niedziela, 15 września 2013

Szczecin wyprzedaje budynki szkolne, cz. 2

VIII Liceum Ogólnokształcące szkołą prywatną
W kwietniu, na podstawie doniesień medialnych pisałem, że Rada Miasta rozważa sprzedaż budynku VIII Liceum Ogólnokształcącego. Tłumaczylem w tym wpisie, dlaczego uważam sprzedaż budynków po szkołach za działalności szkodliwą społecznie. Po burzy medialnej pojawiły się doniesienia, że budynek pozostanie w zasobach miasta a planuje się sprzedać boiska. Kolejne doniesienia, to informacja, że budynek pozostanie jednak przeznaczony na cele edukacyjne a wydzierżawi go prywatna firma: Szczecin International School. Mimo kontrowersji w sprawie wysokości czynszu i nakładów inwestycyjnych uznać należy to za bardzo korzystne rozwiązanie.

Stara szkoła na Warszewie szkołą prywatną a dzieci z nowej szkoły będą uczyć się w kontenerach
O tym, że trudno się doszukać w działaniach oświatowych zdolności do przewidywania sytuacji demograficznej niech świadczy zestawienie dwóch innych działań z bliskiej przeszłości. Otóż na Warszewie, w młodej i dynamicznie rozwijającej się dzielnicy Szczecina wybudowano nową szkołę. Starą szkołę przy ul. Duńskiej rok temu wydzierżawiono na prywatną placówkę, dzierżawa ma potrwać 30 lat. W tym roku, we wrześniu zapowiedziano dostawienie kontenerów na terenie nowej szkoły, ponieważ okazuje się, że w nowo oddanym budynku brakuje miejsc dla dzieci z zerówki. Donosi o tym Kurier Szczeciński. Warto zadać pytanie, czy radni i urzędnicy nie potrafili prognozować liczby miejsc w szkole podstawowej na Warszewie w perspektywie jednego roku? Drobnym pocieszeniem jest to, że w prywatnej szkole znajdą swe miejsce również dzieci (wierzę, że w większości z Warszewa, nie z innych dzielnic). Nie mogę za to zrozumieć, jak gotowy budynek oświatowy ma zostać w tej chwili zastąpiony przez barako-kontenery. O problemach w tego typu tymczasowych obiektach nie trzeba długo przekonywać, pisałem też o tym przy okazji koncepcji baraków dla ubogich.

Podstawówka "Maciuś" do sprzedaży zamiast do wyburzenia
Jednocześnie pojawiła się inna ciekawa informacja. W związku z likwidacją spółki miejskiej SCR postanowiono sprzedać budynek po szkole podstawowej nr 54 działającej jeszcze rok temu na ul. Obrońców Stalingradu (Króla Maciusia I). Istnieje obawa, że tym razem nikt nie zadba o zachowanie funkcji oświatowej... Myślę, że ci wszyscy, którzy w jakiś sposób mogli zrozumieć sens rewitalizacyjnych projektów dla całego kwartału i nie protestowali, gdy zamykano szkołę obiecując bodaj nawet palmiarnię, mogą się teraz działaniami radnych miejskich i Prezydenta poczuć oszukani.

Dane demograficzne nie pozostawiają złudzeń. Mimo wszystko mamy do czynienia z rocznikami wyżu demograficznego wchodzącego do polskich szkół w dodatku nałożonego na dodatkowy rocznik dzieci, który zostanie w ciągu dwóch lat wtłoczony w okrojoną infrastrukturę szkolną. Szczegółową analizę demograficzną można prześledzić: Rozwój demograficzny.

Rozwój demograficzny Polski

Pojawia się poważne zagrożenie, związane z faktem, że za rok, do szczecińskich szkół ma trafić około 40% liczniejszy rocznik pierwszoklasistów. Związane jest z wprowadzoną reformą obowiązku szkolnego, zgodnie z którą za rok obowiązkowo pójdą do szkół dzieci 7-letnie oraz z 6,5 letnie. A za dwa lata wszystkie 6-latki. Sprzedawanie w tym momencie budynku szkolnego wydaje się bardzo odważnym ruchem... Czy za rok, we wrześniu, będziemy mieć do czynienia z problemem pracy na dwie zmiany w podstawówkach i klasami "dobijającymi" do trzech dziesiątek uczniów?

Pozostaje jeszcze kwestia organizacji zajęć dodatkowych w szczecińskich przedszkolach. Niestety Urząd Miejski tradycyjnie nie zdołał przed rozpoczęciem roku szkolnego wypracować żadnego rozwiązania. Pewnie w okolicach grudnia usłyszymy rozwiązanie...


czwartek, 25 lipca 2013

Place zabaw, błędy i dobre rozwiązania: Świnoujście







Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem opisania błędów w wykonaniu placów zabaw dla dzieci. Od razu zastrzegam, że ich ogólny poziom znacząco wzrasta od kilkunastu lat. Są one teraz dość popularnie i często budowane, co wiąże się z końcówką wyżu demograficznego oraz faktem, że po latach zaniedbań poprzednie place przestały spełniać wymogi techniczne, bezpieczeństwa oraz moralnie się zestarzały. Poprzednie place budowano dla akutalnych młodych rodziców, tworzono je dla poprzedniego wyżu demograficznego z lat 70-tych i początku 80-tych.

Niedawno otworzono nowy plac zabaw w Świnoujściu i tak się złożyło, że miałem nieco czasu, aby obejrzeć go, sfotografować i zweryfikować jego bezpieczeństwo i funkcjonalność nie wnikając, czy zauważone problemy wynikają z decyzji projektowych czy wykonania. Ponieważ spostrzeżenia będą dotyczyły wyłącznie dwóch powyższych kwestii, to wiele innych aspektów zostanie pominiętych.

1. Nawierzchnia - największy plus i największa porażka
Na placu założono specjalną nawierzchnię gumową, która zależnie od grubości potrafi doskonale amortyzować upadek dziecka z różnych wysokości. Niestety tę doskonałą i drogą powierzchnię otoczono zupełnie niepotrzebnie wąskimi opaskami wysypanymi otoczakami. W efekcie cała gumowa, bezpieczna powierzchnia pokryta jest przeniesionymi z obrzeży kamieniami i w zasadzie nie tylko przestała być bezpieczna, co w dodatku utrudnia sprzątanie czy choćby koszenie trawy. Jest to największy i bezwzględnie niedopuszczalny błąd w zasadzie dyskwalifikujący ideę bezpiecznej nawierzchni.
Poza niebezpieczeństwem dla dzieci (upadając mogą nadziać się na kamienie a nie upaść na gumę), uniemożliwia ona koszenie maszynowe trawników oraz grę w piłkę koszykową, o ile zawodnicy nie zaczną najpierw od prac z miotłą...





2. Krawężniki - tym razem dobrze oraz... trochę niepotrzebnie
Na duży plus zasługuje użycie gumowych krawężników wokół placu, jednak niepotrzebną komplikacją wpływającą niewątpliwie na twardość nawierzchni i jej trwałość jest wprowadzenie kolorowych pasów rozdzielających różnego koloru okręgi gumowe. Na wcześniejszym obrazie widać, że linie można nanieść na gumę farbą (boisko) zachowując idealną nawierzchnię.




3. Oświetlenie - dziwne, ale dla kogo?
Wokół placu wybudowano dziwne postumenty obłożone płytami granitowymi z wmurowanymi lampami - ich użyteczność dla dzieci pozostaje dla mnie totalną zagadką. Są także bardziej typowe lampy. Niektóre doskonale zakamuflowane między gałęziami drzew.


4. Bramki - najprostsze mocowanie
Istnieją już bramki, które mają wychylne zawiasy. Włożenie ręki między słupek przenoszący ramię bramki a bramkę powoduje, że ręka nie zostaje zmiażdzona a same skrzydło bramki "unosi się". Na placu zamontowano najprostsze zamknięcia, w dodatku niewyposażone w samozamykacze, co w razie niedbałości typowej u dzieci (i częstej u dorosłych) pozwala na wejście na plac zwierząt i zanieczyszczenie placu zabaw.


5. Brak tablic ostrzegawczych i regulaminu placu zabaw
Przed wejściem nie ma żadnych regulaminów, ostrzeżeń, piktogramów. Brak nawet informacji o odpowiedzialnym za teren. Płotek wykonany jest z bardzo łatwego do gięcia metalu, jednak zupełnie niepotrzebnie jego dół stanowią sterczące druty - widoczne jest, że starano się mocno zaoszczędzić przy jego tworzeniu. 


6. INNY PLAC ZABAW W ŚWINOUJŚCIU:
Drugi plac zabaw (w Parku Zdrojowym) zawiera dla odmiany ostrzeżenia w formie piktogramów (bez danych właściela placu) a nawet zakaz wyprowadzania psów. Nie ma za to wokół niego ogrodzenia - dostęp mają zarówno psy, jak i dziki. Ponadto niektóre elementy wymagają pilnej konserwacji.




Przydatne linki:

Listę typowych nieprawidłowości na placach zabaw dla dzieci można znaleźć: na tej stronie (to niemal gotowa prosta lista kontrolna). Można także zajrzeć na stronę Polskiego Komitetu Normalizacyjnego PKN po normy, ich listę można znaleźć także na stronie: normy.  



wtorek, 16 lipca 2013

11 000 wyświetleń, dziękuję!

W dniu dzisiejszym licznik wyświetleń bloga przekroczył 11 000 (od września zeszłego roku), co przekłada się na około 5000 indywidualnych odwiedzin zrealizowanych przez około 3000 użytkowników. Odwiedziny trwały średnio nieco ponad 3 minuty a przeciętnie użytkownik odwiedzał 2 strony. Największa liczba odwiedzin w jeden dzień wyniosła 177. Niniejszy post jest 60-tym opublikowanym. W poczekalni jest 25 kolejnych szkiców, z których część może doczeka się kiedyś publikacji.

Blog doczekał się 21 komentarzy i odpowiedzi na komentarze.

System statystyk bloggera, google analitics i stat.4u.pl zbiera ogólne dane nt. źródeł wejść, liczby najczęściej czytanych postów. Systemy te zliczają wejścia w różny sposób, czasem filtrując ponowne odświeżenia strony czy przejścia między poszczególnymi postami.

Najczęściej czytanym postem był:
Czego w Szczecinie nie powinno się robić
a drugim w kolejności:
Buspas na Moście Długim...

Najrzadziej:
Słowem dźwiękiem i obrazem, cz 4.

Serdecznie dziękuję i zapraszam do dalszego odwiedzania i komentowania.

Koszty pracy, cz. 2.

Temat kosztów pracy w Polsce poruszałem już w tekście: Zabieram zabawki i zmieniam piaskownicę, teraz do niego wracam, bowiem ukazała się ciekawa analiza zatytułowana: Cena państwa 2013: zapłacimy 1000 zł więcej podatków niż rok wcześniej. Krótkie streszczenie tej analizy dostępne jest również:  Raport: w 2013 r. zapłacimy więcej fiskusowi niż rok wcześniej.

W tekście można znaleźć dwa interesujące spostrzeżenia. Pierwsze dotyczy tego, ile pieniędzy w formie różnych podatków i danin trafia do państwa od zarabiającego średnią krajową i zatrudnionego na etacie. Autorzy twierdzą, że ponad 50% i że w ostatnich latach obciążenia wzrosły.

W drugiej części dowiadujemy się, że tzw. umowy śmieciowe nie są tak złe, jak je malują, bowiem przy obecnym systemie prawnym - oszczędzając na emeryturze a odkładając proporcjonalną kwotę, którą zatrudniony na etacie musiałby odprowadzić do ZUS - mogą liczyć na znaczne świadczenie emerytalne. I z tą drugą informacją nie do końca mogę się zgodzić, i tak:
  • Wyliczenie opiera się na założeniu, że w zdrowiu uda się przepracować tyle lat oraz, że państwo nie zmieni zasad ubezpieczania w tym okresie - co nie jest w żadnym razie pewne.
  • Pamiętać trzeba, że w wielu wypadkach tzw. umowy śmieciowe zawierane są przez zleceniodawców w celu obniżenia własnych kosztów i realne stawki wypłacane pracownikom są właśnie niższe o kwotę "ozusowania". W praktyce więc wyliczone kwoty, które mogłyby trafić na prywatne ubezpieczenia nie trafiają do rąk pracujących na umowę śmieciową.
  • W ekonomii przyjmuje się, że konsumpcja "tu i teraz" dominuje nad "odkładaniem na czarną godzinę" (tezauryzacją). Jest to podstawa koncepcji przymusowych ubezpieczeń społecznych obywateli na starość.
Nieco więcej o kosztach pracy, organizacji i ekonomice pracy można znaleźć pod linkiem: ekonomika pracy. Niestety materiały nie były przeze mnie ostatnio aktualizowane. Może jednak wspomnę o dwóch kwestiach. Powszechnie operuje się "średnią pensją" (brutto), w praktyce jednak lepszą miarą pensji w gospodarce jest pensja środkowa, czyli mediana. Jest ona zazwyczaj niższa co oznacza w praktyce, że w gospodarce występuje więcej stanowisk opłacanych niżej i mniej stanowisk opłacanych bardzo wysoko, przykład: 11 sprzątaczek zarabiających pensję minimalną otrzymuje tę samą kwotę, co 1 prezes ich firmy; mediana przypadnie na 6. pensję sprzątaczki, czyli kwotę minimalną, za to średnia będzie blisko dwukrotnie wyższa.

Na koniec dowcip:
Przychodzi facet do urzędu i pyta: Czy mają Państwo jakąś pracę?
Urzędnik patrzy się na człowieka i po chwili odpowiada: Samochód, komórka, laptop, elastyczne godziny pracy, pensja zaczyna się od 5 tysięcy złotych, coroczne premie po 10 tysięcy.
Facet: Pan żartuje?
Urzędnik: Ale to Pan zaczął!


Podyskutuj lub skomentuj - chatroom


Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.