Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jerzy Bielec. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jerzy Bielec. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 listopada 2017

A największą karą: dostać się pod rządy człowieka gorszego, jeśliby ktoś nie chciał rządzić sam


A największą karą: dostać się pod rządy człowieka gorszego, jeśliby ktoś nie chciał rządzić sam.
Tak poprawnie brzmi w tłumaczeniu W. Witwickiego popularna myśl z "Państwa" Platona, znana w sieci w formie: "Zbyt mądrzy na angażowanie się w politykę są karani rządami głupszych".

Dwie wersje tej wypowiedzi, tj. pochodzącą od tłumacza i spopularyzowaną w polskim internecie można odbierać nieco odmiennie. Druga wartościuje brak zaangażowania "mądrych" i sugeruje, że nie powinni na to pozwalać.

Ponadto dla właściwego zrozumienia wypowiedzi bardzo ważne jest szersze znaczenie, jakie pojawia się w "Państwie", kontekst tego zdania. Przede wszystkim ocena angażowania się w politykę wynika z tego, w jakim państwie przyszło żyć - ludzi dobrych czy złych - bo to tło polityczne w dużej mierze rzutuje na postrzeganie i ocenę "pchających się do władzy" ludzi dobrych czy złych; a także na to, jak ich czyny są oceniane przez ogół i co mogą oni zdziałać.


- Dlatego też - mówię - ani dla pieniędzy nie chcą rządzić ludzie dobrzy, ani dla zaszczytu. Bo ani biorąc jawnie zapłatę za rządy nie chcą się nazywać najmitami, ani ciągnąc po cichu zyski z rządu - złodziejami. A dla zaszczytu też nie. Bo nie są głodni zaszczytów. 
Musi więc nad nimi zawisnąć konieczność i kara, jeśli mają nabrać ochoty do rządzenia. I bodajże stąd poszło to, że za hańbę uchodzi samemu się garnąć do rządu, a nie czekać, aż przyjdzie konieczność.
A największą karą: dostać się pod rządy człowieka gorszego, jeśliby ktoś nie chciał rządzić sam. Mam wrażenie, że z obawy przed tą karą rządzą ludzie przyzwoici, kiedykolwiek rządzą. Wtedy idą do rządów nie jak do jakiegoś dobra i nie dlatego, żeby tam mieli opływać, tylko jak do czegoś, co robić muszą, bo nie mają komu lepszemu lub równemu zdać tego ciężaru. 
I bodajże, gdyby istniało państwo ludzi dobrych, to by w nim walczono o to, żeby móc nie rządzić - tak jak teraz się walczy o rządy. Tam by się pokazało, że istotnie, kto rządzi prawdziwie, ten nie ma tego w naturze, żeby własnego interesu patrzał, tylko pilnuje interesów poddanego. Dlatego każdy człowiek myślący woli raczej, żeby ktoś inny dbał o jego pożytek, niż żeby sam miał kłopot dbając o drugiego. Zatem ja się w żaden sposób nie zgodzę z Trazymachem, że to, co sprawiedliwe, to jest interes mocniejszego.
[Platon: Państwo, 347 c].

Źródła:

niedziela, 6 listopada 2016

III Seminarium Ergonomiczne 2016 - Polska Akademia Umiejętności w Krakowie

Z kronikarskiego obowiązku wspomnę o tym, iż właśnie zakończyło się III Seminarium PAU pn. Ergonomia w produkcji, przetwarzaniu i dystrybucji surowców biologicznych. Podstawowe informacje o nim zawiera krótkie wprowadzenie, zaś słowo o samej instytucji naukowej: Komisja Ergonomii PAU. Poniżej program Seminarium oraz zdjęcie.


Program merytoryczny III Sympozjum Komisji Ergonomii PAU (Mała Aula, I p.), Piątek, 4 listopada 2016, Kraków

9.00 – 11.00 Zwiedzanie Ekologicznej Spalarni Odpadów w Krakowie ul. Jerzego Giedroycia 23

SESJA I, Przewodniczący: Prof. dr hab. inż. arch. Maciej Złowodzki
13.30–13.35 Otwarcie sympozjum – Maciej Złowodzki
13.35–13.40 Słowo wstępu – Ryszard Tadeusiewicz
13.40–13.45 Słowo wstępu – Tadeusz Juliszewski
13.45–14.15 Człowiek w systemie produkcji współczesnego rolnictwa – Tadeusz Juliszewski, Maciej Złowodzki
14.15–14.20 Dyskusja

SESJA II, Przewodniczący: Dr hab. inż. Wiesława Nowacka
14.35–14.50 Miejskie farmy pionowe – utopia czy konieczność? – Małgorzata Dróżdż-Szczybura
14.50–15.05 O architekturze budynków promocji produktów żywnościowych – Katarzyna Zawada-Pęgiel
15.05–15.20 Świat w obliczu globalnej konsumpcji – architektura ekologiczna, dom aktywny i aktywna farma – Bogusław Barnaś
15.20–15.45 Czynnik biologiczny w mieście przyjaznym dla ludzi – Wojciech Kosiński
15.45–16.00 Trudności w wykorzystaniu metod ergonomii i organizacji pracy w przetwórstwie rolno – spożywczym – Jerzy Bielec
16.00–16.15 Analiza ryzyka w procesach odzysku i recyklingu organicznego – Agnieszka Generowicz, Ryszarda Iwanejko
16.15–16.30 Dyskusja

SESJA III, Przewodniczący: Prof. dr hab. inż. Tadeusz Juliszewski
16.45–17.00 Handel przydrożny surowcami ubocznymi pochodzącymi z lasu – zagrożenia dla sprzedawców i kupujących – Wiesława Nowacka, Paweł Staniszewski
17.00–17.15 Możliwości stosowania badań eye-trackingowych w analizach procesów pracy operatorów maszyn leśnych – Grzegorz Szewczyk, Janusz Sowa, Paweł Tylek, Dominika Gaj-Gielarowska
17.15–17.30 Kierunki kształtowania środowiska pracy w zakładach mleczarskich – Karolina Trzyniec
17.30–17.45 Problem przyłowów i odrzutów w rybactwie – Andrzej Ochrem
17.45–18.00 Ergonomiczna ocena wybranego procesu technologicznego – Paweł Kiełbasa
18.00–18.15 Wykorzystanie narzędzi wielokryterialnej optymalizacji dyskretnej do oceny wybranych technologii aglomeracji biomasy – Adrian Knapczyk
18.15–18.30 Dyskusja
18.30–18.35 Zamknięcie sympozjum



sobota, 30 kwietnia 2016

100 000 wyświetleń bloga

Osiągnięcie 100 000 wyświetleń na liczniku jest małym blogowym świętem i pretekstem do umieszczenia kilku zrzutów ekranu ze statystykami.

Wg statystyk bloggera odświeżenia strony wyglądają następująco (klikając na obrazek można go obejrzeć w powiększeniu):


Wg google analytics odsłon było 63 982, zaś sesji 41 185:

Wg stat4u.pl przez 1237 dni odwiedzono stronę 44746 razy przy ponad 9500 wykluczonych adresów IP.



Oczywiście statystyki są zbierane całkowicie anonimowo, różna jest forma zliczania sesji, użytkowników, odświeżeń. Nawet dzień ich instalacji na blogu nie jest tym samym, o czym kilka razy pisałem przy omawianiu statystyk bloga.

Jednocześnie i całkiem świadomie nie prowadzę akcji promocyjnej - nie wykorzystuję żadnych automatycznych narzędzi marketingu, nie integruję nawet bloga ze stronami społecznościowymi. Niekiedy dzielę się oczywiście linkiem do jakiegoś tekstu, ale w sposób oszczędny. Postępuję tak celowo.


Wszystkim czytelnikom dziękuję i zachęcam do komentowania wpisów.


poniedziałek, 27 lipca 2015

Lista tematów: sto pięćdziesiąty post na blogu

Setny post na blogu był wybiórczym przeglądem tematów i próbą oceny, jak wpisy mają się do komentowanej rzeczywistości. Zyskał on nadspodziewaną popularność. Zgodnie z zapowiedzią 150. post na blogu jest listą tematów ułatwiającą poruszanie się po blogu.

A. Wokół ekonomii

1. Ergonomia oraz bhp:
2. Lean manufacturing:
3. Okiem ekonomisty:

B. Transparentność, czyli samorząd w XXI wieku

4. Przejrzystość samorządu:
5. Aktywność społeczna:

C. Gospodarka regionalna

6. Gospodarka regionalna:
7. Najważniejsze wg autora inwestycje dla Szczecina i regionu:

D. Sprawy Szczecina 

8. Szczecin na tle innych miast:
9. Szczecińskie "inwestycje" komunalne:
10. Spółki miejskie i ich długi:
11. Edukacja, szkoły w Szczecinie:
12. Segregacja śmieci w Szczecinie:
13. Ekologia:
14. Historia:
15. Zdarzenia i wydarzenia, były godne polecenia:

E. Szczecin - dezorganizacja ruchu i inne michałki

16. Przestrzeń miejska, ulice, organizacja ruchu:
17. O Jagiellońskiej:
18. Szczecińska Gazeta Wyborcza:
19. Ruskie rozgildziajstwo:
20. Rzut oka na szczecińską przaśność:

F. Szczecin - z humorem i wizjonersko

21. Z humorem:
22. Wizje i plany:

G. Polityka społeczna

23. Pomoc społeczna:
24. Akcje charytatywne:

H. Różności i statystyki 

25. Świnoujście i parki:
26. O polityce mało politycznie:
27. Drobiazgi muzyczno-filmowe z youtube:
28. Statystyki bloga:
29. Sprawy związane z blogiem i autorem:

I. Zamiast końca

30. The Best:

wtorek, 26 maja 2015

Most Kłodny na Łasztownię - mam genialne rozwiązanie

W poniedziałek zostałem zaproszony do udziału w dyskusji w Polskim Radiu Szczecin nt. projektu połączenia Starego Miasta z Łasztownią mostem wiszącym ulokowanym tuż obok Trasy Zamkowej. Temat poruszył też facebookowiczów.

Wypowiadałem się w tym temacie krytycznie, jako ekonomista. Rozważałem, czy ca. 250 mln zł na budowę układu dróg, na skądinąd niewielkiej wyspie, oraz nowego, drogiego mostu (za ca. 100 mln) wprowadzającego dodatkowo trasę tramwajową w fosę Zamku Książąt Pomorskich będzie czynnikiem rozwojowym dla miasta i jest uzasadnionym ekonomicznie wydatkiem. Nie chcę tym razem dowodzić swoich racji i przekonania, że zarówno projekt, co sam pomysł wydatkowania takich środków uważam za wadliwy. Może kiedyś postaram się uzasadnić, czemu jestem jednoznacznym przeciwnikiem tego wydatku.

Ponieważ wszystko wskazuje na ogromną determinację miasta, by zrealizować tę inwestycję infrastrukturalną niezależnie od głosów krytycznych chciałbym zaproponować rozwiązanie, na które wpadłem tuż po programie, zainspirowany myślą Pana Jacka Lenarta nt. piętrowych mostów i tego, że Trasa nigdy tam nie powinna powstać.

Jako, że mam już na koncie pewne wizjonerskie pomysły na wydawanie publicznych pieniędzy, więc trochę poważnie a trochę prześmiewczo zaproponuję kolejny. Jako jego ojciec jestem dumny i pewny, że wszyscy go pochwalą ;-)

Moja genialna wizja...

Proponuję, żeby zamiast budować most obok mostu obniżyć Trasę Zamkową do założonego poziomu 5,5 metra. Budowa drugiego mostu pewnie będzie kosztowała więcej, niż obniżenie starego przez obcięcie filarów i posadowienie gotowego przęsła mostu Trasy Zamkowej tuż nad nurtem Odry. Proste i genialne, prawda? I pewnie tańsze!

Ponieważ na Pl. Hołdu Pruskiego już zwężono ulice, to z czteropasmowej Trasy Zamkowej będzie można wygospodarować po jednym skrajnym pasie dla pieszych czy rowerów separując ruch lokalny od tranzytowego nieco podobnie jak na wyremontowanej ul. Struga, ale prowadząc go po jednym moście.

Zwolennicy Mostu Kłodnego twierdzą, że jego budowa uwolni jakieś tereny inwestycyjne - podobno nawet na Starym Mieście. Ja wątpię, by nasyp ziemny pod tramwaj odcinający Stare Miasto od Wałów miał na to pozwolić, ale skoro i tak miałyby zostać rozebrane zjazdy Trasy, to po jej obniżeniu uzyska się grunt potrzebny dotąd np. na zjazd w kierunku Wałów Chrobrego - niższy most wymaga niższej, krótszej i mniej inwazyjnej komunikacji wspomagającej.

Dzięki mojej genialnej wizji odpadnie problem zasłaniania Zamku Książąt Pomorskich wjeżdżającym Trasą Zamkową od strony Łasztowni, jadący będą swobodnie zjeżdżać z estakady na poziom Łasztowni i widzieć wspaniały Zamek i szeroką perspektywę na Wały i wzgórze Zamkowe. Część ruchu od razu zjedzie na Łasztowni krótkimi zjazdami (nie wiem w sumie po co, ale miałem się nie czepiać), część pojedzie po obniżonym moście Trasy Zamkowej nad Odrą a następnie wespnie się do miasta lub łagodnie skręci niskim zjazdem w kierunku Wałów Chrobrego.

Widok odwrotny, z Zamku również ulegnie poprawie, polepszy się widok na Wały... Trasa nie będzie tak przytłaczać, a bardziej zlewać się z nitką Odry. I tu szare i tu szare.

Również rowerzyści i piesi będą mogli wejść bez problemów na skrajne, oddane im pasy ruchu, bo będą niżej, ponad wodą (żeglowność + wysokość gotowego już przęsła mostu). Jestem ewentualnie skłonny rozważyć takie rozwiązanie, jak przy Dworcu Głównym w Szczecinie, gdzie pod Trasą Zamkową powstałoby niewielkie rondo a sama Trasa Zamkowa byłaby na - zgaduję - 1/3-1/2 obecnej wysokości. By schować cały ruch lokalny ze Starego Miasta pod nią, w ludzkiej skali.

I wpadłem na jeszcze jeden pomysł. Skoro już obniżamy całość, to można byłoby tu i ówdzie coś dospawać albo obudować kamieniem (nie upieram się, może być sztucznym). Dzięki metaloplastyce moglibyśmy upodobnić przęsło do XIX wiecznych mostów, przynajmniej w zasięgu nieuzbrojonego oka osoby stojącej w oknie Zamku. Nie upieram się specjalnie, by ten odcinek stylizować na kształt Starówki czy Wałów Chrobrego ;-)

To co? Wdrażamy moją genialną myśl?
Ugryzę się i nie wspomnę o niuansach ;-)



AKTUALIZACJA: Ktoś mi przypomniał zagubioną, ale ciekawą uwagę nt. rozwiązań komunikacyjnych. Nie jestem ekspertem i nie potrafię ocenić trafności tej opinii, ale też nie trzeba być specjalnie rozgarniętym matematycznie, by uznać, że liczby są wiarygodne. Cytuję zatem komentarz pod tekstem...
~Jakub Bartoszewicz : Do stowarzyszenia SENS i autorów tekstu.

Rzeka Odra jest międzynarodowym szlakiem żeglownym najwyższej kategorii i wg rozporządzenia musi spełniać pewne warunki. Jeżeli nie zostaną one spełnione projekt nie uzyska zgody Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej na realizacje. I tak:
Most Kłodny aby wogle mógł być zbudowany musi pozwolić na zachowanie skrajni żeglownej 5,25 m ponad wodę wysoką co daje nam ok 6 mnpm plus konstrukcja nośna mostu 1.5 m co daje nam razem poziom jezdni/torowiska na poziomie 7,5 m npm. Szerokość toru wodnego wynosi 50 m zatem w momencie zejścia na łasztownie poziom torowiska wyniesie ok 7 mnpm. Wysokość terenu przy nabrzeżu wynosi ok 2 mnpm zatem mamy do pokonania 5 m różnicy wysokości. Dozwolone nachylenia torowiska przy dojazdach do obiektów inżynierskich wynosi 3% wg rozporządzenia zatem aby zejść na poziom nabrzeża potrzeba około 160 m.
Dopuszcza się co prawda nachylenie 5 % ale tylko na szlaku, omawiany odcinek szlakiem nie jest chociażby ze względu na ilość zakrętów. Dodatkowo proponowany jest przystanek na którym wg rozporządzenia maksymalne pochylenie wynosi 2,5 %.
Tymczasem co proponuje SENS.
Propozycja zakłada pokonanie zakrętu 90 stopni przy jednoczesnej utracie wysokości i umieszczeniu tam przystanku (wg rysunku) - kolejka w wesołym miasteczku prawie. Oczywiście można zrobić przystanek przed zakrętem (na moście - schody na łasztownie) a schodzenie zacząć za nim już wzdłuż nabrzeża ale wtedy problematyczne okaże się zmieszczenie z wymaganą długością zejścia - 160 m. Pomijam aspekt estetyczny tj. nasyp lub estakadę wzdłuż nabrzeża. Pomijam koszty ekonomiczne.

Także proponuję stowarzyszeniu SENS branie pod uwagę aspektów technicznych bo jakby nie było mają one znaczenie. Autorom tekstu proponuję natomiast ostrożniejsze nazywanie pomysłów opartych na kreskach na mapie z googla (i pięknym wizualizacją) - racjonalnymi i sensownymi. Pozdrawiam

AKTUALIZACJA 2: Tak wyglądał kiedyś teren na którym teraz ma powstać skrzyżowanie pod tramwaj. Zdjęcie pochodzi z facebookowego portalu sedina.pl.



piątek, 8 maja 2015

Szczecińska Gazeta Wyborcza: albo grzecznie komentujesz albo jesteś(cie) niespełnionym frustratem...

Trzy dni rozważałem, czy przenieść i upublicznić wymianę zdań między moją osobą a Panią Paulą Skalnicką-Kirpszą, redaktor naczelną szczecińskiego oddziału Gazety Wyborczej, w sprawie negatywnych komentarzy czytelników pod niektórymi artykułami dziennikarza Andrzeja Kraśnickiego jr.

Moje wątpliwości wynikały z faktu, że nic dobrego z tej wymiany dla nikogo nie wynika, nie rozwiązuje ona żadnego problemu. W dodatku może zostać przez kogoś zinterpretowana, jako rodzaj ataku czy etap eskalacji konfliktu. Sprawę ocenić może każdy samodzielnie, czytając poniższą wymianę zdań, a swoją opinią podzielić na facebookowej stronie szczecińskiej Gazety Wyborczej, gdzie te wpisy się pojawiły.

Dla mnie ta publiczna wymiana stanowisk zamyka sprawę, dając mi wiedzę, czego można się spodziewać od ww. osób. Zachowałem oryginalny układ i pisownię, co jest odstępstwem od zasad blogu, gdzie staram się dbać o polszczyznę. Proszę więc o wyrozumiałość, bo tekst zawiera błędy.



Jerzy Bielec do Wyborcza.pl Szczecin, Paula Skalnicka-Kirpsza - czy mogłaby się odnieść do KRYTYKI dziennikarstwa red. Kraśnickiego, jaką wyrażają internauci pod jego artykułami? Pod jednostronnymi, często zawierającymi błędy merytoryczne, wciąż powtarzającymi opinie tych samych środowisk tekstami?
Lubię to! · Odpowiedz · Wczoraj o 20:43

Wyborcza.pl Szczecin [Paula Skalnicka-Kirpsza]: Pisząc "krytyka" na Pan na myśli określenia "horrendalna głupota" czy "hobbysta lobbysta"? A może "zapyziały pismak"? Pan wybaczy, ale nie będę odnosić się do opinii tego rodzaju, wyrażanych w dodatku przez anonimowych twórców. Nie mam też zamiaru odpowiadać na kolejne Pańskie wpisy, bo jest to pozbawione sensu (co już kiedyś ustaliliśmy) - Pan nie chce dyskutować, tylko w sposób możliwie dosadny, poruszając się na granicy dobrego wychowania, ogłosić światu swoje przekonania. I biada temu, kto się z Panem nie zgodzi. Miłego wieczoru.
Lubię to! · Wczoraj o 22:04

Jerzy Bielec do Wyborcza.pl Szczecin, Paula Skalnicka-Kirpsza - trzeba sporego zadufania lub błędnie rozumianej zawodowej solidarności, żeby ignorować DZIESIĄTKI WYPOWIEDZI CZYTELNIKÓW pod artykułami red. Andrzeja Kraśnickiego, w których wytykają mu nieobiektywizm, błędy merytoryczne, jednostronne przedstawianie rzeczywistości, świadome (sądząc po polemikach pod tekstami) pomijanie faktów.

Pani Redaktor - skala konfliktu między czytelnikami a red. Kraśnickim obciąża PANIĄ REDAKTOR NACZELNĄ, która najwyraźniej zupełnie sobie nie radzi z problem.

Problemem nie jest to, że dziesiątki osób wyrażają dobitnie niechęć do jednostronnej twórczości dziennikarza. Problemem jest to, że w tych komentarzach te osoby DZIESIĄTKI RAZY powtarzały MERYTORYCZNE argumenty, które redakcja GW zwyczajnie ignoruje od miesięcy.

Pani nie tylko ignoruje FAKTY, BŁĘDY, NIEOBIEKTYWIZM, LANSOWANIE WĄSKIEGO GRONA TOWARZYSKIEGO za pomocą gazety lokalnej. Pani ignoruje również niegrzeczne odzywki swojego pracownika do krytykujących go czytelników.

Dziwnym trafem jedynie Andrzej Kraśnicki jr. dosłużył się na forum gazety wyborczej ogromnej rzeszy czytelników, którym nie podoba się jego niezwykle płodna twórczość.

Pani Redaktor - jestem w stanie merytorycznie wykazać dziesiątki błędów, artykułów jednostronnych, świadomych przemilczeń. Tu nie chodzi o POGLĄDY, wystarczy prosta analiza językowa, to abecadło analizy tekstów publicystycznych by to udowodnić ponad wszelką wątpliwość. Wystarczy tylko sprawdzić, ile stowarzyszeń występuje w tekstach red. Kraśnickiego. Z zamkniętymi oczyma mogę powiedzieć, że o dwóch napisał więcej niż o wszystkich innych w Szczecinie razem wziętych. Mogę zgadnąć, że nie zdarzyło mu się mieć innego niż one zdania!

O to chodzi, że jeden dziennikarz i kilku cytowanych jego kolegów pisze o własnych wizjach i kompletnie ignoruje dziesiątki merytorycznych głosów czytelników, miesiącami. Niczym tuba.

Wbrew temu co Pani pisze - WCALE NIE MA BYĆ PO MOJEMU - nie komentuje negatywnie nawet ćwierci tekstów w waszej GW. Wbrew Pani słowom szanuje fascynację red. Kraśnickiego tyle, że absolutnie nie podoba mi się, gdy ta fascynacja oznacza brak obiektywizmu, jednostronność, nachalność, lansowanie, deprecjonowanie czy świadome pomijanie odmiennych poglądów.

Toż to dziecinada nie dziennikarstwo! Jednak po tej wypowiedzi widać, że to świadoma i celowa postawa Pani i jej redakcyjnego kolegi.

PS. Ciekawe, czy zdaje sobie Pani sprawę z ilości ewidentnych, nie podlegających dyskusji błędów jakie poszły w gazecie? A które wypunktowali "ci źli, anonimowi, szyderczy, nieistotni" czytelnicy?
Lubię to! · 21 godz. · Edytowany

Jerzy Bielec do Paula Skalnicka-Kirpsza, Wyborcza.pl Szczecin - rozumiem, że nie ma Pani nic przeciwko temu, żeby Pani stanowisko w sprawie czytelników i konfliktu między czytelnikami-dziennikarzem-przełożoną upublicznić i używać na forum GW jako oficjalnej odpowiedzi redakcji na, zakładam, kolejne zarzuty czytelników w stosunku do kolejnych analogicznych artykułów?

Bardzo się cieszę. Czytelnicy z pewnością się ucieszą z faktu, że ani ich uprzejme i merytoryczne ani zjadliwe ze względu na wielomiesięczną ignorancję wypowiedzi nic nie znaczą. To bardzo medialne i profesjonalne. Gratuluję.
Lubię to! · 21 godz.

Wyborcza.pl Szczecin [Paula Skalnicka-Kirpsza] Teraz przypominam sobie dokładnie, dlaczego kiedyś postanowiłam z Panem nie dyskutować (i dlatego też jest to moja ostatnia tutaj wypowiedź). Ja piszę pięć zdań, po czym Pan dokonuje szerokiej i wielopoziomowej ich interpretacji (żeby nie użyć bardziej dosadnego określenia); przedstawia Pan kolejne zarzuty bez pokrycia, a im więcej tych zarzutów, tym bardziej jest Pan oburzony na to co napisałam - a przede wszystkim na to, czego nie napisałam. No ale przecież ma Pan swoją opinię na mój temat, na temat "Wyborczej" i Andrzeja Kraśnickiego w szczególności. I uwielbia ją Pan prezentować - bez względu na to, czy piszemy o ulicach, wyborach czy o nowym sklepie.
Niczego nie ignoruję i nikogo nie uważam za "nieistotnego". Nie mam jednak zamiaru dyskutować z ludźmi, którzy w komentarzach (określenie trochę zbyt nobilitujące tę pisaninę) dają się ponosić emocjom, obrzucają wszystkich dookoła obelgami i życzą przeciwnikom rychłej śmierci (dosłownie). Powtórzę - nie wiem, kto to pisze; nie wiem nawet czy są to "dziesiątki osób" czy może jeden niespełniony frustrat.
Lubię to! · 12 godz.

Jerzy Bielec do Wyborcza.pl Szczecin, Paula Skalnicka-Kirpsza - szanowna Pani, mojego zdania na swój temat Pani nie zna, bo nigdy nie oceniałem Pani a co najwyżej jej jednostronną rolę w sprawie;
co do Pana red. Kraśnickiego pozostaje niezmiennie zdumiony, choć powinienem być obrażony tym, w jaki sposób narusza wszelkie normy i standardy
- co do gazety, to ubolewam nad jej redukcją, ale nigdy nie używam stereotypów w stosunku do całości redakcji a jeśli komentuje (również pozytywnie) to tylko konkretne artykuły.

Jeśli chodzi o Pani problem i wyrażoną przez red. Kraśnickiego opinię, jakoby ok. 150 internautów dość systematycznie i negatywnie oceniających jego artykuły "drogowo-rowerowe" to było 12 "frustratów" piszących z kilku numerów IP, to wystarczy bardzo prosta analiza leksykalna, żeby wykluczyć ten fakt. Chyba, że chcąc zaprzeczyć oczywistym faktom woli Pani wierzyć, że komuś chce się spędzić ładne parę godzin pod wypadającymi jak z maszynki artykułami i dodatkowo zmieniać po kilka razy język, przykłady, polemizować między sobą, etc.

Wystarczy godzinna lektura komentarzy, by wiedzieć że to nie "niespełniony frustrat", bo nie tylko w sferze leksykalnej, ale też merytorycznej padają zadziwiająco różnorodne, bogate i wartościowe poglądy. Są opinie żywcem inżynieryjne (jak wtedy, gdy red. promował tramwaj na moście w fosie Zamku Książąt Pomorskich), ekonomiczne, historyczne, związane z doświadczeniami z podróży.

Tylko skrajna niechęć do poznania tych opinii lub niewiedza nt. analizy tekstu pozwala wierzyć, że są to opinię jednej osoby a nie rzeszy wkurzonych na ignorancję czytelników.

I jeszcze jedno, "epatowanie" życzeniami "obyś zmarł" jest znamienne, bo wynikają z faktu dziesiątek wcześniejszych IGNOROWANYCH przez Panią i red. Kraśnickiego merytorycznych uwag, które niczym groch od ściany... Ma pani oczywiście świadomość, że nie jest to groźba a ewidentnie figura retoryczna, wynikająca z niezwykłej monopłodności red. Kraśnickiego i odporności na jakąkolwiek wiedzę sprzeczną z jego hobby. W dodatku, gdyby śledziła Pani forum, to zwróciłaby uwagę, że ci "frustraci" sami zwrócili uwagę na niestosowność tej wypowiedzi i obecne życzenia to życzenia "stracenia pracy" tudzież inny czytelnik życzy założenia facebookowego profilu "nie płacę za GW przez teksty red. Kraśnickiego".

Szkoda, że nie odnosi się Pani do tego, jak jej dziennikarz przekręcał imiona czytelnikom, jak deprecjonuje czy zwyczajnie obraża pod tekstami, etc.

Rozumiem, że przechodzi Pani do porządku dziennego nie tylko nad błędami, co również nad wypowiedziami obrażającymi czytelników (część usunęli moderatorzy po widocznie licznych zgłoszeniach do moderacji).

Podwójne standardy: "źli frustraci" i "dobry dziennikarz, którego nie wiadomo za co się anonimowo czepiają"?

SZCZERZE MÓWIĄC PO TYM, JAK PANI TRAKTUJE osoby takie jak ja - z dużym dystansem do siebie, ale raczej zasługujące na elementarny szacunek, to NIE DZIWIĘ SIĘ, ŻE NA FORUM GW tak mało osób chce pisać pod nazwiskiem obawiając się tego, jak może zostać potraktowane przez dziennikarza i jego przełożoną.
Lubię to! · 8 godz.


piątek, 20 marca 2015

Czy pisanie bloga się opłaca?

Czy pisanie bloga, na którym w połowie wpisów, w sposób konstruktywnie krytyczny, omawia się różne kwestie opłaca się? Szczerze wątpię. Trzeba sporo zacięcia, żeby jawnie, pod nazwiskiem omawiać np. miejskie problemy a następnie sugerować rozwiązania. Zawsze znajdą się tacy, którym w ten sposób nadepnie się na odcisk i uznają, że jest to "czepianie się". A gdy się poda zgoła oczywiste (nawet dla kogoś o przeciętnej wiedzy) rozwiązanie, to padnie oskarżenie o besserwisserstwo.

Standardem dyskusji w Internecie jest podważanie prawa do osobistej oceny. Zdarzało się, że odmawiano mi prawa do wyrażania opinii o tym, co mi się podoba lub nie w architekturze, bo o niej mogą pisywać tylko architekci a nie podatnicy finansujący ich pracę. Wspomnienie przeciekającego dachu było traktowane jak osobista zniewaga wobec autorytetu branży... Niektórym wydaje się, że nie wolno mi pisać o korkach na drogach, bo fakt posiadania prawo jazdy to nic wobec fachowców-inżynierów, którzy przez 10 lat nie potrafią wyregulować w mieście świateł. Nie wolno pisać o rozwoju miasta, bo skończenie studiów magisterskich w specjalności gospodarka regionalna jest niczym w porównaniu z brakiem jakiegokolwiek kierunkowego wykształcenia, skoro naród wybrał na radnego czy radną...

Nie chodzi już nawet o to, że wyrażanie niepopularnej opinii jest źle odbierane. Chodzi o to, że autor miewa do czynienia wręcz z dyskryminacją intelektualną, rodzajem szowinizmu na punkcie wykształcenia formalnego. To zresztą świetny, choć obosieczny chwyt erystyczny. Tak się bowiem składa, że staram się wypowiadać na tematy, na które "mam papierek" lub którymi zajmowałem się hobbystycznie nie mniej niż kilkaset godzin w życiu. A miewałem różne doświadczenia: kułem beton i lałem beton, acz nie wykładałem kafelek. Wędrowałem samotnie w górach i organizowałem górskie wypady dla większej liczby ludzi. Zjeżdżałem na linie, ale się nie wspinałem. Gotowałem na ognisku i jadałem w dobrych knajpach, ale kucharz ze mnie żaden. Wiem co to maszyna a co to impulsator kinetyczny o napędzie dynamicznym z celownikiem optycznym. Nic nie wiem o okrzemkach a kiedyś pisałem kod w dBase III+. Można by tak długo...

I nikomu nie zamierzam udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Świadectwem moich kompetencji jest to, że nie wypowiadam się, gdy nic nie wiem i potrafię przyznać do błędu. Świadczy o mnie treść a nie deklaracje. To może wkurzać tych, którzy nie mogąc podważyć treści moich wypowiedzi próbują przynajmniej podważyć moje prawo do ich wypowiadania. Czy mnie to śmieszy? Nie bardzo... raczej męczy i smuci, choć osobiście traktuję jako rodzaj "treningu w ignorowaniu". W sumie zazdroszczę niektórym ignorancji i bezmyślnej pewności siebie, czyli czegoś, co niektórzy próbują mi przypisywać, by deprecjonując rozmówcę "wygrać" w dyskusji ;-)

Po co ten osobisty wywód? Otóż ciekaw jestem opinii czytelników nt. tego, czy warto pisać otwarcie, zgodnie z sumieniem, konstruktywnie krytycznie, czy może opłacalniej jest się podlizywać, uprawiać wazeliniarstwo, schlebiać poprawnym politycznie gustom, egzaltować się choćby pozornymi sukcesami i poklepywać po plecach z ważnymi ludźmi? Krótko mówiąc: czy opłaca się "pisać jak jest, jak się uważa", czy niezgodnie z własną wiedzą, ale bezkrytycznie, podkreślając wyłącznie mocne i dobre strony? Sukces i wazelina kontra wiedza i krytyczność? A może jedno drugiemu nie przeczy?

Zawsze znajdzie się jeszcze ktoś, kto dopatruje się drugiego dna. Uzna, że niezależnie, czy się człek podlizuje, czy krytykuje chodzi mu o to, by cudzym kosztem wspiąć się wyżej ;-) Że w "naszych czasach" nie można robić czegoś bez interesu, a jeśli go nie widać na pierwszy rzut oka, to znaczy że jest ukryty i większa musi być z tego prywatna korzyść... kto by tak po prostu bezinteresownie coś robił! Skoro ktoś coś pisze, to musi chcieć coś na tym zyskać... Mylę się? ;-)

Zapraszam do ankiety u dołu strony.
Wyniki sondy u dołu wpisu.

AKTUALIZACJA: Po dwóch dniach, po 12 głosach, możliwe jest wyciągnięcie pierwszego wniosku z ankiety: są przynajmniej trzy adresy www anonimizujące / serwery proxy pozwalające oddać głosy w ankiecie na stronie ;-) Żeby ta determinacja czemuś służyła :-D

AKTUALIZACJA 2: W dniu 5 kwietnia 2015 roku czytelnik bloga korzystający z usług dostawcy internetowego Espol postanowił wyrazić DOBITNIE swoje zdanie głosując w ankiecie około 30 razy i wybierając za każdym razem 3. opcję z listy. Gratuluję determinacji i żałuję, że kogoś nie stać na to, by wyrazić swoje zdanie w sposób otwarty a jednocześnie jest tak zdeterminowany by manipulować ankietą klikając w nią przez ca. 3 godziny i marnując czas pozostałych czytelników. Najprościej byłoby skasować ankietę po tym, gdy jej wynik stał się niemiarodajny, ale gdybym chciał to zrobić - zwyczajnie nie zamieszczałbym tej ankiety, formularza kontaktowego, czata, możliwości oceniania poszczególnych postów. Robię to zarówno dla czytelników co dla siebie, a informacja pozostaje po prostu informacją.
Rozważając sytuację postanowiłem, że zwyczajnie przerwę badanie opinii, jeśli taka sytuacja się powtórzy, a wyniki zamieszczę wraz komentarzem. Gram na tym blogu w otwarte karty i szkoda mi tracić swój i moich czytelników czas na infantylne zagrywki.

AKTUALIZACJA 3 - WYNIK: W dniu 27 czerwca zakończyła się sonda dotycząca oceny tekstów. Zagłosowano 269 razy, co jest dotąd rekordem. Uzyskano znaczną polaryzację głosów: 51% popierało styl pisania autora, 40% było przeciwnego zdania, przy czym radykalizm ocen był niższy wśród głosów krytycznych.
Nie obyło się bez problemów z głosowaniem, o czym mowa wyżej, ponownie przeprowadzona analiza pozwoliła z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że w jednym dniu z jednego deskopa o tych samych ustawienia odnotowano ok. 28 wejść - w tym samym dniu nastąpiła zmiana ocen w ankiecie. Na tle całego okresu (włącznie z późniejszymi wejściami) była to aktywność ponadstandardowa.
Taki stan rzeczy stanowi tylko jeszcze jedną przesłankę do stwierdzenia, że ankiety zbierane drogą elektroniczną, o ile nie są zabezpieczone tokenami należy traktować z dużą ostrożnością - niezależnie, czy wynik jest wysoki czy niski. Z drugiej strony to także uwaga, by nie badać najbardziej kontrowersyjnych sądów "wprost", czyli nie zadawać pytań, których obserwowany wynik mobilizowałby respondenta do prób wpłynięcia na końcowe odpowiedzi - a dla mnie, jako również socjologa - pewne wyzwanie i praktyczne doświadczenie. Szczególnie, że wcześniejsze sondy, np. polityczne, wykazywały się wynikiem bardzo zbliżonym do wyborczego, a zatem nie wywoływały takich emocji, jak stosunek do autora bloga ;-)




sobota, 2 sierpnia 2014

Setny post na blogu: przegląd sukcesów i porażek

W swoim setnym poście postanowiłem dokonać przeglądu wpisów i ocenić, czy tematy, które poruszałem przez 2 lata zaowocowały jakimikolwiek pozytywnymi skutkami.
  • Choć część zmian, jakie postulowałem dokonała się - to nie przypisuję sobie ich sprawstwa.
  • Choć czasem bawię się słowem "jasnowidztwo", to mój "profetyzm" ma iście intelektualny wymiar.
  • Choć czasem piszę pierwszy o danej sprawie, często nie jestem jedynym, który poruszył temat a czasem trudno mi wskazać inspirację.
Nie poczuwam się do bycia spiritus movens. Ale z okazji setnego wpisu chcę się podzielić - nie bez satysfakcji - tymi wpisami, które - być może - przyczyniły się do czegoś pozytywnego, a także tymi, które... nic specjalnego nie wniosły.

Małe sukcesy, do których dołożyłem swoje 5 groszy:
  1. Kluczowe inwestycje dla rozwoju regionu i Szczecina. Przez kilka miesięcy podejmowałem tematy niezbyt nowe, ale wg mnie (i wielu, jak wynika z ankiety) istotne dla rozwoju gospodarki województwa zachodniopomorskiego i Szczecina. Przez ok. rok moi czytelnicy mogli głosować na listę tych projektów. Sympatyczne jest, że praktycznie wszystkie, w różnym zakresie są obecnie realizowane - zarówno przez władze lokalne, regionalne, rząd i nawet prywatnych przedsiębiorców.
  2. O wadliwych barierkach zamontowanych w al. Piastów - dospawano wzmocnienia do wadliwych barierek.
  3. O graffiti na ścianie Pałacu Młodzieży - oczyszczono elewację przy wejściu.
  4. Naprawmy_to w Szczecinie! - przeprowadzono jedną, pojedynczą akcję kasowania zrealizowanych projektów, po tym, jak mieszkańcy zaczęli częściej zgłaszać projekty. Podobno przygotowywana jest aplikacja, która ma służyć mobilnemu zgłaszaniu tego typu problemów, choć z zarządzaniem już zgłoszonymi miasto radzi sobie przeciętnie.
  5. System dezinformacji i antyidentyfikacji szczecińskich ulic - miasto systematycznie wydaje na kolejne tablice po około 250-600 tys. złotych. Takich transz wymian tabliczek oraz tablic adresowych było przez ostatnie kilka lat bodaj cztery-pięć. Po mocnej krytyce zupełnie nieczytelnych, niekontrastowych tablic nieznacznie poprawiono wielkość liter i odcień, by zwiększyć ich czytelność, co jednak nie zmienia faktu, że tabliczki te są nadal przykładem marnotrawstwa pieniędzy i nadal pozostają nieczytelne w gorszych warunkach oświetleniowych. Sukces zatem połowiczny.
  6. Buspas na Moście Długim w Szczecinie - dołączyłem do głosów krytyki absurdalnego wyznakowania pasa dla autobusów na Moście Długim. Przez kilkanaście miesięcy na sam most mogły wjeżdżać zarówno samochody i autobusy, co ograniczyło bezsensowne korkowania wąskiego gardła i pozwoliło zoptymalizować czas przejazdu poruszających się oboma środkami transportu.
  7. Projekt przebudowy Pl. Orła Białego - na szczęście, prawdopodobnie ze względu na nieuzgodnione poprawki do projektu, nie został zrealizowany. Oznaczałby w praktyce ograniczenie zieleni, ograniczenie miejsc parkingowych, i stworzenie kamiennej pustyni - bez wybudowania pod placem parkingowca.
  8. Złe i dobre rozwiązania placów zabaw, na przykładzie Świnoujścia. Po opisaniu problemu z kamieniami, którymi wysypano otoczenie maty bezpieczeństwa na placu zabaw - miasto zastąpiło kamiennie trawnikami. Zrobiono to z przeciętną starannością, ale zrobiono. Ustawiono też tablice z regulaminem.




No cóż, a z tym nic sensownego nie udało się zrobić:
  1. Źle wydane pieniądze w Szczecinie - skwer dla działkowców. Przy ulicy Taczaka, 400 metrów od zabudowań, po drugiej stronie do Parku Międzyosiedlowego powstać ma park otoczony ogródkami działkowymi. Nie ma tam nawet przejścia dla pieszych łączącego oba parki.
  2. Dlaczego Jagiellońska ma być jednokierunkowa? Odpowiedzi UM nie pozostawiają złudzeń - brak argumentów na taką zmianę, pomimo tego zostanie ona zrealizowana. 
  3. Źle wydane pieniądze w Szczecinie - fontanna na skrzyżowaniu. Wybudowanie fontanny na miejscu basenu przeciwpożarowego na skrzyżowaniu Wawrzyniaka i Wojska Polskiego uważam za faworyta do wygranej na najgłupszą inwestycję. Podobno radni również mieli wątpliwości, ale w roku wyborczym liczy się przecinanie wstęg a nie sens inwestycji.
  4. Rondo czy ulica Tadeusza Mazowieckiego. Nowe rondo na wjeździe do miasta nie ma chyba nazwy, za to uliczka, przy której nikt nie ma adresu (na zapleczu Muzeum "Przełomów") dostanie swojego patrona, może nawet doczekała się już tablicy z nazwą?
  5. Zintegrowany przystanek komunikacji na Niebuszewie. Pomimo wielu kontrowersji ulokowano przystanek około 15-20 metrów od okien bloków-punktowców. Nie zadbano o poprawienie chodników, nie zadbano o trawniki na zapleczu. Jak można było się spodziewać następuje przyśpieszona degradacja otoczenia. Plac z gotowym zapleczem dla przystanku stał się teraz skwerkiem przy ruchliwej ulicy i nie jest wykorzystywany zgodnie z projektem.
  6. Oznakowanie frakcji śmieci do sortowania. Spółki zajmujące się wywozem śmieci segregowanych na terenie Szczecina nadal nie zdołały opracować i rozkleić CZYTELNYCH i dużych opisów pojemników. Nadal królują rozwiązania ładnie wyglądające na monitorze u prezesa, ale niefunkcjonalne w boksie śmietnikowym.
  7. Zachodniopomorskie czy Pomorze Zachodnie? Lata temu przyjęto nazwę województwa, która wielu, głównie spoza regionu, sprawiała problemy w pisowni i identyfikacji. Od roku, w promocji, używa się nazwy, powiedzmy, geograficznej. Chaos jest tylko większy.
  8. Nieergonomiczny, absurdalny system zarządzania ruchem. Powstały dziesiątki artykułów o tym, jak system nie informuje, gdy informować o utrudnieniach i wypadkach powinien. Jak nie działa, jak jest niepotrzebny, jak jest nieczytelny... i nadal jest taki.
  9. Zadłużenie szczecińskich spółek miejskich. Zadłużenie spółek miejskich nie wchodzi do wyliczeń długu jednostki samorządu terytorialnego (JST), ale mieszkańcy muszą je kiedyś spłacić - bagatela, jest to praktycznie drugie tyle, co dług Szczecina. W dodatku budowana spalarnia śmieci dorzuci do tej kwoty kolejne ćwierć miliarda...
  10. Koszty utrzymania w Szczecinie. W czymś Szczecin przoduje - jest najdroższym miastem pod wieloma względami, w samej czołówce, jeśli chodzi o koszty usług komunalnych.
Lista rzeczy, co do których nie miałem czasu lub okazji upewnić się, jak się skończyły lub jaki będzie efekt za kilka miesięcy lub lat: 
  1. Niedoróbki i toalety na Bulwarze Piastowskim. Czy nadal straszą, czy są straszniejsze?
  2. Parkingowce w Szczecinie. Czy jakiś powstanie i w końcu gdzie?
  3. O zwężaniu ulic i nieuspakajaniu kierowców. Czy zwężenia udowodnią w końcu, że miasto musi stać w korkach?
  4. Jak wyprzedaje się budynki szkolne w mieście. Czy dzieci od września będą uczyć się na zmiany a budynki nadal czekać na sprzedanie?
  5. Ruskie rozgildziajstwo. Czy zawsze coś robiąc trzeba coś niszczyć?
  6. Szczecin wyprzedaje budynki szkolne... Czy budynek szkolny w centrum miasta nie może służyć celom społecznym?
  7. Pustostany ZBiLK. Czy trzeba czekać co roku rok, żeby przyznać mieszkanie do remontu z zasobów komunalnych?
  8. Czego w Szczecinie nie powinno się robić (budować). Ten wpis jest jednym z pierwszych na blogu, w punktach zebrałem błędy m.in. w budowie małej infrastruktury w mieście. Czy usunięto opisane tam wady? Nie. Być może popularność tej listy przyczynia się jednak do tego, że nie powstają powszechnie kolejne koszmarki opisanego tam typu.
Zamiast puenty słów kilka o tym, czego się nie udało, a czego nie widać na blogu - otóż poza setką postów powstało i nie zostało opublikowane ponad 30 szkiców wpisów. Z różnych względów, szczególnie czasowych, nie udało mi się dokończyć wpisów. Czasem przeminął moment, w którym warto byłoby coś opublikować, czasem zabrakło motywacji, by opisać coś na poziomie uznanym przez siebie za rzetelny. Niekiedy... być może część z tych wpisów kiedyś zostanie wyciągnięta z lamusa.

Dla tych, co czują niedosyt polecam tag: sukces.

piątek, 20 czerwca 2014

30 000 wyświetleń bloga... [ANKIETA]

Licznik wskazał dziś 30 000 wyświetleń, system stat4u zliczył za to ok. 14250 odwiedzin w ciągu 557 dni (system zlicza wejścia o kilka miesięcy krócej niż licznik na stronie i liczy wyłącznie wejścia a nie wyświetlenia). Niniejszy wpis jest jednocześnie 95. 

Przyznaję, że ostatnio nieco rzadziej publikuję kolejne wpisy, ale wynika to z przyczyn osobistych, a także obciążenia pracą. W miarę możliwości będę starał się utrzymać pewną regularność ;-) 

Dziękuję moim czytelnikom za to, że chcieli tu zajrzeć. Proszę o zajrzenie na dół strony i kliknięcie odpowiedzi w trwającej ankiecie - za 7 dni zostanie ona zamknięta i podsumowana.

Za to teraz wyniki wcześniej prowadzonej ankiety:





czwartek, 16 stycznia 2014

20 000 wyświetleń bloga!

W dniu dzisiejszym system statystyk bloggera zliczył 20000 wyświetleń strony (od września 2012). Niniejszy post jest 78 opublikowanym (pierwszy uległ skasowaniu). Najczęściej czytany post (patrz zestawienie TOP 5) wyświetlany był 984 razy, kolejny 642 razy. Trzeci - 527. Najwięcej wyświetleń strony miało miejsce w lipcu 2013 roku, bo ponad 3300.

Wg statystyk stat4u stronę odwiedziło blisko 10000 użytkowników (statystyki założono w grudniu 2012 roku i nie zliczają przeładowań podstron). Informowały, że dziennie stronę odwiedzało przeciętnie około 20 unikalnych czytelników. Najwięcej wejść miało miejsce 12.10.2013, stronę wyświetlono wtedy 179 razy. 

Blog najczęściej czytany jest w poniedziałki i wtorki. Najczęściej o 21 i o 13 godzinie. Dominują użytkownicy Firefoksa i Windowsa 7. Wcześniejsze statystyki można znaleźć we wpisie: 11 000 wyświetleń.

Bardzo dziękuję i zapraszam do komentowania!

wtorek, 16 lipca 2013

11 000 wyświetleń, dziękuję!

W dniu dzisiejszym licznik wyświetleń bloga przekroczył 11 000 (od września zeszłego roku), co przekłada się na około 5000 indywidualnych odwiedzin zrealizowanych przez około 3000 użytkowników. Odwiedziny trwały średnio nieco ponad 3 minuty a przeciętnie użytkownik odwiedzał 2 strony. Największa liczba odwiedzin w jeden dzień wyniosła 177. Niniejszy post jest 60-tym opublikowanym. W poczekalni jest 25 kolejnych szkiców, z których część może doczeka się kiedyś publikacji.

Blog doczekał się 21 komentarzy i odpowiedzi na komentarze.

System statystyk bloggera, google analitics i stat.4u.pl zbiera ogólne dane nt. źródeł wejść, liczby najczęściej czytanych postów. Systemy te zliczają wejścia w różny sposób, czasem filtrując ponowne odświeżenia strony czy przejścia między poszczególnymi postami.

Najczęściej czytanym postem był:
Czego w Szczecinie nie powinno się robić
a drugim w kolejności:
Buspas na Moście Długim...

Najrzadziej:
Słowem dźwiękiem i obrazem, cz 4.

Serdecznie dziękuję i zapraszam do dalszego odwiedzania i komentowania.

Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.