowym;
- czynnik ludzki, który oznacza brak wiedzy o zagrożeniach lub nieprzestrzeganie ostrzeżeń, brak dostateczniej uwagi, rozproszenie, ignorowanie zasad, bycie pod wpływem środków odurzających lub choroba
- bezpieczeństwo techniczne - takie konstruowanie urządzeń i narzędzi, które zapobiega wypadkom, np. stosowanie osłon na części ruchome czy branie pod uwagę ostrych krawędzi, jak również kontrole np. przeglądy techniczne wind przez UDT, okresowe sprawdzanie przyłączy elektrycznych. W przypadku miejsc publicznych to m.in. zastosowanie odpowiednich materiałów i przewidzenie zachowania i wpływu konstrukcji na dzieci, dorosłych, tłum.
- Czynnikiem ludzkim będzie rodzic, jego wiedza, zdolność przewidywania, pełna uważność. Tym czynnikiem może być też pracownik ZUK, jeśli zaniedbał obowiązki.
- Działania organizacyjne - to wszelekie działania, które należało podjąć po pierwszym wypadku i za które bezpośrednio odpowiada zarządca terenu, tu dyrektor ZUK. Można byłoby jeszcze rozważyć przewidywanie przed pierwszym wypadkiem... ale to powinno dotknąć głównie projektanta przestrzeni.
- Bezpieczeństwo techniczne - w tym przypadku zastosowanie właściwych materiałów, za co ewidentnie na etapie projektowania odpowiada projektant a później zarządca terenu.
Otóż wynika to z życiowego doświadczenia oraz dojrzałości układu nerwowego. Dorosły wie, co może być gorące i unika tego a ponadto w razie kontaktu z gorącą powierzchnią ma wyuczony odruch cofnięcia dłoni. U dziecka procesy myślowe przebiegają z istotnym opóźnieniem, dziecko parzy się, ale nie cofa natychmiast dłoni. Może zacząć płakać, wzywać matkę, ale niekoniecznie od razu cofnie dłoń, bo nie rozumie dlaczego je boli. Nawet jeśli cofnie rękę, to przyłożenie do blachy jest znacząco dłuższe a skutki poważniejsze. Również dorosły obserwujący sytuację może natychmiast nie zarejestrować zagrożenia, bo zanim dziecko zacznie płakać, a dorosły podejmie skuteczną reakcję - np. oderwie dziecko lub krzykiem, strasząc doprowadzi je do cofnięcia ręki - mijają cenne sekundy a metal przekazuje energię cieplną tkance ręki.
Przykład: zabawki, które mają być używane przez najmniejsze dzieci bywają przez producentów testowane. Te bezpieczne, którymi dzieci mogą bawić się bez obaw przechodzą np. testy trudnozapalności. Chodzi o to, żeby materiał, z którego wykonany jest ukochany miś dziecka nie zapłonął żywym ogniem w zetknięciu z płomieniem. A jeśli zapłonie, to by płonął na tyle powoli, by dziecko zdążyło się przestraszyć i odrzucić zabawkę.
Czy przeciętny rodzic zdaje sobie sprawę z takiego zagrożenia? Nie zawsze.W szkołach raczej nie uczą o tym, jak funkcjonuje percepcja u małych dzieci.
Jak zapobiec takiemu wypadkowi?
- Zawsze, wg zasad BHP, należy wychodzić od bezpieczeństwa technicznego, tj. tak projektować obiekty, by nie stanowiły zagrożenia. W omawianym przypadku jest to banalna kwestia. Wystarczy nie stosować blachy nierdzewnej a malowaną na biało lub obłożoną drewnem - co w końcu się stało.
- Działania organizacyjne - odpowiedzialny za teren lub projektant - w razie wiedzy o możliwości wypadku lub wypadku ma obowiązek ostrzec o tym każdego, np. montując odpowiednią tablicę ostrzegawczą, czy znak BHP "Gorąca powierzchnia", ew. stawiając osłonę czy natychmiast przemalowując powierzchnię.
- Czynnik ludzki - to wiedza opiekunów oraz ich ciągła uważność. Taką rolę pełnią szkolenia w miejscach pracy, w szkołach oraz doniesienia w mediach. W tym przypadku zapowiedź zabezpieczenia przez ZUK była dla drugiego wypadku działaniem antyspołecznym. Można wręcz zapytać, czy urzędnik ma prawo wprowadzać w błąd obywateli? Ale to osobny temat - kłamstwa urzędowe... Oczywiście gdyby urzędnicy dotrzymali słowa i zabezpieczyli blachę, choćby kosztującą 6 zł naklejką, to ich niefrasobliwość lub świadome zaniechanie nie mogłoby być brane pod uwagę...
Zamiast puenty: W początkach tego bloga, utyskując nad konstrukcją fontann w Szczecinie, krytykowałem w punkcie 3. betonowy, śliski mostek biegnący przez fontannę o bardzo głębokiej niecce. Wolałbym nie okazać się jasnowidzem i nie doczekać chwili, gdy w tej fontannie jakieś dziecko po poślizgnięciu i uderzeniu w głowę utopi się. Uważam zwyczajnie, że niecka jest niebezpiecznie głęboka, brak jest drabinki a śliska betonowa kładka zachęca do zabawy. Zabawa nie jest zła, ale projekt nie jest do niej dostosowany.
AKTUALIZACJA: Pokrywę obłożono drewnem.
radioszczecin.pl |
AKTUALIZACJA 2: Kolejny wypadek tego rodzaju: Legionowo. 2-latka poparzona na Placu Wodnym. Kto odpowiedzialny za wypadek?