Pokazywanie postów oznaczonych etykietą organizacja ruchu drogowego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą organizacja ruchu drogowego. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 listopada 2013

Jasne Błonia: platan napadł na cyklistę

Wieść gminna niesie, że jakiś rowerzysta lub rowerzystka postanowił wpaść na gałąź zwisającą nad drogą pieszo-rowerową przebiegającą przez całe Jasne Błonia. Gałąź należy do platana, który jest częścią prawem chronionego Pomnika Przyrody, jest też wpisana do rejestru zabytków i należy dodatkowo do zespołu przyrodniczo-krajobrazowego. Teraz dodatkowo zyskała barwy ochronne rodem z BHP...
...i nurtuje mnie tylko jedno pytanie: czy barwy mają chronić zabytek przed uszkodzeniem, czy rowerzystów przed urazem? Nie mogę rozwikłać tej zagadki ;-)



Pozostaje do rozwiązania druga kwestia: jak uchronić ludzi przed niebezpiecznym drzewem? Widzę cztery opcje:
  • pozostawić taśmę, korzyścią będzie dodatkowe przystrojenie w okresie świątecznym ;-) 
  • przyciąć zabytek piłą, ale konar wygląda nieco za zdrowo...
  • wyłączyć teren pod konarem z użytkowania, np. tworząc w tym miejscu kilkumetrowy trawniczek
  • ustawić znaki w kolorach "pływających ogródków" - nie dość, że nie będzie ich widać, to wątpię, czy takie tabliczki można sobie stawiać na drodze pieszo-rowerowej.
A może szydzący anonimowo użytkownicy www.skyscrapercity.com znajdą jakieś genialne rozwiązanie? A może zostanę zadziwiony przez urzędników? Czekam z niecierpliwością :-)

Jest jeszcze trzecia kwestia: to nie jedyny konar, który nie przestrzega geometrycznej poprawności ścieżek na Jasnych Błoniach - drugi, sprawiający ogromną frajdę bujającym się dzieciom - jest od strony przystanku przy ul. Piotra Skargi... i trwa w gotowości bojowej.



czwartek, 31 października 2013

Parkingowce w Szczecinie (sic!)

Parkingi: co zrobić w Szczecinie, żeby zrobić dobrze, tanio i dla ludzi:
  1. Budować małe parkingi, na osiedlach, w pojedynczych kwartałach kamienic. Choćby takie, jak ten na 16 samochodów zajmujący powierzchnię zaledwie 2 miejsc parkingowych. Nie wspominając o takich, 100 letnich parkingach (zdjęcie u dołu strony). 
  2. Zarządzać miejscami parkingowymi w centrum miasta, zarówno publicznymi, co prywatnymi w ten sposób, jak ma to miejsce w Münster, by każdy wybierający się do miasta mógł wcześniej sprawdzić miejsce parkingowe i nie generował zbędnego ruchu w centrum. 
  3. Większe parkingi chować pod ziemią, np. pod Pl. Orła Białego, pod Jasnymi Błoniami, pod podwórkami kwartałów kamienic, pod boiskami szkolnymi pozostawiając jedynie prosty wyjazd na powierzchni.
  4. Wolnostojące parkingi należy ukrywać w ciągu kamienic, by nie wyróżniały się od otocznia, np. zmieniając takie garażowiska w samym sercu miasta w garażowce dla mieszkańców i miejsca parkingowe dla interesantów. 
Ponadto:
  1. Nie można pozwalać na quazi-rewitalizację kwartałów, która nie uwzględnia rozwiązania problemu parkingów dla mieszkańców, jak ma to miejsce w przypadku inwestycji TBS w Szczecinie w kwartale 23, gdzie wzrostowi liczby mieszkańców nie towarzyszy budowa miejsc parkingowych, o garażu podziemnym nie wspominając. 
  2. Nie budować parkingów wyłącznie na podstawie sztucznie ustalonych granic strefy płatnego parkowania. Często ulice na obrzeżach takich stref są mocno obciążone parkującymi samochodami oszczędniejszych kierowców - nie jest to jednak argument za budową tam płatnego, dużego parkingowca. Budowa parkingów systemowych musi być dokładnie przeanalizowana w kontekście administracyjnych decyzji wyznaczających strefę płatnego postoju. 
  3. Nie budować parkingów tylko dlatego, że transport między lewobrzeżną a prawobrzeżną częścią miasta jest odpłatny i część osób zamiast z niego korzystać woli przemieszczać się każdego dnia dwukrotnie samochodem. Uważam, że odcinek między Bramą Portową a węzłem przesiadkowym na Basenie Górniczym czy nawet przyszłym przystankiem końcowym "Szybkiego Tramwaju" na os. Słonecznym powinien być bezpłatny. Autobusy i tramwaje na pozostałych odcinkach powinny być normalnie płatne. 
Planując infrastrukturę parkingową należy sprawdzić:
  1. Czy jej istnienie nie jest wynikiem administracyjnych decyzji (np. "obwałowanie" wokół strefy płatnego parkowania)?
  2. Czy parking sam z siebie nie będzie generował dodatkowego napływu samochodów, czy tylko będzie służył mieszkańcom i niewielkiej cyrkulacji mieszkańców / interesantów? Żeby nie doprowadzić do sytuacji, gdy parkingi systemowe będą służyć do wygodnego, codziennego przemieszczania się między prawobrzeżem a lewobrzeżem, czyli mieć dokładnie odwrotne zastosowanie niż założone.
  3. Czy można zrezygnować z budowy parkingowca/parkingu zapewniając lepszą organizację komunikacji zbiorowej, czy tańsze jest utrzymanie linii autobusowej czy budowa i utrzymanie parkingowca?
  4. Czy parkingowiec podniesie wartość otaczających nieruchomości czy wręcz ją obniży?
  5. Czy okoliczni mieszkańcy są zainteresowani wykupieniem boksów garażowych za cenę współfinansowania inwestycji i czy pozwoli to uwolnić chodniki od parkujących samochodów i ograniczyć koszty wynikające z ich niszczenia?

Dlaczego znów piszę o parkingowcach?
Poruszałem temat koncepcji organizacji ruchu drogowego w Szczecinie już kilkakrotnie, np. pisząc o wszystkich grupach interesariuszy: pieszych, rowerzystach, kierowcach, przedsiębiorcach... tym razem koncentruję się wyłącznie na kwestii parkingów.

Pośrednim powodem wpisu jest kolejna "wizualizacja" parkingowca, która obiegła media, a który miałby być zlokalizowany w równie absurdalnym miejscu, tj. obok obok Książnicy Pomorskiej, na placu Tobruckim, co poprzedni - obok Teatru Kana i na przeciw Zamku Książąt Pomorskich. Obie lokalizacje są oględnie mówiąc idiotyczne, ale z nieco różnych powodów, łączy je za to fakt, że po ich ewentualnej budowie estetyka otoczenia na zawsze ulegnie zubożeniu. Oba projekty mają też zasadnicze wady dotyczące nadmiernej odległości od węzłów komunikacji miejskiej lub ośrodków generujących znaczny ruch pieszych. Przy tym parkingowiec na placu Tobruckim broni się nieco ze względu na relatywną bliskość dwóch dworców: PKP i PKS. Za to parkingowiec przy Trasie Zamkowej mógłby być pomocny w razie imprez masowych... gdyby w jakikolwiek sposób był skomunikowany z samą Trasą - a nie może być.

Nie rozumiem, dlaczego spółka NiOL forsuje właśnie te lokalizacje - chyba wyłącznie dlatego, że jest je relatywnie najprościej zbudować, bo działki są puste. Lokalizacji branych pod uwagę jest więcej. Poniżej te z nich, które wg mnie są zdecydowanie lepsze a dotąd nie pojawiły się informacje o planach ich realizacji:
  1. Ul. Andrzeja Małkowskiego – teren położony w centrum miasta w kwartale usytuowanym pomiędzy głównymi arteriami Aleją Wojska Polskiego, Aleją Piastów i Krzywoustego; obiekt planowany pod sportowym boiskiem szkolnym. 
  2. Ul. Jacka Malczewskiego teren położony w centrum miasta w pobliżu Alei Wyzwolenia; obiekt planowany pod sportowym boiskiem szkolnym. 
  3. Plac Orła Białego – teren położony w centrum miasta w pobliżu Bramy Portowej, Bazyliki Arcykatedralnej, Zamku Książąt Pomorskich, Trasy Zamkowej.
Warto zwrócić uwagę, że wszystkie ww. lokalizacje budowane byłyby tam, gdzie ulice są zastawione dziesiątkami samochodów a same parkingi będąc ukrytymi nie wpływałyby w żaden sposób na przestrzeń publiczną.

Zaczynam powtarzać wnioski ze swoich wcześniejszych tekstów:
  1. W Szczecinie nie jest potrzebny (oby na razie) system Park&Ride, bo miasto nie przyciąga dziesiątek pracowników z regionu, którzy dojeżdżaliby do miasta i parkowali na jego obrzeżach. A wszystkie dotychczasowe rozważania zakładają budowanie parkingów w miejscach, do których i tak trzeba najpierw dojechać samochodem, co w efekcie powoduje, że sens pozostawienia go dodatkowo po przejechaniu (na zimnym silniku) kilku kilometrów jest zupełnie nieefektywny. 
  2. Komunikacja miejska jest w Szczecinie niedorozwinięta, źle zorganizowana, trasy są źle poprowadzone a zmiany wdrażane bez konsultacji z zainteresowanymi i bez rzetelnych badań kierunków ruchu. Próby jej poprawiania są nieudolne i budzą protesty fikcyjnymi konsultacjami i problemem niebywałego obciążenia nieprzygotowanych przystanków. 
  3. Miasto jest rozległe i ma niskie zaludnienie, co znaczy, że stworzenie wygodnej komunikacji zbiorowej jest znacznie trudniejsze/droższe. 
  4. Mieszkańcy nie są tak bogaci, żeby żyć powoli. Muszą się szybko i efektywnie poruszać, ponieważ poziom życia w Szczecinie to póki co "ciągłe dorabianie się". Żyjemy standardami lat 70-80 Europy Zachodniej i zaklinanie rzeczywistości oraz wiara w to, że będąc ubogimi krewnymi będziemy mieć czas podróżować po mieście "dla zdrowia", "ekologicznie" i "dla przyjemności" jest więcej niż sprzeczne z obecnymi realiami. 

1930s elevator garage (photo: John Gutmann)
Pionowy parking w Arabii Saudyjskiej (profiauto.pl)


poniedziałek, 30 września 2013

Kto jest twoim bohaterem i dlaczego towarzysz Stalin? Znów o wizji zwężania dróg...

Przeczytałem trzy artykuły w Gazecie Wyborczej. Dwa mnie wkurzyły, trzeci odrobinę uratował sytuację... Autorem jest redaktor szczecińskiego dodatku do Gazety Wyborczej Andrzej Kraśnicki jr (akr), który systematycznie, na łamach wkładki regionalnej, promuje koncepcje "zwężania, uspakajania, wyciszania, przerabiania na deptak" szczecińskich ulic. Ilość opisywanych pomysłów jest odwrotnie proporcjonalna do ilości nowego asfaltu na ulicach, ale "studyjne" projekty i "wizje" kosztują. Niemal wszystkie artykuły redaktora poświęcone ruchowi drogowemu a publikowane w Gazecie łączą następujące cechy:
  • wątpliwe źródło pierwotnego "pomysłu",
  • realizację pomysłu niemal zawsze kosztem maksymalnego ograniczania ruchu drogowego, co jest uzasadniane "koncepcją zrównoważonego rozwoju", ale w wymiarze idei "zabrać kierowcom, dla ich dobra, możliwość korzystania z samochodu", czyli ja redaktor wiem lepiej...
  • naiwne uzasadnienie odwołujące się do obserwacji wykonywanych w kompletnie niereprezentatywnych porach (np. budzące śmiech politowania "pomiary" na ul. Energetyków) bądź w zadziwiająco dobranych przez redaktora miejscach (np. z pominięciem kluczowych skrzyżowań na ul. Mickiewicza).
  • kompletne pomijanie przez redaktora poglądów odmiennych od pasujących do jedynie słusznej ideologii artykułu i jego propagandowej treści.

Pierwszy z artykułów (acz nieostatni w tej fatalnej konwencji) to artykuł promujący odbudowę szczecińskich tramwajów.
Redaktor Kraśnicki, skądinąd zaangażowany w opisywanie historii miasta ani słowem w swoim tekście nie zająknął się o fakcie, że Szczecin należący do III Rzeszy był zupełnie innym tworem, niż ten odbudowany w słusznie minionym PRL-u, nie wspominając o realiach społeczno-gospodarczych jego obecnej, 80 lat starszej wersji. Ubolewa nad niedostatkami komunikacji po 4 pokoleniach i uważa, że długość linii tramwajowej jest to aktualnym wskaźnikiem rozwoju. Proste porównanie długości torowiska w 1940 roku (50 km, link) ze stanem obecnym: 111 km (link) ujawnia, że sama treść artykułu poprowadzona jest w sposób demagogiczny, z wygodnym przemilczeniem niewygodnych faktów. Warto przy tym zaznaczyć, że ludność miasta w 1945 roku była zaledwie o ok. 25 tys. osób niższa, niż obecnie, a miasto było nieporównanie gęściej zaludnione, co z kolei powodowało, że obecne koszty dwukrotnie bogatszej infrastruktury musi ponosić niemal ta sama liczba mieszkańców.
W czasach, gdy Niemcy budowali linie tramwajowe, prywatne środki transportu były luksusem, były rzadkie a sam fakt możliwości przejechania na twardych, drewnianych ławkach to było coś wspaniałego w porównaniu z przechadzką lub dorożką. Obecnie miasto ma niższą gęstość zaludnienia, ma radykalnie większą powierzchnię. Mieszkańcy w większym zakresie przemieszczają się, żyją szybciej. Docierają z własnych a nie jak ówcześnie głównie wynajmowanych koło miejsca pracy mieszkań, podróżują do pracy, także z przedmieść, każdego dnia.
Tramwaje nie są również idealnym rozwiązaniem Były modne, bo nie było dobrych i efektywnych autobusów. Obecnie tramwaje mają znikome przewagi nad autobusem. W razie awarii blokowana jest cała linia a objazdy są często niemożliwe. Również żywotność, choć większa niż autobusów, wiąże się ze znacznymi nakładami na infrastrukturę. Obecnie nie ma żadnego problemu, żeby autobus jeździł na prąd. Poza tym emisja z nowoczesnych silników w porównaniu z tą sprzed kilku lat to problem zupełnie innej skali.
Nie trzeba byłoby budować "zintegrowanych" przystanków na środku jezdni, można byłoby odzyskać całe ciągi dla pieszych środkiem alei i jeszcze wyznakować na nich ścieżki rowerowe... albo pomyśleć o jeszcze ciekawszym zagospodarowaniu.

Drugi artykuł to po prostu poezja demagogii. Redaktor Kraśnicki ni to informuje, ni to organizuje kampanię promocyjną: Zwęzić ulicę Mickiewicza! Powstaje taki plan... zakończoną odezwą wzywającą wszystkich, którym się ten pomysł nie spodoba do wycieczki na tę ulicę. Nie wiem, czy ten tekst jest świadomą prowokacją, nieświadomą prowokacją, czy ukłonem w kierunku radnego Marka Duklanowskiego... czy po prostu chodzi o pieniądze.
Otóż tak się składa, że tym razem nie muszę oglądać dobranych w sposób zmanipulowany obrazkowych argumentów redaktora Kraśnickiego, bo ulicę tę pokonuję od kilku lat średnio po 2 razy dziennie o różnych porach, na całej jej długości.
Na początek przypomnę może, dlaczego zwężono odcinek od Mostu Akademickiego do Bohaterów Warszawy - stało się tak, ponieważ miasto, projektanci i wykonawcy położyli szyny zbyt wysoko w stosunku do jezdni i po kilkunastu niebezpiecznych wypadkach, gdy samochody wpadały w poślizg i się rozbijały - zamiast obniżać nowozałożone szyny postanowiono czasowo wyłączyć część jednej jezdni z ruchu. Po starciu szyn miał tam zostać przywrócony ruch samochodów. Pan redaktor może te informacje sprawdzić w archiwum swojej własnej Gazety.
Ten odcinek jest zdecydowanie spowolniony, Gazeta pisała kiedyś o korkach na tym odcinku przy okazji dowożenia dzieci do szkoły, która swego czasu mieściła się przy WSIE. Sytuacja od tego czasu niewiele się zmieniła. Każdy, kto tamtędy jeździ, wie jak trudno się włączyć w Mickiewicza w godzinach szczytu i jak ciąg samochodów wjeżdzający z Boh. Warszawy i Tarczyńskiego sunie wolno aż do siedziby Prawa i Sprawiedliwości tuż za Mostem Akademickim (na wysokości Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania).
Dwa wąskie pasy stanowią jedyny powód, dla którego jeszcze nie blokuje się ta ulica. Skalę problemu widać na skrzyżowaniu z Traugutta, przy Ryneczku Pogodno, nie wspominając o skrzyżowaniu z Wernyhory na którym co tydzień dochodzi do stłuczki, mimo trzeciej już "tymczasowej" organizacji ruchu. Zresztą dziura na poboczu torowiska wyjeżdzona przez samochody także nie może się doczekać ani koncepcji zasypania tłuczniem, ani nawet wyłożenia betonowymi płytami, widać energia jest potrzebna na inne "wizje".
Jeśli jednak powodem "spowolnienia" miałby być hałas, to znakomicie głośniejsze od ruchu drogowego są, tak lubiane przez redaktora Kraśnickiego... tramwaje, szczególnie na odcinku od Mostu Akademickiego do ul. Żołnierskiej.

Podsumowując "pomysły" lansowane przez redaktora Kraśnickiego polecam taką myśl:
W jednym z opowiadań Stanisława Zielińskiego władze Warszawy postanowiły zastąpić mosty na Wiśle tunelami biegnącymi pod dnem rzeki. Realizację tego planu rozpoczęły od zburzenia wszystkich mostów (hartman.blog.polityka.pl)
Na koniec obiecałem jednak trzeci tekst, który wg mnie daje nadzieję, że redaktor Kraśnicki czasem wychodzi poza schemat głoszonej rowerow-szynowej ideologii a przynajmniej tę ideologię potrafi użyć w słusznym celu. To tekst poświęcony wielokrotnie krytykowanym chodnikom wykonanym z płyt granitowych i przetykanym kostką brukową. Podjąłem tę kwestię w 10 punkcie swojego pierwszego wpisu na tym blogu - i tu zgadzam się z redaktorem Kraśnickim, co do jednego słowa.

środa, 22 maja 2013

Szczecin: Parkingowce, Park&Ride, drogi rowerowe i równe chodniki

W szczecińskim dodatku do Gazety Wyborczej, od jakiegoś czasu, trwa dyskusja nt. różnych aspektów ograniczania ruchu kołowego w Szczecinie. Wypowiedzi i pomysły tam prezentowane są tak różnorodne, że można byłoby z nich stworzyć z sześć sprzecznych koncepcji organizacji ruchu w centrum miasta. I kilka ich zazębiających się wersji:
  • Pieszym przeszkadzają samochody parkujące na chodnikach. Ich wizja to chodniki proste, szerokie, czyste, chyba jednak nie tak duże jak deptak w nadmorskiej miejscowości gotowy na szczyt sezonu?
  • Rowerzystom przeszkadza wszystko, co nie jest drogami rowerowymi. Ich wizja to coś pomiędzy Amsterdamem i Kopenhagą a Pekinem sprzed 30 lat.
  • Mieszkańcom korzystającym z samochodów przeszkadza brak miejsc parkingowych pod bramą ich budynku. Ich wizja to jedno a najlepiej dwa miejsca parkingowe przed XIX wieczną kamienicą (ok. 20 mieszkań), nie dalej niż 30 metrów od bramy.
  • Sklepikarze-przedsiębiorcy boją się, że dalsze ograniczanie możliwości parkowania doprowadzi do przeniesienia klientów do centrów handlowych posiadających własne parkingi i specjalnie przez miasto dostosowany układ drogowy. Ich wizja to wolne miejsca dla każdego klienta, który zechce zaparkować i u nich kupić a najlepiej brak opłaty za pierwsze pare minut postoju, niemal drive-through, byle nie trzeba było płacić za teren i jego sprzątanie.
  • Miastu nic nie przeszkadza - stawia fontanny i pozwala zarabiać NiOL na płatnej strefie snując jednocześnie nierealne koncepcje budowy parkingowców, zaczynając od parkingowca z widokiem na Zamek Książąt Pomorskich i pozbawionego dojazdu.
  • Właściciele domków podmiejskich uważają, że pieniądze powinny trafić na rozbudowę infrastruktury na ich osiedlach. Ich wizja, to dobre drogi i chodniki na osiedlu, szybkie trasy dojazdowe do supermarketów, przedszkoli, szkół i centrów rozrywki oraz tanie, chronione parkingi. Centrum omijają, bo wygodniej i pod jednym dachem zakupy zrealizują w jednym z kilku centrów handlowych a ich "getto" nie przypomina śródmiejskiego "getta", więc jest obce a zatem zagrażające.
Powyższe zestawienie potrzeb interesariuszy i cokolwiek złośliwych wizji nie wypełnia pełnego spektrum różnorodnych potrzeb. Faktycznie potrzeba byłoby znacznych badań socjologicznych określających profil mieszkańca, jego rzeczywiste i potencjalne potrzeby oraz preferencje ich realizacji. Trzeba byłoby pogrupować tych mieszkańców i... wtedy zastanowić się co dalej. Bowiem po etapie diagnozy powinna następować przemyślana budowa koncepcji rozwoju przestrzeni miejskiej.

Niektórzy wybitni urbaniści potrafią intuicyjnie określić preferencje mieszkańców, ale w wielu wypadkach narzucane odgórnie, sprzeczne z potrzebami użytkowników rozwiązania bankrutowały. W mikroskali przykładem może być dróżka do lodziarni zlokalizowanej przy Jasnych Błoniach. Zamiast wytyczyć ścieżkę i pasy - gdy pojawiła się potrzeba dla setek spacerowiczów i nowy element przestrzeni - postanowiono postawić "płotek" z 4 kijków i utrzymać układ przestrzenny sprzed 10 lat. W makroskali przykładem jest budowa stricte biurowych dzielnic w centrum miast (nie dotyczy to Szczecina), które wymierają całkowicie po godzinach pracy i tworzą pustą, martwą, nieprzyjazną przypadkowym przechodniom przestrzeń.

Niestety wymienieni wyżej interesariusze nie mają szans doczekać się od szczecińskiego magistratu ani badań ich preferencji ani spójnej koncepcji rozwoju przestrzennego. Ostatnią, przypadkowo udaną, był Złoty Szlak (Jasne Błonia - al. Jana Pawła II - al. "Kwiatowa" - Zamek Książąt Pomorskich), choć przebudowa skrzyżowania al. Wyzwolnia - al. Jana Pawła II - al. Niepodległości miała chyba za celu całkowite zablokowanie ruchu pieszych lub przekierowanie go do centrum handlowego.

Co zatem należałoby wykonać?
Parkingowce. Pisałem w 2010 roku, w artykule, w Gazecie Wyborczej: "Udawanie, że w centrum miasta nie ma potrzeby budowy parkingowców jest w tej chwili nie do utrzymania. Żeby w centrum miały działać lokale gastronomiczne, sklepy a jednocześnie mieszkańcy mieli gwarancję zaparkowania, bezwzględnie konieczne jest wybudowanie po przynajmniej jednym małym czy średnim parkingu podziemnym lub piętrowym na każde dwa kwartały. Możliwe jest zamienienie obecnych garażowisk np. w obsadzone trawnikami podziemne parkingi, zaopatrzone koniecznie w monitoring. Mogłyby być budowane w partnerstwie publiczno-prawnym, a chętnych mieszkańców z pewnością by nie zabrakło. Równolegle można myśleć o wyłączaniu pewnych odcinków z ruchu miejskiego, ale rozważanie tej możliwości bez zachowania dostępu do samochodu jest utopią. W częściowo uwolnionych z samochodów ciągach komunikacyjnych da się wytyczyć ścieżki rowerowe czy wprowadzić nasadzenia, utrzymując przy tym ich przepustowość i ograniczając hałas".

Później dodałem przykład, jak niewidoczne, wtapiające się w tkankę mogą być parkingowce i dlaczego uważam, że przebudowa nawierzchni Pl.Orła Białego bez budowy pod nim parkingowca to marnotrawienie pieniędzy publicznych.

Budowa parkingowców w żadnym razie nie powinna być realizowana przez NiOL, który skompromitował się sprzedażą kamienicy w al. Niepodległości i oprotestowanym pomysłem budowy parkingowca obok Zamku Książąt Pomorskich.  Miasto wskazało też inne przykładowe adresy: parkingowców w Szczecinie. Póki co nie czyniąc żadnych postępów w tej mierze, co więcej - idąc raczej w kierunku molochów a nie małych, rozsianych po mieście "pargkingowców dla ludzi".
Wg mnie, najlepszym sposobem byłaby wieczysta dzierżawa gruntów dla deweloperów z precyzyjnie zapisanym czasem budowy parkingowców i preferencjami sprzedaży dla mieszkańców. W razie braku chętnych na zakup mieszkańców (w co nie wierzę) pozostałe miejsca parkingowe deweloper mógłby sprzedać na wolnym rynku lub wynajmować. Rozwiązań prawnych i organizacyjnych jest mnóstwo. W promieniu 500 metrów od Urzędu Miejskiego ulokowane jest kilka garażowisk - w miejscach, gdzie powstać mogłyby parkingowce.

Drogi rowerowe. Po wybudowaniu w danym kwartale parkingowca możliwe jest bezkonfliktowe zamykanie jednej strony ulicy lub wydzielanie w części chodnika dróg rowerowych. Mieszkańcy mogąc zaparkować samochód nie dalej niż 100 metrów od domu wręcz będą chcieli mieć drogę rowerową pod domem. Zniknie sens "świętej wojny" rowerzystów i kierowców samochodów. Co więcej - nastanie czas automatycznej promocji tego typu aktywności ruchowej, gdy droga będzie pod domem.

Równe chodniki. To w Szczecinie wybitny wyjątek od reguły. Do serii zniszczeń powodowanych przez lata zaniedbań, parkowanie samochodów na chodnikach, brak przygotowanych i dostosowanych miejsc doszły w ostatnim 10-leciu dewastacje pod przykrywką "przekładania płyt granitowych" kostką brukową. Wątpliwa estetyka miała na celu odtworzenie chodników z wykorzystaniem mniejszej ilości zabytkowych, drogich i niezwykle trwałych płyt granitowych.
Równe chodniki to po prostu standard, z którym nie ma co dyskutować. Ale żeby były - muszą przynajmniej z części z nich zniknąć samochody i muszą zacząć po nich jeździć automatyczne mini-zamiatarki. Trzeba też je zacząć systematycznie i metodycznie naprawiać.

Park&Ride. To w warunkach Szczecina pomysł utopijny. Miasto należy do bardzo rozległych i nie jest gęsto zaludnione. Nie jest też ośrodkiem pracy przyciągającym rzesze pracowników z okolicznych miejscowości. Układ komunikacji miejskiej jest chaotyczny i nie został rzetelnie zweryfikowany od czasu PRL-u. Dojazd np. 5-10 minut do publicznego parkingu po to, żeby przesiąść się w tramwaj kursujący co kilka minut a później przejść jeszcze kilkaset metrów od przystanku do celu nie wydaje się atrakcyjny. W szczególności dla osób, które mając dzieci muszą je odebrać z jednego lub dwóch miejsc w mieście (poza miejscem pracy), albo po godzinach pracy chcą skorzystać z jednego z kilku, ewidentnie nastawionych na zmotoryzowanych klientów, centrów handlowych.

Park&Ride zwyczajnie nie ma uzasadnienia funkcjonalnego w Szczecinie, ponieważ czas przesiadki (w tym oczekiwania na połączenie) i podróżowania środkami komunikacji zbiorowej jest w zasadzie identyczny, co podróży samochodem, wliczając stanie w korkach. Również cenowo komunikacja nie jest specjalnie konkurencyjna. Oczywiście miasto może zmusić mieszkańców do przesiadki: obniżając ceny biletów (w szczególności na odcinku Basen Górniczy -  Brama Portowa), podnosząc ceny parkowania w strefie i ją rozszerzając, korkując ulice wprowadzając wszędzie buspasy, wreszcie budując drogie parkingi przy węzłach przesiadkowych. Jednak nie zyska to uznania wyborców, będzie drogie i niekoniecznie sprawdzi się w tak słabo zagęszczonym, zróżnicowanym a rozległym mieście.

Już prędzej sprawdziłaby się całościowa reorganizacja komunikacji autobusowej oraz wprowadzenie "busów na żądanie", czyli komunikacji mikrobusowej. Niestety, brak jest odważnych, którzy chcieliby zaryzykować swoją posadą i ruszyć z posad skostniałą siatkę połączeń. A może zwyczajnie nie chcą się brać za coś, co wymaga skomplikowanych badań preferencji komunikacyjnych mieszkańców? Ale przecież można to wprowadzać ewolucyjnie a nie rewolucyjnie.

Najdobitniej absurdalność sytuacji ujawnia problem budowy na Prawobrzeżu, w szczerym polu, końcowego przystanku przyszłego szybkiego tramwaju. Cały prawobrzeżny układ komunikacyjny podporządkowany jest węzłowi przesiadkowemu na Basenie Górniczym. Dalej zdublowane są na długim odcinku linie tramwajowe i autobusowe (Gdańska, Energetyków, Brama Portowa).

Zaspakajanie potrzeb interesariuszy:
Dla każdej z grup interesariuszy liczy się osobista wartość. Podobno jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził, ale realizując jedne rozwiązania warto uwzględniać interesy innych grup a nie je antagonizować. Kluczem działań wspólnoty samorządowej powinno być generowanie wartość dla mieszkańca-klienta (consumer value) i wartości dodanej (value added). Określa się to mianem orientacji na realizację korzyści klienta, tj. "nastawieniem na korzyść (ma miejsce kiedy klienci są skłonni zapłacić za korzyść jaką osiągną z zakupu produktu, a nie tylko za sam produkt)" (value-added consumer orientation) i polega na podejmowaniu przez organizację tylko takich działań, które nie tylko podniosą jakość (w tym wypadku komfort życia mieszkańców), ale za które są oni w stanie pośrednio się odwdzięczyć (w tym wypadku płacąc podatki, głosując, nie emigrując): A process adds value by producing goods or providing a service that a customer will pay for (Muda). Jest to podstawa działań, które nie są marnotrawstwem (w tym wypadku pieniędzy podatnika).

Podsumowując
Należy, w logicznej kolejności:
  1. Budować parkingowce, jak to robią w Münster. Przyśpieszy to przejazd ulicami, z których znikną manewrujące samochody próbujące "wcisnąć się" na chodnik.
  2. Na uwolnionej od samochodów przestrzeni dróg i chodników wyznakować drogi rowerowe, co będzie dobrze widziane i co będzie można uzasadnić istnieniem parkingowców.
  3. Wyrównać chodniki, które przestaną być niszczone kołami samochodów. Taka naprawa wreszcie będzie miała sens, o ile jeszcze nie będzie dochodzić do jeżdzenia po nich ciężarówek.
  4. Opróżnione chodniki będzie można sprzątać maszynowo, co z kolei spowoduje, że elewacje budynków będą mniej się brudzić a miasto wreszcie będzie czyste a przez to zachęci ludzi do wyjścia na chodniki. Byle nie skończyło się to jak w ww. linku posypywaniem trawników solą.


AKTUALIZACJA: W większych miastach, w podobnych dzielnicach mają bardzo zbliżone problemy. Rozwiązują je różnorodnie, wprowadzając parkowanie pod kątem prostym, ruch jednokierunkowy, parkowanie skośne z jednej strony a z drugiej wzdłuż: uliczki Berlina, niemal żywcem jak szczecińskie kwartały - tylko czystsze, odnowione z samochodami, które najwidoczniej nie przeszkadzają (maps.google.pl). Każda z 50 sąsiednich ulic wygląda podobnie. Ach, no i jest jeden plus tego stanu rzeczy - praktycznie nic to nie kosztuje, poza postawieniem znaków, wymalowaniem pasów i w warunkach polskich obniżeniem krawężników. Jednak wymaga albo dużej kultury drogowej, albo systematycznego używania kupionej przez szczecińską straż miejską lawety do czasu wykształcenia tej kultury.


wtorek, 12 marca 2013

Zamki na lodzie... czyli jak wydawać pieniądze z podatków na kolorowe plansze

Swego czasu, z dużym zainteresowaniem, przeczytałem odpowiedź na skargę adwokata Dariusza Szałańskiego w sprawie wieloletnich zaniedbań w remontach ulicy Smoczej (jej stan można obejrzeć w google maps). Wg odpowiedzialnego wiceprezydenta wiele szczeciński dróg jest w takim stanie, więc to, że akurat ta ulica nie jest zadbana nie świadczy o tym, że Prezydent Szczecina ją zaniedbuje...

Wczoraj zaś, media gremialnie doniosły o pomyśle na kapitalną przebudowę odcinka nabrzeża między ulicą Wyszyńskiego a Trasą Zamkową, włącznie z budową ronda przy Moście Długim, rozbiórką części Trasy Zamkowej, budową obok niej parkingowca, ronda oraz kolejnego, niskiego mostu. Przebudowie miałoby ulec całe Nabrzeże Wieleckie, by w tym miejscu powstał ciąg kamienic i by w zamyśle pomysłodawcy przybliżyć w ten sposób Odrę do mieszkańców poprzez zwężenie ciągu komunikacyjnego wzdłuż Odry utworzonego na zniwelowanych zgliszczach przez Prezydenta Piotra Zarembę.

Oczywiście wybrani w wyborach radni miejscy mogą decydować, czy podatki płacone przez mieszkańców lepiej przeznaczyć na zwężenie ulicy i uwolnienia pod kilka kamienic części podzamcza, czy też na wyremontowanie ulic, przy których mieszkają podatnicy. Prawem wybranych jest bycie wizjonerami, których decyzje nie tyle obciążą przyszłe pokolenia koniecznością spłaty długów zaciągniętych przez rajców a obecnych koniecznością napraw bieżących zawieszenia, co niebotycznymi zyskami dla całej wspólnoty mieszkańców. Rzecz w tym, że pochylający się nad wyciągniętym z kapelusza królikiem rajcy raczej wyrażają zachwyt w konwencji "jaki ładny króliczek" niż "czy to jest rzeczywiście potrzebne i chociaż kiedyś się zwróci...". Trudno też mówić o racjonalnej dyskusji nad kierunkami rozwoju newralgicznych obszarów miasta, nie wspominając nawet o minimalnych konsultacjach społecznych... także głosów fachowców, poza zgłaszającym projekt trudno wysłuchać, bo ich brak w "powiatowej rzeczywistości".

Sądząc po stanie zadłużenia Szczecina, po rozpoczętych i nie zakończonych inwestycjach (np. obwodnicy śródmiejskiej, Nowoszerokiej, wyrzuconych w błoto pieniądzach na projekty kąpieliska na Głębokim), zamykanych z oszczędności szkołach - pomysł, by przebudowywać funkcjonalny węzeł komunikacyjny tylko w pogoni za czyimś przekonaniem, że będzie lepiej wydaje się dość drogim eksperymentem. Zważywszy, że przebudowa Al. "Kwiatowej" (Al. Skrzynek) z budową niedziałającego zegara słonecznego i niedostępnego niepełnoprawnym pawilonu kosztowała 8 mln a kolejne miliony poszły na wyłączenie bulwaru Piastowskiego i przekształcenie go w deptak - będzie to kosztowało małą fortunę (w przynajmniej połowie na kredyt).

Podobnie eksperymentalne jest zamknięcie i zwężenie ulicy stanowiącej główną oś północ-południe przebiegającą wzdłuż Odry i wykorzystywaną głównie dlatego, że na wielu odcinkach jeszcze pozostaje drożna, a skazaną w efekcie na rolę osiedlowej uliczki. Jej zamknięcie to przeniesienie większości ruchu w zdewastowaną al. Niepodległości przekształconą w 5 pasmową asfaltową pustynię przez wycięcie dziesiątek drzew i doprowadzenie otoczenia zabytkowej Bramy Portowej do roli przybudówki do przystanku...

Jeśli jednak eksperymentujemy, to proponuje najpierw na pół roku ograniczyć przejazd istniejącymi ulicami, przerobić zamknięte jezdnie w miejsca postojowe albo oddać pod knajpki i zobaczyć, czy:
  • miasto się zakorkuje czy też ulica faktycznie okaże się niepotrzebna
  • ludzie masowo oderwą się od Internetu i rozpoczną wędrówki nad wodę.
Moim zdaniem jest to utopia, która jest sprzeczna z obecnymi oczekiwaniami mieszkańców, koszmarnie droga i zupełnie niecelowa.

Na wizualizacji autorstwa Macieja Sochanowskiego widoczne jest od lewej: przekształcenie skrzyżowania w rondo, zwężenie jezdni i budowa nowych kamienic, nowy most w miejsce wyburzonych zjazdów z Trasy Zamkowej i zbudowany zaraz za trasą wielopoziomowy parking.

Wizualizacja Maciej Sochanowski
mmszczecin.pl

Dlaczego zajmowanie się pomysłem uważam, za czystą stratę czasu próbowałem już wskazać poprzez odniesienie do rzeczywistych potrzeby podatników. Pokrótce postaram się jeszcze uzupełnić o argumenty, jakie podawałem w dyskusji na facebooku:
  1. Na budowę mostu (znacznie niższego niż Trasa Zamkowa obecnie), mającego się nijak do obecnego wyglądu tego miejsca, trzeba setek milionów złotych. To o tyle niecelowe, że obsługiwałby on w zasadzie ruch lokalny "do parkingu" a pieniądze potrzebne są na znacznie poważniejszą przeprawę przez Odrę na przedłużeniu obwodnicy śródmiejskiej bądź doprowadzenie wjazdu z Autostrady do Szczecina drugą nitką (Podjuchy). Most pod Trasą Zamkową, od strony Mostu Długiego wyglądałby jak ubogi krewny... o tym, że pod nim pływać byłoby trudno - nie wspominając.
  2. Most ten jest w tej chwili, w tym miejscu, zupełnie niepotrzebny, ale byłby potrzebny, gdyby dodatkowo zakorkowano fragment tej dzielnicy. Zwężenie Nabrzeża oraz lokalizacja parkingu pod Trasą Zamkową wymusza wiele nowych inwestycji.
  3. Budowa wielopiętrowego parkingu obok Trasy Zamkowej rozdzieli Wały Chrobrego od Starówki - stworzy poważaną barierę, sztucznie rozdzieli obszar, który już obecnie rozgraniczony jest ciężką konstrukcją Trasy. Niezależnie od wszystkiego trudno mówić by parking nadziemny pasował w tym rejonie do Zamku i Wałów Chrobrego.
  4. Z tarasu Zamku Książąt Pomorskich, zamiast Odry, nad Trasą Zamkową będzie przede wszystkim widok na ogródek lub tani dach będący mniej więcej na wysokości jezdni obecnej Trasy Zamkowej. Ludzie uwielbiają spędzać czas obok trasy szybkiego ruchu ;-) Hałas to jest to, co na takim dachu jest niezbędne ;-) Chyba, że w wizji jest też budowa ekranów dźwiękochłonnych na estakadach Trasy... to dopiero byłby widok!
  5. Gryfici postawili Zamek, Niemcy Wały Chrobrego (sic!), PRL wprowadził Trasę Zamkową w fosę warowni... a aktualne pokolenie wizjonerów chce dobudować pomiędzy tym wszystkim parkingowiec i przytulić kolejny mostek i rondo...
  6. Ten parkingowiec nie ma tam żadnego sensu (czy raczej jest bezSENSowny, nawiązując do serii bardzo kontrowersyjnych pomysłów kilku osób), jest wyłącznie wygenerowany przez administracyjne ustalenie, tj. sztucznie wprowadzoną granicę strefy płatnej w tym miejscu. Rok temu nie było tam żadnych problemów z parkowaniem - parkingi pozostawały w większości puste. Wystarczy jedna uchwała rady miasta, by ten parking był potrzebny 100, 200 albo pół kilometra dalej ;-)
  7. Budowanie parkingowca bez wjazdu z Trasy Zamkowej nie ma sensu, ale rozbieranie jeszcze nie skończonej trasy to przejaw doprawdy wielkopańskiego gestu. Budowanie parkingowca w domyśle służącego dojazdowi z prawobrzeża do urzędów na lewobrzeżu jest bez sensu - pozostaje w kompletnej sprzeczności z budową szybkiego tramwaju. Sens mają parkingi w kwartałach, dla mieszkańców. Pozwalają one na wyłączenie parkowania na chodnikach i przerobienie wolnych, szerokich parkingów na doskonałe drogi rowerowe. Duże centralne parkingi dla dzielnic to czysta utopia. Wiedzą o tym od przeszło 100 lat Amerykanie - naród samochodziarzy. Wystarczy poczytać historię budowy parkingu przy budynku Pentagonu w USA. Niemcy też budują parkingi dla ludzi, np. w Münster: system parkingów w mieście wielkości Szczecina.
  8. Koszt całej wizji, przy nadal nieskończonej Starówce, która mimo rzekomego gigantycznego potencjału nie może się wybudować - będzie bardzo duży, teren jest fatalny, potrzeba przenieść infrastrukturę. Wszystko będzie wymagało palowania, przekładania instalacji, to inwestycja za setki milionów, blokująca na min. 2 lata centrum miasta (tyle budowano głupi chodnik i szklany koszmarek).
  9. W mieście są dziesiątki inwestycji, które pilnie trzeba zrealizować lub dokończyć. Niszczenie istniejącej, jeszcze nowej i sprawnej infrastruktury, bo ktoś poświęcił pół dnia na kolorowe wizualizacje programami 3D, jest absurdalne i świadczy o poziomie urbanistyki i architektury w Urzędzie Miejskim a także pretekstowym zainteresowaniu rozwojem swojego miasta przez radnych.
  10. Powtórzę na koniec konstruktywną propozycję: zamknijcie na pół roku część pasów, zróbcie tam parkingi i knajpy. Po tym czasie sprawdźcie, czy nadal ta wizja ma sens, czy ludzie z ery Internetu, chcą przerabiania miasta w deptak. Zastanówcie się, czemu bankrutują knajpy w mieście i czy 100-200 mln na nowy deptak, most, rondo oraz kilka bloków to załatwi. I czy na koniec będzie nas stać na kamerę za 100 tys. zł, na którą nie stać Szczecina na Deptaku Bogusława...

AKTUALIZACJA: Tak wygląda rozwiązanie, jakie buduje firma Calbud w Hamburgu: uwaga, trzeba być zarejestrowanym na facebooku. Nie tylko przybliżyli rzekę miastu... ale o dziwo zmieścili przy nabrzeżu podziemny parking.

AKTUALIZACJA 2: Mój pomysł na rozwiązanie problemu parkingowego w Szczecinie.


poniedziałek, 18 lutego 2013

System zarządzania ruchem, czyli o braku ergonomii na ulicach Szczecina (cz. 3)

W Szczecinie wdrażany jest system zarządzania ruchem, wspominałem o nim, jako o przykładzie rozwiązania nieergonomicznego. Moje krytyczne uwagi dotyczyły przede wszystkim nieczytelnych tablic, na których nie stosuje się układu schematycznego a próbuje się odwzorowywać układ rzeczywisty ulic. Przypomnę też, że moim zdaniem cały ten system jest przestarzały koncepcyjnie a sens miałoby wydanie środków na dostęp do internetu na przystankach... ponadto tablice są nieproporcjonalne do wielkości liter i zwyczajnie bardziej reklamują koncepcję "pływających ogródków" niż informują o czymkolwiek. Ponadto konstrukcje w pasie drogowym są zwyczajnie niezabepieczone w razie wypadku drogowego.

Od tego czasu nieco się zmieniło, minimalnie na lepsze. Po pierwsze zrezygnowano z różnego rodzaju cieków wodnych i trzeciorzędnych uliczek. Skupiono się na głównych kierunkach jazdy i 3-4 wyrazach. Niestety tablice nadal są źle zaprojektowane.

1) Nadal starają się odwzorowywać mapę, co jest kuriozalne, sprzeczne z zasadami projektowania informacji i jej percepcji. Żeby nie być gołosłownym przytaczałem już przykład specjalnie zaprojektowanej, do wyuczonej percepcji człowieka, czcionki autostradowej. Teraz inny przykład, sprzed 80 lat (sic!):
Niejaki Pan Harry Beck rozwiązał problem szczecińskich fachowców i to na skalę znacząco większą niż 3 drogi wjazdowe do Szczecina. Otóż opracował w 1933 roku schematyczną mapę połączeń metra londyńskiego, ponieważ dotychczasowa mapa przestała być czytelna (wikipedia.org). Stara mapa wyglądała tak: mapa z 1932 roku. Nowa mapa wyglądała tak: mapa z 1933 roku
Najwyraźniej ta wiedza nie została przetransferowana i zaimplementowana w Szczecinie. Pomyśleć, że wszelkie prawa autorskie przestają obowiązywać zaledwie po 70 latach ;-)

2) Warto też przypomnieć moją uwagę o liczbie możliwych do zapamiętania w trakcie jazdy informacji. Otóż, od połowy lat 50-tych ubiegłego wieku wiadomo, że pamięć krótkotrwała w praktyce przechowuje około 7 informacji. Różne osoby są w stanie zapamiętać od 5 do 9 kategorii pojęciowych. Określa się to mianem liczby Millera. Jeśli ktoś wątpi i uważa, że na tablicy czytanej przy prędkości około 60-80 km/h można umieścić więcej i bardziej skomplikowanych informacji, to proponuje ćwiczenie na zapamiętanie 7 różnych spraw do załatwienia w danym dniu w tempie potrzebnym na podanie tych spraw za pomocą rówoważników zdań lub pojedynczych pojęć. Jeśli się uda w mniej więcej 10 sekund (albo innej, wylicz sobie sam sokole oko), to jesteś albo po kursie z mnemotechnik, albo masz zadatki na Roberta Kubicę.

Rozwiązanie: Zrezygnować z prób odwzorowania mapy na rzecz ujęcia schematycznego. Podawać czas z dopiskiem "min." lub "minut" a nie stosowanych raczej w geografii glifów: glif minuty w edytorstwie.
Dlaczego prawdopodobnie tak się nie stanie? Ponieważ oznaczałoby to w praktyce, że tak gigantyczne, ciężkie, drogie tablice są zwyczajnie mało użyteczne - wystarczyłyby o połowę mniejsze... i tańsze. Choć może ich ukrytą użyteczność poznamy, o ile zdarzy się jakiś wypadek i zaczną wyświetlać krótkie, czytelne i poprawiające organizację ruchu komunikaty?

Dogrywka: Zupełnie odrębną kwstią jest zabezpieczenie praw autorskich do projektu oraz organizacja kolejnego przetargu na to wątpliwej jakości udogodnienie dla pasażerów komunikacji miejskiej i kierowców samochodów. Bo mają zostać wydane kolejne pieniądze a firmy startujące w przetargu już boją się, czy będą mieć te same szanse co obecny operator: Kurier Szczeciński: Przetargowa zmowa.


czwartek, 10 stycznia 2013

Puenty do wcześniejszych wpisów...

Kilka pieczeni na jednym ogniu... czyli kontynuacja kilku wcześniejszych szczecińskich wątków:

  • Europejski korytarz transportowy, czyli czy Szczecin pozostanie prowincjąPod koniec grudnia europoseł Bogusław Liberadzki poinformował, że z jego inicjatywy inny korytarz transportowy (Bałtyk - Adriatyk) ma uzyskać "odnogę" : Świnoujście - Szczecin - Poznań - Wrocław - Ostrawa korytarz transportowy (Bałtyk - Adriatyk) ma uzyskać "odnogę" : Świnoujście - Szczecin - Poznań - Wrocław - Ostrawa.[...] Marszałek wierzy, że większe masy towarowe przewożone drogą S3 (czyli w nomenklaturze europejskiej trasą E-65) spowodują wzrost znaczenia zachodniopomorskich portów, dlatego inicjatywa CETC-Route 65 będzie kontynuowana i dlatego tworzone jest Europejskie Ugrupowanie Współpracy Terytorialnej, które nadal ma lobbować za rozwojem tego korytarza. KOMENTARZ: Pisałem na ten temat wskazując, że S3 jest najważniejszą inwestycją w regionie. Przeraża fakt, że politycy wszystkich szczebli nie mówią jednym głosem. Dobrze jednak, że starają się zorganizować jakikolwiek korytarz...
  • Najgłupsza fontanna na środku skrzyżowania na szczęście nie powstanie, przynajmniej w 2013 roku: Druga fontanna miała się pojawić na pl. Gałczyńskiego, tutaj szacowany koszt jest nieco niższy, bo ok. 1 mln. zł. KOMENTARZ: Pisałem, że fontanna na pl. Gałczyńskiego ma być umiejscowiona na mini-skwerku otoczonym ulicami Wawrzyniaka, Gorkiego i al. Wojska Polskiego. Nikt z niego nie będzie korzystał, bo hałas jest tam ogromny. 50 metrów dalej jest zaniedbany plac zabaw dla dzieci otoczony znacznie większą ilością zieleni, który mógłby stać się faktycznym miejscem wypoczynku. Zaś w tym konkretnym miejscu potrzeba raczej nasadzeń całorocznych stanowiących barierę przed hałasem a nie fontanny tuż przy ruchliwym skrzyżowaniu. Tyle, że niefunkcjonalną fontannę będą podziwiać dziesiątki szczecinian stojących tam dzień w dzień w korkach do lewoskrętu w Piotra Skargi, a elegancki plac zabaw na większym skwerze oraz nasadzenia będą faktycznie służyć potrzebom mieszkańców. Celem jest pokazówka a nie podnoszenie faktycznej jakości życia mieszkańców. DRUGI KOMENTARZ: Skoro nie ma pieniędzy na ochronę jednego z nielicznych cennych zabytków Szczecina, czyli fontanny na Pl. Orła Białego, to po cóż wydawać pieniądze na remont całego placu? 
  • Dziki parking w centrum miasta: Nieopodal ul. Obrońców Stalingradu szczecinianie znaleźli darmowe miejsca parkingowe. Codziennie dziesiątki osób parkują tu swoje auta – To jest nasz plac i bardzo nam się nie podoba, że pomimo zakazu wjazdu, nikt tego nie respektuje. Nie pomagają zamieszczone tabliczki informacyjne, Straż Miejska też nie może nam pomóc, bo to teren prywatny – mówi Aleksandra Madera ze Szczecińskiego Centrum Renowacji.  KOMENTARZ: Rzeczywiste potrzeby mieszkańców - czyli parking w każdym kwartale śródmieścia. Pisałem o tym. Zamiast tego mamy w Szczecinie... oburzoną urzędniczkę spółki miejskiej, która nie potrafi od lat zagospodarować tego terenu, ale nie porównując, jak pies ogrodnika strzeże niewykorzystanego terenu. A może SCR w końcu zastanowiło się, czy potrzeba w mieście palmiarni i burzenia szkół, czy szkół i parkingów obsadzonych zielenią? 
  • W Gdańsku radni odebrali Prezydentowi prawo do przekazywania Kościołom gruntów z 99-proc. bonifikatą: Spór w radzie o plan pod nowy kościół w Gdańsku Południe ciągnie się od 2011 r. A zaczęło się od ujawnienia przez media, że teren wart 2,8 mln zł metropolita otrzymał od prezydenta Pawła Adamowicza za 1 proc. wartości. To oburzyło część radnych, którzy w efekcie odebrali prezydentowi kompetencje do przekazywania Kościołom gruntów z 99-proc. bonifikatą. KOMENTARZ: Nie mogę się doczekać, aż ziszczą się obietnice Kościoła katolickiego i zostanie w Szczecinie uruchomiony dom pomocy społecznej (DPS) w byłym szpitalu. Jestem też pewien, że placówka będzie działać na zasadach komercyjnych, tzn. utrzymywać się z opłat z systemu pomocy społecznej oraz wpłat rodzin pensjonariuszy. Założę się, że miasto przekazując obiekt w darowiźnie nie zapisało obowiązku zapewnienia choćby 10% bezpłatnych miejsc w DPS-ie finansowanych z innych niż ww. źródeł.

niedziela, 11 listopada 2012

O ergonomii, której nie można zobaczyć na ulicach Szczecina (cz. 2)

Pisałem już o problemie ergonomii na szczecińskich ulicach - dowodziłem wtedy, że tablice z nazwami ulic stawiane w ramach koncepcji "Floating Garden" są drogie i zupełnie nieczytelne. Że są sprzeczne z funkcją informacyjną, że dla przykładu, w Wielkiej Brytani, ponad 60 lat temu znaki (dla autostrad) projektowano biorąc pod uwagę psychologię poznawczą i przetwarzanie informacji przez mózg i możliwości wzroku. W szczególności chodziło o to, by tablice przy drogach były łatwe do odczytania dla mijających je kierowców samochodów: Motorway (typeface).

W Szczecinie wdrażany jest system zarządzania ruchem, niebanalny system, za który miasto zapłaci 24 mln a kolejne 30 mln otrzyma z Unii Europejskiej. Czy tak drogi i skomplikowany system jest potrzebny? Nie wiem, ale dziwnie w tym konkekście brzmią tłumaczenia ZDiTM, że miasta nie stać na wydatek 250 tys. zł na wydłużenie linii nr 80. Można wierzyć, że montaż elektroniki w autobusach spowoduje, że ktoś, kto się na tym zna, w końcu zacznie wyciągać wnioski i zmieniać układ komunikacji miejskiej, która obecnie jest "doskonale zakonserwowana" w rozkładach sięgających - z drobnymi korektami - głębokiego PRL-u.

W ramach tego systemu chciałem skrytykować dwa elementy, które mogłem sam zobaczyć:
  • Tablice informacji "o korkach" ustawiane na wjeździe do Szczecina.
  • Tablice "o spóźnieniach" ustawiane na przystankach autobusowych i tramwajowych.

Informacje "o korkach" wyświetlane są na olbrzymich tablicach m.in. na ul. Gdańskiej czy szosie Stargardzkiej. Problem z tymi wyświetlaczami jest taki, że mimo ich olbrzymich rozmiarów to, co na nich odwzorowało jest zupełnie nieczytelne. Trochę przeszkadza słońce w nich odbijające (mam nadzieję, że są regulowane pod względem natężenia i w nocy będą ciemniej świecić a w dzień jaśniej). Najbardziej przeszkadza to, co "artysta miał na myśli", tzn. w miarę wierne odwzorowanie przebiegu tras - co jest poważnym błędem w sztuce. W tego typu informacji nie chodzi o uzmysłowienie kierowcom, jak wygląda topografia okolicy. Chodzi o wskazanie "lewej bądź prawej". Tyle i aż tyle. Kierowca nie musi nawet wiedzieć ILE jest dróg prowadzących na lewobrzeże. Ma się dostać najprostszą i najmniej zakorkowaną. W przypadku wjazdu od ul. Struga wybór jest oszałamiający...
Generalną zasadą przy projektowaniu dróg jest przestrzeganie, aby kierowca nadmiernie się nie dekoncentrował. Musi także, jadąc z przewidzianą prędkością (na tej trasie 70-80 km/h), bez problemu odczytać znaki i bez zastanowienia móc się do nich zastosować. Oznacza to, że nieczytelny znak pogłębiać będzie dezorientację i dekoncentrować. Czytelny może ułatwić decyzję. W mojej opinii obecne tablice są najgorszej klasy dezinformacją, są nieczytelne.
Osobną kwestią jest bezpieczeństwo użytkowania. Otóż w Niemczech stawia się bariery energochłonne oddzielające od kierowcy drzewa co jeszcze lepiej widać tutaj: drzewa zabezpieczone przed uderzeniem w nie samochodu. W Szczecinie, stalowe wsporniki olbrzymich ekranów są wykonane z dwuceownika o przekroju przynajmniej 20 cm. Zderzenie z nimi samochodu osobowego będzie pociągać w najlepszym razie śmierć lub kalectwo kierowcy, faktycznie zaś katastrofę w ruchu drogowym, ponieważ uderzony słup może się przewrócić i upaść na 3 pasmową jezdnię, a w konstrukcję mogą uderzyć jadące tymi pasami 80 km/h samochody. Założenie barier energochłonnych wokół słupów bramownicy oraz ustawienie znaków ostrzegawczych wcześniej wydaje się absolutnie konieczne. Tym bardziej, że śledzący tablice kierowcy będą starali się jednocześnie dokonywać zmian pasów ruchu. Może więc, należałoby pod tablicami wprowadzić linie ciągłe?
O estetyce tych konstrukcji żal nawet wspominać, lepiej nie myśleć o kosztach ich utrzymania oraz niezawodność. Oględnie mówiąc są one ordynarne, brzydszych (i tańszych wsporników) chyba nie można było ustawić. W dobie smartfonów, nawigacji komputerowych aż prosi się, by taki informacje były dostępne on-line lub za pomocą nieco już przestarzałych SMS-ów...

Informacje "o spóźnieniach" również mają karkołomną konstrukcję: więcej powierzchni jest na nich poświęcone reklamowaniu głupiej koncepcji "Floating Garden" niż przekazywaniu informacji o odjazdach. Ma to jeszcze trwać... bo podobno ma się to poprawić. Temat ten był zgłaszany ZDiTM o czym można poczytać, jednak skutków czego nie można zobaczyć. Niestety, póki co (a obym znów nie był prorokiem, także później), tablice będą służyć poczuciu dobrze wydanych 24 mln złotych z kieszeni podatnika a jedynie dalekowidze będą mogli z nich, w miarę wygodnie, korzystać. Że połowa tablicy to reklama "sukcesu automarketingowego" a nie system informacji komunikacyjnej, na który dała pieniądze Unia Europejska, można zobaczyć na zdjęciu z Gazety Wyborczej.

AKTUALIZACJA: Czytelność informacji na tablicach można podziwiać: tutaj. System zarządzania ruchem na miarę XXI wieku: tutaj. Wątpliwości, czy tablice są czytelne: Pomoc czy gadżet?

czwartek, 18 października 2012

Buspasy w Szczecinie, czyli GW rzecznikiem prasowym ZDiTM

Niedawno, po cichu i bez większej pompy, zredukowano szczeciński dodatek Gazety Wyborczej do roli wkładki do gazety ogólnopolskiej. Wydawało się, że taki fakt podziała mobilizująco na zespół dziennikarski, jednak szczególnej poprawy trudno się doszukać a ostatni tekst: ZDiTM ujawnia listę nowych buspasow. I wylicza... opisany został w sposób szczególnie znamienny i świadczący o zadziwającym zrozumieniu roli  dziennikarza: "oprac. akr na podstawie informacji ZDiTM".
Zastanawia, dlaczego tekstu nie opisano po prostu, jako tekst sponsorowany przez ZDiTM, albo nie zdecydowano się zwyczajnie i otwarcie przyznać, że szczeciński dodatek Gazety Wyborczej pełni obecnie zaszczytną funkcję gazetki propagandowej jednostki budżetowej pn. ZDiTM? Nie o dziennikarstwie jednak kwestia. Choć mam pewien sentyment do lat spędzonych na czytaniu GW na studiach...

Pomysły przedstawiane w artykule, jako wypływające z instytucji (zatem pozbawione autora) porażają, bo nie są głoszone jako spójna, logiczna i metodycznie potwierdzona koncepcja. Przerażają tym bardziej, że z tych samych przesłanek równie dobrze można wyciągnąć kompletnie odwrotne wnioski niż robi to dziennikarz GW wyręczając ZDiTM.

W tym miejscu o dwóch kwestiach:
1. Anonimowym poglądzie ZDiTM przytaczanym przez GW nt. zdolności pracowników tej firmy do zorganizowania buspasa na ul. Energetyków.
2. Zatrważającej liście proponowanych lokalizacji buspasów w Szczecinie.

Buspas na ul. Energetyków i na Moście Długim, był już tematem mojego bloga
Dziennikarz zacytował poglądy ZDiTM na ten temat: "Wymaga budowy sygnalizacji przed wjazdem na most skoordynowanej z sygnalizacją na skrzyżowaniu w taki sposób, by pojazdy wjeżdżające na most otrzymywały zielone światło na wjeździe, a sam most w czasie trwania światła czerwonego na wyjeździe pozostawał pusty. Pas lewy na wjeździe otrzymywałby zielone światło tylko w przypadku braku pojazdów nadjeżdżających BUS-PAS-em lub wydzielonym torowiskiem.

Wszelkie inne sposoby wpuszczenia ruchu indywidualnego na lewy pas mostu Długiego zmuszą pojazdy komunikacji zbiorowej do "wbijania się" w kolejkę pojazdów oraz zwiększą stratę czasu o długość kolejki na moście + oczekiwanie na zielone światło, tj. 1-3 min."

Mój komentarz do akapitu pierwszego: Przez lata samochody stały na Moście Długim oczekując na prawo zjazdu z niego w kierunku lewobrzeża, zatem nie ma żadnego powodu, aby także teraz nie wykorzystać "wąskiego gardła" jakim jest Most Długi w 100% poprzez umożliwienie oczekiwania na nim na zmianę świateł. Pogląd o tym, że most ma w trakcie światła czerwonego pozostawać pustym jest dla mnie kompletnie niezrozumiały i albo nastąpiło jakieś przekłamanie, albo muszę jednoznacznie stwierdzić, że autor wypowiedzi nie ma pojęcia o czym pisze. Takie rozwiązanie oznaczałoby, że przejazd przez skrzyżowanie wydłuża się o 100 metrów mostu, co jest naturalnie kompletnym ABSURDEM, bo oznacza ogromną ilość zmarnowanego czasu na przejazd. Jeśli jednak chodzi w wypowiedzi wyłącznie o wydłużenie przejazdu pasem na którym obecnie są szyny tramwajowe - to również takie rozwiązanie z punktu widzenia przepustowości dodatkowo ogranicza "wąskie gardło". Wpuszczanie na szyny samochodów wyłącznie, gdy są puste jest karkołomne organizacyjnie i po prostu nieekonomiczne. Jeden autobus na lewy pasie, zjeżdzający z Mostu Długiego ma oznaczać, że reszta samochodów ma czekać 80 metrów dalej bez prawa wjazdu na most, aż ten opuści torowisko? Jeśli to ma być pomysł ZDiTM, to lepiej nie mówić...

Mój komentarz do akapitu drugiego: Wbrew poglądom pracowników jednostki budżetowej, do żadnego "wbijania się" nie musi dochodzić. Rozwiązanie jest banalnie proste. Wystarczy postawić bramownicę z prostą sygnalizacją: prawy pas miałby ciągłe zielone światło. Pas środkowy służyłby transportowi prywatnemu. Miałby zielone światło, o ile nadjeżdzający tramwaj by go nie przełączył na światło czerwone albo kierowca autobusu nie włączył go nadjeżdzając pilotem. Oczywiście można też zastosować system, który jest teraz montowany i podobno potrafi rozpoznować tablice rejestracyjne, by sam blokował pas środkowy. Pas wewnętrzny służyłby do jazdy na wprost lub skrętu przed Mostem Długim (jak dotąd), ale wyłącznie tramwaje i autobusy mogłyby uruchomić zamontowaną nad nim sygnalizację włączającą im zielone światło wpuszczające na Most Długi a jednocześnie włączające światło czerwone dla samochodów prywatnych na pasie środkowym.
W ten sposób nie byłoby mowy o żadnej "zakładce". Opóźnienie autobusu czy trawmaju wynosiłoby przeciętnie tyle ile pokonanie Mostu Długiego. Ponieważ i tak samochody stoją na światłach przy zjeździe z mostu, to uwzględnianie tego jako straty czasu jest bezpodstawne.

Reasumując: ZDiTM organicznie przerasta zsynchronizowanie nawet dwóch sąsiadujących skrzyżowań, stąd zrozumiałe jest, że wolałby najbardziej prymitywne z rozwiązań, nie wymagające wysiłku  organizacyjnego i projektowego. Ja również uważam, że im prostsze rozwiązanie, tym mniej zawodne, bezpieczne i tańsze. Jednakże pomysł, żeby z 4 pasów Mostu Długiego zabrać 2 pasy i całość ruchu z prawobrzeża na lewobrzeże skanalizować do 4 pasów (jeden na Moście Długim i trzy na Trasie Zamkowej). Jest NIEDORZECZNY. Należy zrobić wszystko, by "wąskie, 100 metrowe gardło" miało największą przepustowość.

I na koniec: tłumaczenie, że pasażerom zależy najbardziej na punktualności ma się nijak do argumentu, że spółki transportowe zużywają paliwo w korkach. Zużywają je także prywatni właściciele, w przeliczeniu prawdopodobnie nawet wielokrotnie więcej. Mniej zarabiają i płacą mniejsze podatki. Punktualność to nie czas przejazdu. Komuś pomyliły się dwie kategorie pojęciowe. Pasażerowie wskazali na to, że chcą mieć pewność, że o konkretnej minucie autobus będzie, gdzie powinien, a nie, że wszędzie będzie poruszał się jako uprzywilejowany.

Zatrważająca lista lokalizacji buspasów w Szczecinie
Może raczej należałoby napisać, że jest to pobożna lista życzeń firm transportowych optymalizujących zużycie ropy kosztem wszystkich innych użytkowników. W cytowanej strategii nie ma wskazówki, że ma się doprowadzić w mieście do eliminacji transportu prywatnego a do tego prowadzą propozycje ZDiTM. Jest, że ma się go promować a nie nim zastępować. Najwyraźniej różnie rozumiemy znaczenie słów.
Przeraża lista lokalizacji:
"ZDiTM przedstawił też listę ulic, na których powinny powstać kolejne buspasy lub pasy tramwajowo-autobusowe (PAT). Lista trafiła do Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. Część została już zrealizowana.
1. BUS-PAS: ul. Energetyków - Gdańska - Most Pionierów (w obu kierunkach),
2. PAT: most Długi (w kierunku centrum),
3. PAT: ul. Wyszyńskiego (w obu kierunkach),
4. PAT: ul. Krzywoustego od pl. Zwycięstwa do pl. Kościuszki (w obu kierunkach); alternatywą jest zmiana programu sygnalizacji w taki sposób, by ograniczyć liczbę pojazdów akumulujących się na ul. Krzywoustego,
5. BUS-PAS: ul. Krzywoustego od pl. Kościuszki do skrzyżowania z al. Bohaterów Warszawy (w obu kierunkach),
6. PAT: al. Wyzwolenia od ul. Odzieżowej do ronda Giedroycia (w kierunku ronda Giedroycia),
7. PAT: ul. Kołłątaja od ronda Sybiraków do ronda Giedroycia (w kierunku ronda Giedroycia),
8. PAT: ul. Asnyka (w kierunku ronda Giedroycia),
9. BUS-PAS: al. Niepodległości i al. Wyzwolenia,
10. BUS-PAS: ul. Wilcza od skrzyżowania z ul. E. Plater do wiaduktu kolejowego (w kierunku Polic),
11. BUS-PAS/PAT: al. Wojska Polskiego od ul. Unii Lubelskiej do ul. Zaleskiego (w kierunku centrum),
12. BUS-PAS: ul. Mieszka I od skrzyżowania z ul. Milczańską do skrzyżowania z ul. Wierzbową (w kierunku Cukrowej),
13. PAT: ul. Kolumba od ul. św. Józefa do Dworca Głównego w kierunku centrum z ewentualnym pozostawieniem krótkich pasów do skrętu w lewo oraz czasowym obowiązywaniem zakazu parkowania na odcinku od posesji 67 do 83 - poza godzinami szczytu prawy pas mógłby służyć do parkowania jak do tej pory,
14. PAT: ul Okulickiego od skrzyżowania z ul. Kwiatową do ronda ks. Lucjana Gierosa."

Mój komentarz: Powyższa lista w 3/4 przypadków wskazuje na lokalizacje, które obecnie permanentnie "korkują się". Większość z powyższych propozycji nie łączy się z żadnymi inwestycjami, nie ma w tych lokalizacjach możliwości poszerzenia ciągów komunikacyjnych czy wyznaczenia alternatywnych tras, np. na Kolumba, na Mieszka I, na Wojska Polskiego czy Wyzwolenia!!! W praktyce znaczna część propozycji prowadzi wyłącznie do zmniejszenia liczby pasów dostępnych dla samochodów i oddania ich do dyspozycji autobusom. O ile jeszcze rozwiązania typu PAT nie utrudniają ruchu prywatnych pojazdów, o tyle buspasy stanowić będą we wszystkich wskazanych lokalizacjach radykalną redukcję przepustowości.

Zrozumiałbym ewentualnie takie działanie, gdyby na wszystkich wskazanych trasach autobusy kursowały niemal non-stop, z częstotliwością większą nawet niż 2 autobusy na minutę. Ale tak nie jest. Ograniczono liczbę kursów i poza szczytem większość tych buspasów będzie przez wiele minut jedynie pretekstem dla kierowców stojących w korku do "puszczania wiązanek" pod adresem ich twórców.

Zrozumiałbym takie działanie, gdybym wierzył, że ZDiTM zoptymalizował sieć połączeń autobusowych w mieście, że autobusy nie dublują liniii tramwajowych, że linie mają pełne wykorzystanie, że wszystkie dzielnice Szczecina mają komunikację, która stanowi alternatywnę dla samochodu. W rozległym mieście jest jednak odwrotnie. Od lat ZDiTM zmniejsza liczbę kursów. Zmniejsza się liczba pasażerów (a przynajmniej trudno mówić o realnym wzroście). Mimo budowy nowych osiedli, zmiany kierunków podróży od lat sieć połączeń autobusowych nie jest radykalnie zmieniana. O sieci tramwajowej nawet nie warto wspominać.

I teraz, instytucja organicznie niezdolna do adaptacji żąda od mieszkańców dopasowania się do jej potrzeb. ZDiTM kilka razy wydał znaczące środki publiczne na badania kierunków podróży i ruchu na trasach. Niestety nic z tego faktycznie nie wyniknęło. Zgodzenie się na paraliż ruchu na już zakorkowanych, kluczowych ulicach miasta tylko po to, żeby ratować nieudolnie działającą komunikację miejską w Szczecinie jest dla mnie NIEPOROZUMIENIEM. Te zmiany nie służą bowiem poprawie organizacji komunikacji miejskiej a przede wszystkim zablokowaniu kilku kluczowych ciągów komunikacyjnych i zmuszeniu kierowców do korzystania ze źle zorganizowanej komunikacji, z której większość dawno zrezygnowała zniechęcona.

To nie jest konstruktywna polityka, to jedna z rozlicznych prób łatania budżetu poprzez przymuszenie mieszkańców do pewnych zachowań zamiast motywowania i konstruktywnej zachęty do korzystania z dostosowanej do ich potrzeb komunikacji.

piątek, 12 października 2012

Buspas na Moście Długim - w oparach szczecińskiego absurdu

W dyskusji nt. buspasa na ul. Gdańskiej (a właściwie w ul. Energetyków) i na Moście Długim chodzi o optymalizację przepływu liczby osób. Problem ten już już dawno rozwiązała nauka, poczynając od zagadek typu: siedem mostów królewskich (teoria grafów), poprzez ścieżkę krytycznej analizy (wykresy sieciowe - CPM) a na bardziej zaawansowanych algorytmach np. sieciach neuronalnych kończąc. Dywagacje o tym problemie sprowadzają się do prostej analizy z zakresu komunikacji i prawa o ruchu drogowym. Optymalizację przepływu przedstawię poniżej - znakami się nie zajmę.

Celem, jaki jest dla wszystkich chyba jednoznaczny, jest przedostanie się jak największej liczby osób z prawobrzeża na lewobrzeże w najkrótszym czasie i z poszanowaniem wolności decyzji ludzi co do wyboru środka lokomocji. Ponieważ miasto, jako wspólnota komunalna może kreować pewne priorytety, to zrozumiałe, że może promować transport publiczny przed transportem prywatnym. Rzecz w tym, że promowanie autobusów i tramwajów nie musi się w tym przypadku odbywać kosztem znaczących utrudnień w ruchu samochodowym.

Dlaczego?
  • Ul. Energetyków przed Mostem Długim ma trzy pasy. Obecnie jeden jest zakorkowany, drugi stanowi pusty buspas, a trzeci służy do lewoskrętu przed Mostem i także jest w znikomym stopniu obciążony. 
  • Na Mości Długim są dwa pasy, z czego jeden współdzielony z torowiskiem i oznaczony jako buspas.
Wąskim gardłem jest zatem Most Długi, nie zaś droga do niego prowadząca. Most Długi ma nieco ponad 100 metrów. Czas stania w 100 metrowym korku nie przekracza dwóch zamian świateł, tj. około 3 minut.

Opóźnienie może wynikać z oczekiwania na 100 metrowego Moście lub z konieczności oczekiwania w kolejce o długości kilkuset metrów na ulicy Gdańskiej, albo z obu powodów.

Rozwiązanie: należy zlikwidować buspas na Moście Długim, bo to zagwarantuje, że najwęższe miejsce (w nomenklaturze wąskie gardło) będzie wykorzystane w 100% przepustowości. Za to bezwzględnie należy wyznaczyć dojazd do Mostu Długiego buspasem na ulicy Gdańskiej - pasem wzdłuż torowiska (tj. pasem wewnętrznym) a pozostawić dojazd do Mostu Cłowego dwoma pasami: skrajnym i środkowym. Zoptymalizuje to długość kolejki i umożliwi płynniejsze wjeżdzanie na Most Długi, tj. jego 100% wykorzystanie.
Autobusy i tramwaje dojeżdzając do Mostu Cłowego mijać będą kolumnę samochodu i tym sposobem promować transport zbiorowy, ale też tracić zaledwie około 3 minut w przypadku zapełnienia kolejką samochodów stojących na Moście Długim.

Pozostaje kwestia organizacji ruchu na obecnie lewoskrętnym pasie wewnętrznym ul. Gdańskiej. Otóż powinien zostać zamieniony w buspas i mieć pierwszeństwo nad pasem środkowym. Pasem tym mogłaby się nadal poruszać pojazdy prywatne skręcające w lewo.

Osobiście wydaje się mi możliwe oznaczenie, że z wewnętrznego pasa na Gdańskiej mogą korzystać wyłącznie autobusy i ta znikoma liczba aut skręcających w lewo przed Mostem Długim i nie sądzę by był  znaczący problem w oznakowaniu dróg czy przepisach drogowych. W Szczecinie mamy do czynienia z najróżniejszymi udziwnieniami na ulicach a fakt, że obecnie buduje się za koszmarnie duże pieniądze system informowania którą z trzech dróg ma wybrać mieszkaniec prawobrzeża świadczy, że takie informacje można bez większej trudności wprowadzić.

Podsumowując: likwidacja niewykorzystania przepływu aut na 100 metrowym Moście Długim przez likwidację na nim buspasa. Przeniesienie buspasa na pas wewnętrzny ul. Energetyków z jednoczesnym umożliwieniem lewoskrętu przed Mostem Długim dla samochodów prywatnych. Pierwszeństwo buspasa przed pasem środkowym.

Efekt: optymalizacja wjazdu na Most Długi z wszystkich trzech pasów da 100% wykorzystanie "wąskiego gardła". Opóźnienie komunikacji miejskiej nie przekroczy 2 cykli świateł (100 metrów). Autobusy będą mijać cały ciąg samochodów zyskując około 10 minut i stabilizując czas przejazdu.

Koszty: przemalowanie pasów, ustawienie ramownic nad jezdnią (przynajmniej dwóch-trzech) z dokładnym oznakowaniem organizacji ruchu.

PS Jeśli jakiś inżynier ruchu twierdzi, że się tak nie da, to bardzo proszę o wyprowadzenie mnie z błędu, ale nawet, gdyby ta organizacja odbiegała od najbardziej typowej i oczywistej - to dla ograniczenia czasu traconego przez szczecinian w korkach - taki zabieg powinien być absolutnie zrealizowany.

AKTUALIZACJA: 
Można rozważyć zamknięcie skrętu w prawo za Mostem Długi w kierunku Polic. Samochody skręcające zaraz za Mostem Długi ograniczają dodatkowo jego przepustowość. Warto skanalizować ruch w kierunku Polic przez Trasę Zamkową szczególnie, że na odcinku między Mostem Długim a zjazdem z Trasy Zamkowej na Police nie ma nic, do czego miałyby zdążać samochody. Zamknięcie może być uciążliwe dla relatywnie małej grupy osób, zamieszkujących lub pracujących na Wyspie Puckiej (w części między wjazdem na Trasę Zamkową a Mostem Długim) i zmierzających w kierunku Polic.

poniedziałek, 24 września 2012

O ergonomii, której nie można zobaczyć na ulicach Szczecina

Od jakiegoś czasu w Szczecinie, w ramach forsowania wątpliwej koncepcji wizualno-informacyjnej o nazwie Floating Garden, wprowadza się w miarę konsekwentnie tablice i nowe malowanie np. płotów. Czasem jest to operacja kosztowana (gdy wiąże się z przemalowaniem), czasem bezkosztowa (gdy wynika z potrzeby odnowienia lub kupnem nowych w miejsce zużytych). Czasem sensowna (płoty zbiorników wodnych), czasem wręcz przeciwnie. Status bezsensownej i kosztownej ma wymiana tablic z nazwami ulic. Kolejna faza kosztować będzie miasto 600 tys.: Tablice z nazwami ulic w stylu "Floating".

Być może, gdyby faktycznie trzeba było te tablice zastępować, bo stare zostały zniszczone, to jeszcze bym mógł to zrozumieć. Jednak wymienianie w ramach "akcji" masowo niezniszczonych tabliczek stanowi moim zdaniem przejaw niegospodarności. Taką niegospodarnością jest też wkopywanie nowych słupów w miejsce starych, ocynkowanych rur.

W dodatku tablice te są kompletnie nieczytelne. Funkcjonują w całkowitej sprzeczności zarówno z konwencją informacyjną, tj. przypisaniem kolorystyki biało-niebieskiej dla tablic informacyjnych, ale zwyczajnie zostały źle zaprojektowane. Litery nie odcinają się od różnorodnego tła, co utrudnia ich odczytanie. Niecelowym zabiegiem jest też dwustronność wszystkich tablic - ale to jeszcze ewentualnie mogę zrozumieć. Gorzej, że ich czytelność ze względu na źle zrozumianą przewagę estetyki nad funkcjonalnością jest bardzo niska a w słabym oświetleniu nazwy ulic są wręcz niewidoczne.

Przykładowo w Wielkiej Brytanii projektując ponad 60 lat temu znaki dla autostrad brano pod uwagę psychologię poznawczą i przetwarzanie informacji przez mózg. W tym wypadku chodziło o to, żeby informacje na tablicach były możliwie najbardziej czytelne: Czcionka Motorway (wikipedia). W rezultacie zdecydowano się na jednolite tło, ograniczono zastosowanie liter, zdecydowano na pisownię małymi literami rozpoczynając nazwę z wielkiej. Napisy wypełniają możliwie maksymalnie tablice, aby uzyskać największy możliwy stosunek powierzchni litery do tła.

Oczywiście w Szczecinie nie chodzi o to, by przejeżdzający 100 km/h kierowcy mogli odczytać nazwę zjazdu z drogi, ale miłoby było, gdyby przy 50 km/h byli w stanie, o zmierzchu, odczytać cokolwiek z nowych tablic. Szkoda, że zastępuje się lepsze tablice gorszymi a pieniądze, które mogłby pójść na sprzątanie chodników przeznacza na wątpliwej jakości "poprawę estetyki'. Niestety - sprzątaniem chodników trudno się pochwalić, a nowe tablice wyglądają i upamiętniają pomysłodawcę ;-)


Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.