piątek, 8 maja 2015

Szczecińska Gazeta Wyborcza: albo grzecznie komentujesz albo jesteś(cie) niespełnionym frustratem...

Trzy dni rozważałem, czy przenieść i upublicznić wymianę zdań między moją osobą a Panią Paulą Skalnicką-Kirpszą, redaktor naczelną szczecińskiego oddziału Gazety Wyborczej, w sprawie negatywnych komentarzy czytelników pod niektórymi artykułami dziennikarza Andrzeja Kraśnickiego jr.

Moje wątpliwości wynikały z faktu, że nic dobrego z tej wymiany dla nikogo nie wynika, nie rozwiązuje ona żadnego problemu. W dodatku może zostać przez kogoś zinterpretowana, jako rodzaj ataku czy etap eskalacji konfliktu. Sprawę ocenić może każdy samodzielnie, czytając poniższą wymianę zdań, a swoją opinią podzielić na facebookowej stronie szczecińskiej Gazety Wyborczej, gdzie te wpisy się pojawiły.

Dla mnie ta publiczna wymiana stanowisk zamyka sprawę, dając mi wiedzę, czego można się spodziewać od ww. osób. Zachowałem oryginalny układ i pisownię, co jest odstępstwem od zasad blogu, gdzie staram się dbać o polszczyznę. Proszę więc o wyrozumiałość, bo tekst zawiera błędy.



Jerzy Bielec do Wyborcza.pl Szczecin, Paula Skalnicka-Kirpsza - czy mogłaby się odnieść do KRYTYKI dziennikarstwa red. Kraśnickiego, jaką wyrażają internauci pod jego artykułami? Pod jednostronnymi, często zawierającymi błędy merytoryczne, wciąż powtarzającymi opinie tych samych środowisk tekstami?
Lubię to! · Odpowiedz · Wczoraj o 20:43

Wyborcza.pl Szczecin [Paula Skalnicka-Kirpsza]: Pisząc "krytyka" na Pan na myśli określenia "horrendalna głupota" czy "hobbysta lobbysta"? A może "zapyziały pismak"? Pan wybaczy, ale nie będę odnosić się do opinii tego rodzaju, wyrażanych w dodatku przez anonimowych twórców. Nie mam też zamiaru odpowiadać na kolejne Pańskie wpisy, bo jest to pozbawione sensu (co już kiedyś ustaliliśmy) - Pan nie chce dyskutować, tylko w sposób możliwie dosadny, poruszając się na granicy dobrego wychowania, ogłosić światu swoje przekonania. I biada temu, kto się z Panem nie zgodzi. Miłego wieczoru.
Lubię to! · Wczoraj o 22:04

Jerzy Bielec do Wyborcza.pl Szczecin, Paula Skalnicka-Kirpsza - trzeba sporego zadufania lub błędnie rozumianej zawodowej solidarności, żeby ignorować DZIESIĄTKI WYPOWIEDZI CZYTELNIKÓW pod artykułami red. Andrzeja Kraśnickiego, w których wytykają mu nieobiektywizm, błędy merytoryczne, jednostronne przedstawianie rzeczywistości, świadome (sądząc po polemikach pod tekstami) pomijanie faktów.

Pani Redaktor - skala konfliktu między czytelnikami a red. Kraśnickim obciąża PANIĄ REDAKTOR NACZELNĄ, która najwyraźniej zupełnie sobie nie radzi z problem.

Problemem nie jest to, że dziesiątki osób wyrażają dobitnie niechęć do jednostronnej twórczości dziennikarza. Problemem jest to, że w tych komentarzach te osoby DZIESIĄTKI RAZY powtarzały MERYTORYCZNE argumenty, które redakcja GW zwyczajnie ignoruje od miesięcy.

Pani nie tylko ignoruje FAKTY, BŁĘDY, NIEOBIEKTYWIZM, LANSOWANIE WĄSKIEGO GRONA TOWARZYSKIEGO za pomocą gazety lokalnej. Pani ignoruje również niegrzeczne odzywki swojego pracownika do krytykujących go czytelników.

Dziwnym trafem jedynie Andrzej Kraśnicki jr. dosłużył się na forum gazety wyborczej ogromnej rzeszy czytelników, którym nie podoba się jego niezwykle płodna twórczość.

Pani Redaktor - jestem w stanie merytorycznie wykazać dziesiątki błędów, artykułów jednostronnych, świadomych przemilczeń. Tu nie chodzi o POGLĄDY, wystarczy prosta analiza językowa, to abecadło analizy tekstów publicystycznych by to udowodnić ponad wszelką wątpliwość. Wystarczy tylko sprawdzić, ile stowarzyszeń występuje w tekstach red. Kraśnickiego. Z zamkniętymi oczyma mogę powiedzieć, że o dwóch napisał więcej niż o wszystkich innych w Szczecinie razem wziętych. Mogę zgadnąć, że nie zdarzyło mu się mieć innego niż one zdania!

O to chodzi, że jeden dziennikarz i kilku cytowanych jego kolegów pisze o własnych wizjach i kompletnie ignoruje dziesiątki merytorycznych głosów czytelników, miesiącami. Niczym tuba.

Wbrew temu co Pani pisze - WCALE NIE MA BYĆ PO MOJEMU - nie komentuje negatywnie nawet ćwierci tekstów w waszej GW. Wbrew Pani słowom szanuje fascynację red. Kraśnickiego tyle, że absolutnie nie podoba mi się, gdy ta fascynacja oznacza brak obiektywizmu, jednostronność, nachalność, lansowanie, deprecjonowanie czy świadome pomijanie odmiennych poglądów.

Toż to dziecinada nie dziennikarstwo! Jednak po tej wypowiedzi widać, że to świadoma i celowa postawa Pani i jej redakcyjnego kolegi.

PS. Ciekawe, czy zdaje sobie Pani sprawę z ilości ewidentnych, nie podlegających dyskusji błędów jakie poszły w gazecie? A które wypunktowali "ci źli, anonimowi, szyderczy, nieistotni" czytelnicy?
Lubię to! · 21 godz. · Edytowany

Jerzy Bielec do Paula Skalnicka-Kirpsza, Wyborcza.pl Szczecin - rozumiem, że nie ma Pani nic przeciwko temu, żeby Pani stanowisko w sprawie czytelników i konfliktu między czytelnikami-dziennikarzem-przełożoną upublicznić i używać na forum GW jako oficjalnej odpowiedzi redakcji na, zakładam, kolejne zarzuty czytelników w stosunku do kolejnych analogicznych artykułów?

Bardzo się cieszę. Czytelnicy z pewnością się ucieszą z faktu, że ani ich uprzejme i merytoryczne ani zjadliwe ze względu na wielomiesięczną ignorancję wypowiedzi nic nie znaczą. To bardzo medialne i profesjonalne. Gratuluję.
Lubię to! · 21 godz.

Wyborcza.pl Szczecin [Paula Skalnicka-Kirpsza] Teraz przypominam sobie dokładnie, dlaczego kiedyś postanowiłam z Panem nie dyskutować (i dlatego też jest to moja ostatnia tutaj wypowiedź). Ja piszę pięć zdań, po czym Pan dokonuje szerokiej i wielopoziomowej ich interpretacji (żeby nie użyć bardziej dosadnego określenia); przedstawia Pan kolejne zarzuty bez pokrycia, a im więcej tych zarzutów, tym bardziej jest Pan oburzony na to co napisałam - a przede wszystkim na to, czego nie napisałam. No ale przecież ma Pan swoją opinię na mój temat, na temat "Wyborczej" i Andrzeja Kraśnickiego w szczególności. I uwielbia ją Pan prezentować - bez względu na to, czy piszemy o ulicach, wyborach czy o nowym sklepie.
Niczego nie ignoruję i nikogo nie uważam za "nieistotnego". Nie mam jednak zamiaru dyskutować z ludźmi, którzy w komentarzach (określenie trochę zbyt nobilitujące tę pisaninę) dają się ponosić emocjom, obrzucają wszystkich dookoła obelgami i życzą przeciwnikom rychłej śmierci (dosłownie). Powtórzę - nie wiem, kto to pisze; nie wiem nawet czy są to "dziesiątki osób" czy może jeden niespełniony frustrat.
Lubię to! · 12 godz.

Jerzy Bielec do Wyborcza.pl Szczecin, Paula Skalnicka-Kirpsza - szanowna Pani, mojego zdania na swój temat Pani nie zna, bo nigdy nie oceniałem Pani a co najwyżej jej jednostronną rolę w sprawie;
co do Pana red. Kraśnickiego pozostaje niezmiennie zdumiony, choć powinienem być obrażony tym, w jaki sposób narusza wszelkie normy i standardy
- co do gazety, to ubolewam nad jej redukcją, ale nigdy nie używam stereotypów w stosunku do całości redakcji a jeśli komentuje (również pozytywnie) to tylko konkretne artykuły.

Jeśli chodzi o Pani problem i wyrażoną przez red. Kraśnickiego opinię, jakoby ok. 150 internautów dość systematycznie i negatywnie oceniających jego artykuły "drogowo-rowerowe" to było 12 "frustratów" piszących z kilku numerów IP, to wystarczy bardzo prosta analiza leksykalna, żeby wykluczyć ten fakt. Chyba, że chcąc zaprzeczyć oczywistym faktom woli Pani wierzyć, że komuś chce się spędzić ładne parę godzin pod wypadającymi jak z maszynki artykułami i dodatkowo zmieniać po kilka razy język, przykłady, polemizować między sobą, etc.

Wystarczy godzinna lektura komentarzy, by wiedzieć że to nie "niespełniony frustrat", bo nie tylko w sferze leksykalnej, ale też merytorycznej padają zadziwiająco różnorodne, bogate i wartościowe poglądy. Są opinie żywcem inżynieryjne (jak wtedy, gdy red. promował tramwaj na moście w fosie Zamku Książąt Pomorskich), ekonomiczne, historyczne, związane z doświadczeniami z podróży.

Tylko skrajna niechęć do poznania tych opinii lub niewiedza nt. analizy tekstu pozwala wierzyć, że są to opinię jednej osoby a nie rzeszy wkurzonych na ignorancję czytelników.

I jeszcze jedno, "epatowanie" życzeniami "obyś zmarł" jest znamienne, bo wynikają z faktu dziesiątek wcześniejszych IGNOROWANYCH przez Panią i red. Kraśnickiego merytorycznych uwag, które niczym groch od ściany... Ma pani oczywiście świadomość, że nie jest to groźba a ewidentnie figura retoryczna, wynikająca z niezwykłej monopłodności red. Kraśnickiego i odporności na jakąkolwiek wiedzę sprzeczną z jego hobby. W dodatku, gdyby śledziła Pani forum, to zwróciłaby uwagę, że ci "frustraci" sami zwrócili uwagę na niestosowność tej wypowiedzi i obecne życzenia to życzenia "stracenia pracy" tudzież inny czytelnik życzy założenia facebookowego profilu "nie płacę za GW przez teksty red. Kraśnickiego".

Szkoda, że nie odnosi się Pani do tego, jak jej dziennikarz przekręcał imiona czytelnikom, jak deprecjonuje czy zwyczajnie obraża pod tekstami, etc.

Rozumiem, że przechodzi Pani do porządku dziennego nie tylko nad błędami, co również nad wypowiedziami obrażającymi czytelników (część usunęli moderatorzy po widocznie licznych zgłoszeniach do moderacji).

Podwójne standardy: "źli frustraci" i "dobry dziennikarz, którego nie wiadomo za co się anonimowo czepiają"?

SZCZERZE MÓWIĄC PO TYM, JAK PANI TRAKTUJE osoby takie jak ja - z dużym dystansem do siebie, ale raczej zasługujące na elementarny szacunek, to NIE DZIWIĘ SIĘ, ŻE NA FORUM GW tak mało osób chce pisać pod nazwiskiem obawiając się tego, jak może zostać potraktowane przez dziennikarza i jego przełożoną.
Lubię to! · 8 godz.


wtorek, 28 kwietnia 2015

Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Szczecinie. WikiLeaks?

Pojęcie "WikiLeaks" w wolnym tłumaczeniu, nieco przekornie, oznaczałoby "bazę informacji z przecieków". Jeśli mowa o przeciekach ze szczecińskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji to nie trudno o pewną dwuznaczność ;-)

Sprawa jest jednak całkiem poważna. Otóż kilka miesięcy temu, w ramach projektu Monitoring Spółek Komunalnych, około 20 osób z całej Polski rozpoczęło prześwietlanie wybranych przez siebie spółek należących do jednostek samorządu terytorialnego (JST). Wykorzystując przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej, każdy obywatel ma prawo otrzymać podstawowe informacje od każdego podmiotu w Polsce, który gospodaruje publicznymi pieniędzmi.

Jedna ze szczecinianek postanowiła prześwietlić działalność spółki komunalnej, jaką jest wspomniany ZWiK (właścicielem tej spółki z o.o. jest gmina Szczecin). Wykorzystując przysługujące jej prawo zaczęła zadawać dyrekcji różne pytania - z różnym efektem. Czy dobrze wybrała? Otóż ZWiK jest odpowiedzialny m.in. za bardzo drogą szczecińską wodę, ale też za spłatę znacznego długu zaciągniętego na program poprawy jakości wody. Przez spółkę przechodzą ogromne środki finansowe - na bieżące utrzymanie, na remonty, etc. Radni de facto mają znikomą, porównywalną do zwykłych obywateli, możliwość weryfikacji kosztów i działalności spółki. Odpowiadają za nią bowiem... politycy, co widać po strukturze Rady Nadzorczej.

Zapraszam zatem do lektury bloga szczecinianki znajdującego się pod adresem: Inkubator Kultury Otwartości. Może dzięki jej systematyczności i samozaparciu w wykorzystywaniu narzędzi, jakie oferuje cywilizowana demokracja uda się ustalić czy nie płacimy za dużo za wodę w Szczecinie? Czy gdzieś nie przeciekają... pieniądze. I tego wszystkiego, czego nie ma na stronie internetowej ZWiK, nie wspominając o nadzwyczaj skąpej informacji, jaką zawiera biuletyn informacji publicznej spółki.

Warto dodać, że polityka jawności i transparentności jest jedną z obietnic obecnego prezydenta miasta. Obietnicą, do której zresztą obligują go przepisy, podobnie jak pracowników spółek, których właścicielami jest wspólnota mieszkańców danej gminy.

AKTUALIZACJA: Beniamin Chochulski odwołany za "podróże" na koszt podatników? (Gazeta Wyborcza).


piątek, 24 kwietnia 2015

Nie dla "rewitalizacji" alei Wojska Polskiego. Zbuduj, zapomnij, dzieci będą spłacać...

Od kilku dni, w związku z ogłoszeniem wariantów zmian układu drogowego w al. Wojska Polskiego, toczą się konsultacje publiczne dotyczące "rewitalizacji" tej alei. Inaczej niż zazwyczaj, bo nie na stronie konsultacji publicznych miasta, a na stronie architekta miasta, można skonsultować tę propozycję, wysyłając maila.

Mój pogląd na pomysł przebudowy ul. Wojska Polskiego jest jednoznacznie negatywny. Wyraziłem go w audycji Polskiego Radia Szczecin, w której uczestniczyłem jako gość facebookowy:
"Z myślą o audycji przygotowałem sobie stronę A4 argumentów krytycznych. Jeśli więc goście w studiu będą zbyt zgodni to bardzo proszę o wykorzystanie choćby wybranych fragmentów wypowiedzi. Myślę, że wkleję swoją wypowiedź tu, jako całość, ale będę przy radiu i chętnie też będę komentował wypowiedzi padające na antenie - pozdrawiam Jerzy Bielec"

O celowości projektu przebudowy al. Wojska Polskiego…
Absolutnie podważam celowość projektu przebudowy ulicy. Nazwy „rewitalizacja” nawet nie użyję, ponieważ projekt zmiany organizacji ruchu drogowego nie realizuje rewitalizacji, co najwyżej może stanowić jej trzecią część. Miasto nie ma pomysłu realnego wsparcia wspólnot, nie potrafi rozwiązać problemu zadłużonych na ponad 170 mln lokatorów ZBiLK. Nie umie w centrum zorganizować na bieżąco sprzątanego wybiegu dla psów, nawet wyegzekwować sprzątania chodnika – od wspólnot i od siebie samych.
Dlaczego wybrano akurat tę ulicę spośród dziesiątek ulic Śródmieścia? Dla mnie to MIŚ z filmu Barei (czyli słomiana inwestycja za publiczne pieniądze).

Nie widzę uzasadnienia tej przebudowy…
Wojska Polskiego prowadzi znikąd donikąd, podobnie jak karykaturalny deptak Bogusława, którego jedną pierzeję stanowią zdewastowane przez miasto kamienice. Za to stanowi istotną trasę odciążającą ruch i awaryjną (np. dla karetek) po zwężeniu o jeden pas al. Piastów i zmniejszeniu przepustowości Pl. Kościuszki.
Celowość projektu podważam, ponieważ 500 metrów dalej mamy aleję Papieża Jana Pawła II, która wypełnia wszelkie oczekiwania, włącznie z przypisaną w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego funkcją „Złotego Szlaku” i która żyje w dni pogody, choć nie pęka w szwach od spacerowiczów a urokliwa trasa środkiem alei z powodzeniem pomieściłaby jeszcze 200% więcej spacerujących.
Szczegóły techniczne...
Tramwaj w al. Wojska Polskiego jest całkowicie zbyteczny, odległość przystanków tak niewielka, że za ułamek kwoty mogłyby obsłużyć tę ulicę autobusy, ale nawet one nie specjalnie są tam potrzebne. To bizantyjski wydatek.
Absurdem należy określić też manię „wynoszonych, brukowanych” wysepek, czy przystanków. Bruk jest znacznie bardziej śliski, szczególnie po deszczu. Jest także znacznie głośniejszy od nowoczesnego asfaltu. W rezultacie uciążliwy dla mieszkańców, a należy pamiętać, że miasto ma obowiązek ograniczać hałas na ulicach i sporządza nawet specjalną mapę hałasu.

O tym, jak miasto gospodaruje pieniędzmi  podatników…
Miasto zachowuje się, jakby musiało wydawać pieniądze i wydawało je na każdy projekt, który przypadkiem ma przygotowany lub który jest medialnie nośny. Trudno doszukać się sensu wielu rozpoczętych a zastopowanych na pewnym etapie projektów.

Miasto wydaje także pieniądze unijne bez refleksji, za co i kto utrzyma wybudowaną infrastrukturę, nie mówiąc już o koniecznej spłacie miliardowego zadłużenia miasta i oscylującego wokół miliarda długu spółek miejskich.
W Szczecinie coraz bardziej popularne jest hasło opisujące miejskie projekty: „Zbuduj i zapomnij”, a ja bym do tego jeszcze dodał trzecią frazę:
„Zbuduj, zapomnij, dzieci będą spłacać...”.

Jeśli nie Wojska Polskiego to co?
Równe i czyste chodniki w całym Śródmieściu, wyższa kultura pracy Straży Miejskiej, rozbudowa programu „przedogródków” i „podwórek”. Choć jeden parkingowiec dla mieszkańców kwartałów… wszystko to, czego tam mieszkających chcą by podnieść standard życia a nie to co „wygląda ładnie”.

Podsumowując:
Zaklinanie rzeczywistości nie spowoduje, że wróci tam życie, ponieważ rola tej ulicy uległa radykalnej zmianie. W PRL-u była to ulica zadbana, ale także prestiżowa lokalizacją niewielkiej liczby dostępnych w Szczecinie lokali o podwyższonym statusie. Obecnie ulica niczym nie wyróżnia się, poza tym, że dzięki dużemu ruchowi samochodowemu i jakiej-takiej możliwości parkowania trochę ludzi się na niej zatrzymuje. Przy tej gęstości zaludnienia i konkurencji centrów handlowych szansa, by zdołała przyciągnąć tysiące ludzi potrzebnych dla wypełnienia jej ogromnej powierzchni jest żadna.



AKTUALIZACJA:


środa, 15 kwietnia 2015

Metoda 5 why? na przykładzie rozpadającego się pomnika

Szczecińskie media doniosły o konieczności zastąpienia kopią najstarszej szczecińskiej fontanny z Pl. Orła Białego. Fontanna mimo niedawnych napraw zaczęła ulegać przyśpieszonemu niszczeniu. Postanowiłem się podzielić analogicznym (sic!), teoretycznym przykładem, który był omawiany na wspomnianej wczoraj prezentacji.

Metoda 5 why? Polega najprościej mówiąc na stawianiu coraz bardziej dociekliwych pytań i odnajdywaniu faktycznej a nie pozornej przyczyny stanu rzeczy, identyfikowania rzeczywistego źródła problemu. Zmusza pytającego do ustalenia faktycznych a nie pozornie oczywistych, ale nieprawdziwych przyczyn.

Rozpada się pomnik w Łazienkach.
Historia fikcyjna: wśród wielu równie starych pomników w ogrodach łazienkowskich jeden jest w szczególnie złym stanie. Chodzi o ustalenie przyczyny stanu rzeczy. Metodą 5 why? prowadzone są dociekania:

1. Dlaczego?
  • ze starości – eliminujemy za pomocą genchi genbutsu (tj. przyjścia, obejrzenia, oceny, weryfikacji)
  • jest wykonany z gorszego materiału – eliminujemy za pomocą genchi genbutsu, bo ustalamy, że inne podobne pomniki w tym samym wieku są w dobrym stanie
  • jest czyszczony częściej niż inne – potwierdzamy za pomocą genchi genbutsu - TAK!
2. Dlaczego?
  • zarasta mchem
  • turyści często go fotografują
  • jest mocno zabrudzony przez ptaki – na pomniku i wokół niego jest bardzo dużo ptaków - TAK!
3. Dlaczego?
  • ptaki mają na pomniku swoje gniazda
  • wokół pomnika jest mnóstwo owadów (pożywienie ptaków) – są owady - TAK!
4. Dlaczego?
  • owady wabi kształt pomnika
  • owady wabi niebieskie światło oświetlające pomnik - TAK!
5. Dlaczego?
  • przy tym pomniku spaloną żarówkę wymieniono na niebieską a inne pomniki są oświetlone światłem żółtym - TAK!
Przyczyna źródłowa: Niebieskie światło żarówki!

Oczywiście ten teoretyczny przykład z pomnikiem z Łazienek Królewskich nie przekłada się zapewne na pomnik w Szczecinie. Chodziło jednak o przedstawienie metody, która może to ustalić. Wśród powodów, które należałoby zbadać są: wadliwa konserwacja, faktyczna erozja kamienia, nadmierna ekspozycja na słońce po usunięciu drzew, która powoduje nagrzewanie i kruszenie się kamienia ze względu na zmiany temperatury, etc.

Osobną kwestią jest, czy należy stawiać kopię pomnika, czy może chronić fontannę w miejscu obudowując ją np. rodzajem przeszkolonej pergoli?


Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.