Napisała do mnie czytelniczka bloga w sprawie hali widowiskowo-sportowej (Areny Szczecin), której dotąd nie miałem okazji zwiedzić. Ponieważ sprawa wydaje się niepokojąca i warto, by stała się tematem publicznej dyskusji, zacytuję obszerne fragmenty jej listu:
Panie Jerzy,
jako zagorzała fanka siatkówki nabyłam karnet na mecze Chemika-Police i tym
sposobem znalazłam się w nowej hali szczecińskiego sportu. Jakież było moje
oburzenie i zdumienie, kiedy okazało się, że z poziomu mojego 7 rzędu nie
widać całego boiska z powodu zasłaniających widok band
reklamowych!
Wyjaśnienie znalazłam na stronie klubu :
- Bandy zostają, miejsca z dolnych rzędów można zamienić: "Band niestety nie można zlikwidować, bo ich ustawienia wymagają organizatorzy rozgrywek zarówno Orlen Ligi jak i Ligi Mistrzów. Na nich emitowane są reklamy sponsorów tych rozgrywek, a także klubów, w tym również Chemika Police. Znalazło się jednak wyjście z tej sytuacji. Osoby, które wykupiły karnety na miejsca w sektorach: A1, A3, A4, A5, A6, A7, A8, w rzędach 1,2,3 i 4 oraz w sektorach D2 i D3, w rzędach 1 i 2 będą mogły wybrać sobie inne, wolne krzesełka na trybunach hali Arena" [cytat ze strony JB].
Wybudowano
kolejny szczeciński bubel (najwyraźniej bez znajomości specyfiki hali do
siatkówki) a skutek jest taki, że potencjalnie najatrakcyjniejsze miejsca
stają się miejscami wybrakowanymi (bilety na te miejsca są
"przecenione").
Byłam w różnych halach (Gdańsk, Zielona Góra, Bydgoszcz) i
nigdzie nie spotkałam się z takim problemem - aby bandy reklamowe stały na
środku i tworzyły coś na kształt korytka, czy baseniku, w którym się gra
:-). A tak to wygląda w Szczecinie! Jeśli zaś przeliczy się ilość
przecenionych sektorów, rzędów i miejsc (chyba po 20 w rzędzie), to łatwo
obliczyć straty, jakie klub musi ponieść.
Komentarz: Na temat projektu hali toczyły się dyskusje, gdy go przygotowano kilka lat temu, i gdy zdecydowano się go realizować, co skutkowało m.in. koniecznością aktualizacji dokumentacji projektowej, bo projekt mocno zestarzał się architektonicznie i konstrukcyjnie (zmieniły się wymagania). Aktualizacja dokumentacji była kością niezgody między miastem a wykonawcą.
Dyskutowano też nad
ceną, która była bardzo wysoka oraz faktem, że inne miasta uzyskały na swoje budowy znaczne dotacje a Szczecin zbudował halę na kredyt, który mieszkańcy muszą spłacić (
175 mln zł przy ogólnym koszcie 190 mln zł).
Droga jest także obsługa hali, która będzie
kosztować miasto (czyli mieszkańców) 2,5 mln zł rocznie. Miasto zapewniło sobie możliwość korzystania z hali przez 40 dni w roku, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że organizacja każdej takiej imprezy to oczywiście dodatkowy koszt na promocję, czy opłaty dla prowadzących i zespołów - jedynie obiekt ma być wtedy używany "bezpłatnie".
Problem z wykorzystaniem kilkudziesięciu najdroższych miejsc na niektórych imprezach wydaje się przy tym drugorzędny (sic!) choć pewnie widz, który trafi na takie miejsce ma prawo czuć złość do organizatora, który ustawiając bandy i sprzedając bilety powinien to przewidzieć. A wręcz nie powinien tych miejsc sprzedawać. Można też oczekiwać, że przy tak gigantycznych nakładach finansowych i kosztach bieżących hala miejska będzie funkcjonalna a wszystkie miejsca nadawać się będą do celu, szczególnie VIP-owskie.
Sprawę można porównać do zakupu nowego samochodu, w którym przednią szybę zamontowano tak wysoko, że kierowca widzi drogę wyłącznie wtedy, jak położy sobie pod zacną część ciała grubą poduszkę. Gdyby to działało w tym wypadku, wystarczyłoby przy wejściu na arenę rozdawać poduszki. Najwyraźniej jednak pierwsze rzędy są w bagażniku, więc poduszka nie pomoże.
Chyba nie o to chodziło miastu, które kupiło od projektanta halę na 7200 pełnosprawnych miejsc?