Wszystkim Czytelnikom niniejszego bloga życzę zdrowia i spełnienia marzeń w nadchodzącym Nowym Roku!
Autor
Jednocześnie zachęcam do wyrażania swojego zdania poprzez klikanie pod poszczególnymi postami (bo właśnie taka nowość została zaimplementowana). No i do komentowania wpisów :-D
Jest to 28 wpis na blogu od chwili jego założenia (Pierwszy post przepadł).
Pracuj mądrze a nie ciężko... ...komentuj i cytuj do woli.
Na blogu www.jerzybielec.blogspot.com stosowane są pliki cookies w celach statystycznych. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa komputerze. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących przechowywania i uzyskiwania dostępu do cookies przy pomocy ustawień przeglądarki.
[Zamknij]
poniedziałek, 31 grudnia 2012
czwartek, 20 grudnia 2012
Pływające ogródki na prywatnych kamienicach
W Szczecinie, ZBiLK skarży się powszechnie na brak pieniędzy na renowacje kamienic, w których mieści się mieszkaniowy zasób gminny. Gmina m.in. nie dofinansowała ZBiLKu pieniędzmi na remont 500 pustostanów.
Ciekawostka: za to, na sypiących się elewacjach, montuje się nieczytelne tabliczki adresowe w konwencji "pływających ogródków" (Floating Garden).
O ile wiem, gmina nie zapytała się (przynajmniej niektórych) właścicieli kamienic, czy wolno jej zdemontować ich własne, prywatne tablice adresowe a w zamian za to powiesić nowe w wątpliwej estycznie i funkcjonalnie konwencji.
Taka sytuacja rodzi kilka wątpliwości:
Podsumowując: bezsensownie wydane pieniądze na wymianę tabliczek często w doskonałym stanie wyłącznie po to, aby zamanifestować wątpliwej funkcjonalności estetyzację zaniedbanych budynków. Ale remont 6 podwórek po 100 000 zł i przywrócenie godnych warunków życia około 200 rodzinom jest najwyraźniej mniej pokazowym osiągnięciem, niż nieczytelna tabliczka na odrapanej ścianie obok zasikanej bramy (miejska toaleta ma być odpłatna).
AKTUALIZACJA: Wspólnota nie chce tablicy Majdaniec, bo uważa, że dawała zły przykład. Zaangażowana w tę sprawę inicjatorka projektu: www.kamieniceszczecina.pl uważa taki pogląd za zacietrzewienie. Gdy kilka tygodni temu próbowałem podyskutować na forum społecznościowym: www.facebook.com/KamieniceSzczecina nt. tego, czy ważniejsze są tabliczki na obsypujących się elewacjach czy to, żeby zwiedzający nie wdepnął w psią kupę lub nie złamał nogi na krzywym chodniku - podziękowano mi banem za wypowiedzi, ponieważ nie pasowały one do wizjonerskiego samozadowolenia osób stojących za skądinąd sympatycznym projektem i rozbudowywaną skarbnicą zdjęć zapuszczonych lub ratowanych szczecińskich kamienic. Dotąd nie wiem, czy jest to prywatna inicjatywa, czy coś co współfinansujemy z podatków. Nie wiem też, czy na tych tablicach w wersji "pływających ogródków" Szczecin zarabia, czy tym razem udostępnia bezpłatnie?
Cieszy mnie i smuci jednocześnie, że Wspólnota wie, że mury są jej i nie bardzo chce współpracować przy akcji reklamowo-propagandowej, bo jest świadoma kuriozalności sytuacji: przypomniano sobie o ich kamienicy wtedy, gdy ich elewacja była komuś do czegoś potrzebna. Nie dając przy tym kompletnie nic w zamian, co więcej, nawet nie informując, czy np. środki z funduszu Jeremie mogą być dostępne właścicielom kamienic i być tanią alternatywą kredytu hipotecznego. Jeśli ktoś wie, czy Jeremie pójdzie na parkingi NiOL, czy na kamienice - proszę o informację, bo mi się nie udało do niej dotrzeć.
O ile wiem, gmina nie zapytała się (przynajmniej niektórych) właścicieli kamienic, czy wolno jej zdemontować ich własne, prywatne tablice adresowe a w zamian za to powiesić nowe w wątpliwej estycznie i funkcjonalnie konwencji.
Taka sytuacja rodzi kilka wątpliwości:
- Dlaczego gmina jednym daje za pieniądze podatników nowe tabliczki a innym nie daje? Gdy była dyskusja o programie rewitalizacji kamienic okazało się, że gmina Szczecin nie może finansować remontów elewacji kamienic, bo to byłaby dotacja dla prywatnych właścicieli. A tabliczki rozdawać może?
- Jakim prawem ktokolwiek demontuje prywatną własność i co z nią robi? Jakim prawem ktoś wierci prywatną ścianę wspólnoty, zakłada inną tabliczkę i co się dzieje ze starą, często całkiem dobrą tabliczką?
- Znaki reklamowe "pływających ogródków" gmina ma udostępniać odpłatnie. Urząd Miejski twierdzi, że musi pobierać od tego potwornego knota reklamowego opłaty: "Mamy jednak opinie prawne, w świetle których nie możemy udzielić licencji nieodpłatnej". Czy zatem obdarowane wspólnoty zostaną zmuszone do płacenia, czy będzie to odstępstwo od reguły?
- A może, zgodnie z prawem, wspólnoty winny obciążyć miasto za reklamowanie się na swojej ścianie marką "pływających ogródków"? Skoro jej upowszechnianie jest wymierne, to może należy za reklamownie marki na ścianie pobierać opłatę?
- A może za przechowywanie niezamówionej rzeczy pobierać opłatę? Myślę, że można byłoby jeszcze rozważyć opłatę za wiercenie prywatnych ścian przez najętą przez miasto firmę...
- Kto będzie ponosił koszty wymiany tabliczek, ich konserwacji? Kto poniesie koszty ewentualnego złego montażu i wypadku tym spowodowanego?
Podsumowując: bezsensownie wydane pieniądze na wymianę tabliczek często w doskonałym stanie wyłącznie po to, aby zamanifestować wątpliwej funkcjonalności estetyzację zaniedbanych budynków. Ale remont 6 podwórek po 100 000 zł i przywrócenie godnych warunków życia około 200 rodzinom jest najwyraźniej mniej pokazowym osiągnięciem, niż nieczytelna tabliczka na odrapanej ścianie obok zasikanej bramy (miejska toaleta ma być odpłatna).
Zdjęcie "z sieci", autor nieznany. |
AKTUALIZACJA: Wspólnota nie chce tablicy Majdaniec, bo uważa, że dawała zły przykład. Zaangażowana w tę sprawę inicjatorka projektu: www.kamieniceszczecina.pl uważa taki pogląd za zacietrzewienie. Gdy kilka tygodni temu próbowałem podyskutować na forum społecznościowym: www.facebook.com/KamieniceSzczecina nt. tego, czy ważniejsze są tabliczki na obsypujących się elewacjach czy to, żeby zwiedzający nie wdepnął w psią kupę lub nie złamał nogi na krzywym chodniku - podziękowano mi banem za wypowiedzi, ponieważ nie pasowały one do wizjonerskiego samozadowolenia osób stojących za skądinąd sympatycznym projektem i rozbudowywaną skarbnicą zdjęć zapuszczonych lub ratowanych szczecińskich kamienic. Dotąd nie wiem, czy jest to prywatna inicjatywa, czy coś co współfinansujemy z podatków. Nie wiem też, czy na tych tablicach w wersji "pływających ogródków" Szczecin zarabia, czy tym razem udostępnia bezpłatnie?
Cieszy mnie i smuci jednocześnie, że Wspólnota wie, że mury są jej i nie bardzo chce współpracować przy akcji reklamowo-propagandowej, bo jest świadoma kuriozalności sytuacji: przypomniano sobie o ich kamienicy wtedy, gdy ich elewacja była komuś do czegoś potrzebna. Nie dając przy tym kompletnie nic w zamian, co więcej, nawet nie informując, czy np. środki z funduszu Jeremie mogą być dostępne właścicielom kamienic i być tanią alternatywą kredytu hipotecznego. Jeśli ktoś wie, czy Jeremie pójdzie na parkingi NiOL, czy na kamienice - proszę o informację, bo mi się nie udało do niej dotrzeć.
wtorek, 18 grudnia 2012
Szczecin 2012 kontra Warszawa 1937: standardy odśnieżania
Natrafiłem na zdjęcia Narodowego Archiwum Cyfrowego umieszczone na stronie Gazety Wyborczej a przedstawiające odśnieżanie ulic Warszawy w 1937 roku. Zabawnie było rzucić okiem, jak kiedyś radzono sobie ze śniegiem.
Początkowo wydawało mi się, że różnica tkwi wyłącznie w używanych ówcześnie samochodach, ale im bliżej przyglądałem się, tym bardziej dziwiłem, że choć asfalt i chodniki są niemal w całości czarne, to nadal trwa zbieranie resztek śniegu z ulic. I porównałem tę sytuację do tego, co widać na szczecińskich ulicach. Gdy tylko opady śniegu nieco odpuściły a chodniki i ulice stały się przejezdne zainteresowanie pozostałym na ulicach śniegiem radykalnie spadło.
Pamiętać należy, że 1937 rok to początek końca kryzysu gospodarczego, bezrobocie w Polsce było bardzo wysokie, na porządku dziennym były prace interwencyjne i stąd może aż taki poziom zadbania ulic - siła robocza była tania. Więc albo zamiłowanie do porządku obecnie jest niższe, albo siła robocza droższa... a może jest jeszcze inne wytłumaczenie? Może ówczesny etos nie pozwalał na to, by na głównych ulicach zalegały sterty śniegu.
Ciekawostkę stanowi wrzucanie śniegu do kanałów ściekowych, którymi był on odprowadzany bezpośrednio z ulic. Nie trzeba było angażować za kilkaset tysięcy złotych ciężarówek do wywozu śniegu poza miasto: Kary za odśnieżanie (MMSzczecin).
Warto mieć na uwadze, że zima w Szczecinie dopiero się zaczęła... Przykre jest to, że miejsca parkingowe pod przedszkolami nadal są zasypane śniegiem i nikomu z ZDiTM to nie przeszkadza. "Służby opanowały" pozycję bałwana z lewej strony obrazka. Strach pomyśleć, jakie okrągłe zdania opowiadałyby służby, gdyby śnieg popadał jeszcze 3 dni.
Jestem też bardzo ciekaw, jak będą wyglądać trawniki w sąsiedztwie ścieżek rowerowych oczyszczanych i posypywanych solą przez quady: Ścieżki rowerowe (i trawa obok nich) obdarzona solą z quadów. Z zafascynowaniem obserwowałem, jak środkiem Złotego Szlaku sunęły quady rozsypując (także na ścieżkę) sól. Dla przypomnienia - sól niszczy mosty i drzewa.
W Szczecinie robiąc jedno niszczy się drugie. Projektując jedno nie uwzględnia się drugiego. Ciekawe ile spośród krawężników montowanych na jezdniach przetraw atak pługopiaskarek i na wiosnę wyłoni się w całości spod brudu? Np. na ul. Chopena? Podatnicy zapłacą za kolejną naprawę separatorów, wymianę trawników, nowe nasadzenia...
Początkowo wydawało mi się, że różnica tkwi wyłącznie w używanych ówcześnie samochodach, ale im bliżej przyglądałem się, tym bardziej dziwiłem, że choć asfalt i chodniki są niemal w całości czarne, to nadal trwa zbieranie resztek śniegu z ulic. I porównałem tę sytuację do tego, co widać na szczecińskich ulicach. Gdy tylko opady śniegu nieco odpuściły a chodniki i ulice stały się przejezdne zainteresowanie pozostałym na ulicach śniegiem radykalnie spadło.
Pamiętać należy, że 1937 rok to początek końca kryzysu gospodarczego, bezrobocie w Polsce było bardzo wysokie, na porządku dziennym były prace interwencyjne i stąd może aż taki poziom zadbania ulic - siła robocza była tania. Więc albo zamiłowanie do porządku obecnie jest niższe, albo siła robocza droższa... a może jest jeszcze inne wytłumaczenie? Może ówczesny etos nie pozwalał na to, by na głównych ulicach zalegały sterty śniegu.
Ciekawostkę stanowi wrzucanie śniegu do kanałów ściekowych, którymi był on odprowadzany bezpośrednio z ulic. Nie trzeba było angażować za kilkaset tysięcy złotych ciężarówek do wywozu śniegu poza miasto: Kary za odśnieżanie (MMSzczecin).
Warto mieć na uwadze, że zima w Szczecinie dopiero się zaczęła... Przykre jest to, że miejsca parkingowe pod przedszkolami nadal są zasypane śniegiem i nikomu z ZDiTM to nie przeszkadza. "Służby opanowały" pozycję bałwana z lewej strony obrazka. Strach pomyśleć, jakie okrągłe zdania opowiadałyby służby, gdyby śnieg popadał jeszcze 3 dni.
Jestem też bardzo ciekaw, jak będą wyglądać trawniki w sąsiedztwie ścieżek rowerowych oczyszczanych i posypywanych solą przez quady: Ścieżki rowerowe (i trawa obok nich) obdarzona solą z quadów. Z zafascynowaniem obserwowałem, jak środkiem Złotego Szlaku sunęły quady rozsypując (także na ścieżkę) sól. Dla przypomnienia - sól niszczy mosty i drzewa.
W Szczecinie robiąc jedno niszczy się drugie. Projektując jedno nie uwzględnia się drugiego. Ciekawe ile spośród krawężników montowanych na jezdniach przetraw atak pługopiaskarek i na wiosnę wyłoni się w całości spod brudu? Np. na ul. Chopena? Podatnicy zapłacą za kolejną naprawę separatorów, wymianę trawników, nowe nasadzenia...
czwartek, 13 grudnia 2012
Słowem, dźwiękiem i obrazem... cz. 3: Pieśni zbuntowanych
wtorek, 11 grudnia 2012
Brawa dla protestujący w Szczecinie rolników!
Rolnicy będą dzisiaj odśnieżać drogi, jak informuje Głos Szczeciński: Rolnicy kontynuują protest, ale dzisiaj zamiast blokowania centrum Szczecina, będą odśnieżać drogi przy szpitalach.
- Będziemy pomagać odśnieżać Szczecin przy szpitalach na Unii Lubelskiej, Pomorzanach i Zdrojach - poinformował Jan Kozak, wiceprzewodniczący Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego Rolników Województwa Zachodniopomorskiego. - Jutro wyjeżdżamy na ulice miasta.
Brawo! Brawo! Brawo Panowie! Swoim działaniem pokazujecie klasę, której brak klasie politycznej. Pokazujecie, że słoma z butów wystaje, ale nie polskiemu rolnikowi. Brawo!
Warto przy tym przypomnieć o co chodzi rolnikom, którzy już kilka miesięcy temu podpisali z urzędnikami porozumienie i którzy mają poczucie, że to porozumienie realizuje ideę "papier wszystko przyjmie" a teraz wyścieła czyjąś szufladę. Rolnicy chcą transparentności w sprzedaży gruntu przez ANR OT w Szczecinie i podnoszą, że część gruntów jest sprzedawana na przetargach podstawionym słupom lub też wyprowadzana w ręce spółek, w której współwłasność jest w rzeczywistości fikcją. Sugerują, że osoby, których nigdy nie stać byłoby na przebicie oferty rolnika stają się właścicielami gruntu i zaraz odstępują ten grunt komuś innemu, albo rozwiązuje się spółki i grunt przechodzi w "obce ręce". Powoduje to nieuczciwą konkurencję w przetargach a instytucje państwowe powołane do badania takich spraw oraz urzędnicy, którzy mogliby, ale dziwnym trafem nie mają żadnych wątpliwości nie starają się dociekać do kogo faktycznie trafia ziemia.
Rolnicy chcą zatem uczciwych i przejrzystych zasad. Zostali raz "wysłani na Berdyczów", teraz protestują i robią to bardzo inteligentnie. Pokazują klasę, której z całą pewnością brakuje drugiej stronie konfliktu. Najbardziej przykry jest bezwład organów dochodzeniowych: Policji, ABW, CBA, prokuratury - te instytucje mają swoich rzeczników, którzy powinni chociaż poinformować, czy toczą się czy nie sprawy. Czy wpływają zgłoszenia... ile takich spraw jest.
AKTUALIZACJA: Na facebooku można znaleźć stronę protestu: Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny Rolników Województwa Zachodniopomorskiego. Rolnicy są znacznie bardziej medialni niż ANR, której na facebooku nie ma ;-) Śledzą doniesienia internetowe i błyskawicznie reagują. Wygląda to nieco tak, jakby urzędnicy nadal byli w XX wieku a rolnicy już w UE i w XXI wieku :-D
- Będziemy pomagać odśnieżać Szczecin przy szpitalach na Unii Lubelskiej, Pomorzanach i Zdrojach - poinformował Jan Kozak, wiceprzewodniczący Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego Rolników Województwa Zachodniopomorskiego. - Jutro wyjeżdżamy na ulice miasta.
Brawo! Brawo! Brawo Panowie! Swoim działaniem pokazujecie klasę, której brak klasie politycznej. Pokazujecie, że słoma z butów wystaje, ale nie polskiemu rolnikowi. Brawo!
Warto przy tym przypomnieć o co chodzi rolnikom, którzy już kilka miesięcy temu podpisali z urzędnikami porozumienie i którzy mają poczucie, że to porozumienie realizuje ideę "papier wszystko przyjmie" a teraz wyścieła czyjąś szufladę. Rolnicy chcą transparentności w sprzedaży gruntu przez ANR OT w Szczecinie i podnoszą, że część gruntów jest sprzedawana na przetargach podstawionym słupom lub też wyprowadzana w ręce spółek, w której współwłasność jest w rzeczywistości fikcją. Sugerują, że osoby, których nigdy nie stać byłoby na przebicie oferty rolnika stają się właścicielami gruntu i zaraz odstępują ten grunt komuś innemu, albo rozwiązuje się spółki i grunt przechodzi w "obce ręce". Powoduje to nieuczciwą konkurencję w przetargach a instytucje państwowe powołane do badania takich spraw oraz urzędnicy, którzy mogliby, ale dziwnym trafem nie mają żadnych wątpliwości nie starają się dociekać do kogo faktycznie trafia ziemia.
Rolnicy chcą zatem uczciwych i przejrzystych zasad. Zostali raz "wysłani na Berdyczów", teraz protestują i robią to bardzo inteligentnie. Pokazują klasę, której z całą pewnością brakuje drugiej stronie konfliktu. Najbardziej przykry jest bezwład organów dochodzeniowych: Policji, ABW, CBA, prokuratury - te instytucje mają swoich rzeczników, którzy powinni chociaż poinformować, czy toczą się czy nie sprawy. Czy wpływają zgłoszenia... ile takich spraw jest.
AKTUALIZACJA: Na facebooku można znaleźć stronę protestu: Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny Rolników Województwa Zachodniopomorskiego. Rolnicy są znacznie bardziej medialni niż ANR, której na facebooku nie ma ;-) Śledzą doniesienia internetowe i błyskawicznie reagują. Wygląda to nieco tak, jakby urzędnicy nadal byli w XX wieku a rolnicy już w UE i w XXI wieku :-D
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Łoś i Kot. Szczeciński komiks
Niezwykłych bohaterów powołanych do życia w szczecińskiej rzeczywistości można poznać na stronach Gazety Wyborczej, można też poznać kupując zeszyty z ich przygodami.
Na razie przygody trącą nutką nostalgii i zapewne trafią głównie do pokolenia, które pamięta z dzieciństwa schyłek PRL-u, czyli do osób w wieku 30+. Kreska komiksów to niewątpliwie kreska znana tysiącom uczniów zabijających w ten sam sposób czas na co nudniejszych lekcjach. Szkicowanie tuż obok "gry w statki" i całego zestawu innych gier na papierze w kratkę było sposobem na zajęcie umysłu opornego na przekazywaną wiedzę.
Nie jestem pewien, czy komiks zainteresuje młode pokolenie, chyba, że szczeciński Papcio Chmiel pisząc i kreśląc kolejne tomy postara się też o iPady, smartfony i twittery ;-) Na razie można zajrzeć na facebooka: http://www.facebook.com/LosIKot albo obejrzeć zdjęcia z udostępnienia Łosia i Kota Światu: http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/51,34959,13018255.html?i=0.
Jest to z pewnością bardziej komiks dla dorosłych dzieci niż dzieci-dzieci. Zestawienie "szkolnej" kreski kreślonej w tej prostej konwencji, ale niewątpliwie wykorzystanej i poprowadzonej doskonale z krótkimi komentarzami odautorskimi oraz niebanalnymi sytuacjami życiowymi czy problemami społecznymi tworzy specyficzny smaczek i stawia pewne wymagania intelektualne i interpretacyjne czytelnikom.
Kontekst pozostaje czytelny i oczywisty dla pokolenia X. I choć trochę śmieszą mnie tego typu podziały na X i Y czy może "pokolenie 1000 euro/1000 zł", to trudno powiedzieć, żeby nie było w nich ziarnka prawdy.
Czy znacie może jakieś szczecińskie komiksy? Albo o Szczecinie?
AKTUALIZACJA - jeśli ktoś chce kupić Kota z Łosiem:
Na razie przygody trącą nutką nostalgii i zapewne trafią głównie do pokolenia, które pamięta z dzieciństwa schyłek PRL-u, czyli do osób w wieku 30+. Kreska komiksów to niewątpliwie kreska znana tysiącom uczniów zabijających w ten sam sposób czas na co nudniejszych lekcjach. Szkicowanie tuż obok "gry w statki" i całego zestawu innych gier na papierze w kratkę było sposobem na zajęcie umysłu opornego na przekazywaną wiedzę.
Nie jestem pewien, czy komiks zainteresuje młode pokolenie, chyba, że szczeciński Papcio Chmiel pisząc i kreśląc kolejne tomy postara się też o iPady, smartfony i twittery ;-) Na razie można zajrzeć na facebooka: http://www.facebook.com/LosIKot albo obejrzeć zdjęcia z udostępnienia Łosia i Kota Światu: http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/51,34959,13018255.html?i=0.
Jest to z pewnością bardziej komiks dla dorosłych dzieci niż dzieci-dzieci. Zestawienie "szkolnej" kreski kreślonej w tej prostej konwencji, ale niewątpliwie wykorzystanej i poprowadzonej doskonale z krótkimi komentarzami odautorskimi oraz niebanalnymi sytuacjami życiowymi czy problemami społecznymi tworzy specyficzny smaczek i stawia pewne wymagania intelektualne i interpretacyjne czytelnikom.
Kontekst pozostaje czytelny i oczywisty dla pokolenia X. I choć trochę śmieszą mnie tego typu podziały na X i Y czy może "pokolenie 1000 euro/1000 zł", to trudno powiedzieć, żeby nie było w nich ziarnka prawdy.
Czy znacie może jakieś szczecińskie komiksy? Albo o Szczecinie?
AKTUALIZACJA - jeśli ktoś chce kupić Kota z Łosiem:
- bezpośrednio: Księgarnia ATUT w Szczecinie (Róg Małkowskiego i Bogusława). Tomiki w cenie 15 zł,
- wysyłkowo: www.sklep.gildia.pl/szukaj/seria/los-i-kot - ceny z promocją,
- w "sklepiku": www.losikot.pl - tu dostępne także łosiokotowe gadżety.
czwartek, 6 grudnia 2012
Szczecińskie długi... szczecińskie spółeczki...
Niedawno pisałem o długach Szczecina, donosiła o nich... Gazeta Trójmiejska (zobacz tutaj). Szczecińskie pozostałości po Gazecie Wyborczej zainteresowały się tą niezbyt przyjemną informacją dopiero po interpelacji radnego miejskiego Arkadiusza Marchewki (PO) i zacytowały odpowiedź skarbnika miejskiego informując o ponad 707 mln długu spółek miejskich.
Nie jest to informacja ani zadziwiająca ani zbyt świeża. Ciekawe w tej wiadomości jest co innego, tj. liczba i charakter spółek i spółeczek miejskich do który wyprowadzono zadania realizowane w normalnych warunkach przez urzędników miejskich.
Spółki te mają tę specyfikę, że ich statut proponuje prezydent miasta a następnie radni z większymi lub subtelnymi zmianami zatwierdzają. Od tej chwili dyrektor takiej spółki jest odpowiedzialny w zasadzie wyłącznie przed prezydentem a w ramach działalności statutowej (najczęściej bardzo ogólnikowo ujętej) może niemal dowolnie kreować politykę kadrową, zatrudniać i podejmować decyzje. Zabawa w "spółki miejskie" jest o tyle przednia, że w razie czego "mama-miasto" spłaci ich długi, zaś odpowiedzialność dyrektora najczęściej jest odwrotnie proporcjonalna do liczby radnych lub ich rodzin znajdujących w takich spółkach zatrudnienie. Ma to prostą nazwę: nepotyzm. Nie trzeba nawet pozorów konkursów, jakie w kuriozalnej formie od czasu do czasu zdarza się (a czasem nie zdarza) przeprowadzić na stanowiska w Urzędzie Miejskim kierowanym przez Piotra Krzystka.
Ideą spółek powinno być lepsze działanie w obszarze, w którym tradycyjnie rozumiana praca urzędnicza mogłaby być niewystarczająca. W moim odczuciu lista spółek to lista o połowę za długa - większość tych tworów to twory pasożytnicze a faktyczny sens ich istnienia oględnie mówiąc jest wątpliwy.
Nie jest to informacja ani zadziwiająca ani zbyt świeża. Ciekawe w tej wiadomości jest co innego, tj. liczba i charakter spółek i spółeczek miejskich do który wyprowadzono zadania realizowane w normalnych warunkach przez urzędników miejskich.
Spółki te mają tę specyfikę, że ich statut proponuje prezydent miasta a następnie radni z większymi lub subtelnymi zmianami zatwierdzają. Od tej chwili dyrektor takiej spółki jest odpowiedzialny w zasadzie wyłącznie przed prezydentem a w ramach działalności statutowej (najczęściej bardzo ogólnikowo ujętej) może niemal dowolnie kreować politykę kadrową, zatrudniać i podejmować decyzje. Zabawa w "spółki miejskie" jest o tyle przednia, że w razie czego "mama-miasto" spłaci ich długi, zaś odpowiedzialność dyrektora najczęściej jest odwrotnie proporcjonalna do liczby radnych lub ich rodzin znajdujących w takich spółkach zatrudnienie. Ma to prostą nazwę: nepotyzm. Nie trzeba nawet pozorów konkursów, jakie w kuriozalnej formie od czasu do czasu zdarza się (a czasem nie zdarza) przeprowadzić na stanowiska w Urzędzie Miejskim kierowanym przez Piotra Krzystka.
Ideą spółek powinno być lepsze działanie w obszarze, w którym tradycyjnie rozumiana praca urzędnicza mogłaby być niewystarczająca. W moim odczuciu lista spółek to lista o połowę za długa - większość tych tworów to twory pasożytnicze a faktyczny sens ich istnienia oględnie mówiąc jest wątpliwy.
Poniżej lista i długi szczecińskich spółek miejskich (GW w Szczecinie), podchodziłbym przy tym ostrożnie do danych podawanych przez skarbnika, bo niejednokrotnie odkrywano, że niektóre ze spółek są znacznie bardziej zadłużone, niż twierdzono wcześniej (np. ZBiLK potrafił znaleźć trupa w szafie):
- Tramwaje Szczecińskie Spółka z o.o. - spółka odnawia tabor, ale prowadzone przebudowy i remonty torowisk mają dość chaotyczny i przypadkowy charakter. Np. wyremontowanie pętli na Arkońskiej było efektem nieprzewidywalnego jej zatonięcia w podmokłym terenie po roku nieużywania z powodu wyłączenia torowiska.
- Szczeciński Fundusz Pożyczkowy Sp. z o.o. - podobno ma jakieś związki z funduszem Jessica/Jeremie, ale ich strona internetowa to raczej źródło dezinformacji. Zadziwia, że firma operująca funduszami, w tym miejskimi korzysta z maili prywatnej firmy O2.pl, co może świadczyć, że lubi ją reklamować. Ciepłą posadę ma tam Marek Duklanowski - radny, który cenzuruje facebooka, bo nie potrafi polemizować na poziomie.
- Nieruchomości i Opłaty Lokalne Spółka z o.o. - spółka, która ostatnio wsławiła się sprzedażą za mniej więcej 2/3 ceny rynkowej metra kwadratowego kamienicy przy podobno najdroższej ulicy w Szczecinie - kamienicy byłego konsulatu norweskiego przy Niepodległości. Bunt ponad 1500 internautów wywołał też jej projekt-nieprojekt kompletnie idiotycznego betonowego parkingu mającego konkurować z Zamkiem Książąt Pomorskich. Rzecznik firmy działający na facebooku wstydzi się podpisywać nazwiskiem, zaś jego szefostwo tłumaczy, że skoro urzędniczo wyznaczono strefę, to w danym miejscu pojawiła się potrzeba parkingu. Nie potrafią fachowcy zrozumieć, że wystarczy kolejna decyzja administracyjna i parking przestanie być potrzebny... Parking autostwa intelektualistów z NiOL nie będzie miał wjazdu z Trasy Zamkowej.
- Towarzystwo Budownictwa Społecznego Prawobrzeże Sp. z o.o.;
- Fundusz Wspierania Rozwoju Gospodarczego Miasta Szczecina Sp. z o.o. - działa tak fenomenalnie, że trudno znaleźć jakąkolwiek wiadomość o jego sukcesach. Z drugiej strony, o pozostałych spółkach pisze się głównie źle, więc może to sukces?
- Żegluga Szczecińska Spółka z o.o. - firma, która w zasadzie bawi się w administrowanie nabrzeżem. Zapewne w prywatnych rękach przynosiłoby ono kokosy, bo są to najbardziej reprezentacyjne nabrzeża w mieście. Może ktoś z was wie, co stało się z przystanią, jaką kiedyś za kilkaset tysięcy stworzono na Wałach Chrobrego przy Kapitanacie?
- Zakład Wodociągów i Kanalizacji Spółka z o.o. - przedsiębiorstwo, które zakończyło największy program modernizacji sieci wodno-kanalizacyjnej i budowę wodociągu z pieniędzy ISPA a teraz, co roku podnosi opłaty twierdząc, że musi uzbierać na spłatę ok. 350 mln długów. Zaczęło zbierać pieniądze w zeszłym roku tak skutecznie, że musiało zapłacić podatek do budżetu centralnego, bo "zarobiło" za dużo pieniędzy wyciągając je bezpośrednio z kieszeni mieszkańców. Istnienie dochodowego zakładu komunalnego świadczy o kompletnym niezrozumieniu celu istnienia takiej instytucji. Każdy jej dochód to pieniądze zabrane wspólnocie mieszkańców.
- Szczecińskie Centrum Renowacyjne Sp. z o.o. - to firma, w której pracuje lub już nie pracuje, najbardziej znany rzecznik prasowy w Szczecinie. Niestety firma ta składa się głównie z deklaracji. Jedyne co osiągnęła to tajemną umowę o sprzedaży części kamienic oraz jeden kwartał miejski w stanie -1, tj. w stanie totalnego rozkładu. Zdolności organizacyjne przekracza opanowanie jednego deptaku, który oddano w pieczę SCR. Można by powiedzieć, że to przechowalnia fantazji o lepszym Śródmieściu. Ostatnio zajęła się koncepcją zniszcznia istniejącej infrastruktury edukacyjnej (podstawówka Króla Maciusia) mając wizję o piękny podwórku wewnątrz kwartału. Za kilka lat wyjdzie to samo, co po tych kilku latach widać na Deptaku Bogusława.
- Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Spółka z o.o. - instytucja, która za kilkaset milionów (głównie na kredyt) ma zamiar zacząć w przyszłości zarządzać "spalarnią śmieci". Dzięki dość wątpliwej koncepcji podziału kraju na "okręgi" i obdarowania tychże po jednej sztuce spalarniami będziemy mieć na Gdańskiej-Energetyków pewnie około 150 ciężarówek ze śmieciami na dobę. Będą wozić do spalarni "urobek". Będą się mijać z biomasą dowożoną w tej samej ilości do elektrociepłowni.
Przez ostatnie 10 lat ani Urzędowi Miejskiemu ani żadnej jego agendzie nie udało się zrealizować nawet częściowo deklarowanego poziomu sortowania śmieci. Jeśli wytłumaczeniem miałyby być przepisy, to uprzejmie donoszę, że nie były tak złe, by tego nie osiągnąć przy minimum determinacji. Teraz będzie kolejne kilkaset milionów długu, spalarnia w środku miasta i rozwiązany problem kar za brak sortowania, jakie nałożyłaby UE. - Szczecińskie Przedsiębiorstwo Autobusowe "Klonowica" - nie korzystam, ale często podziwiam pocięte albo oklejone szyby.
- Szczeciński Park Naukowo-Technologiczny Spółka z o.o. - dalece wątpliwy sposób przerobienia szkoły na Niemierzyńskiej w zespół biur dla biurokratów, który ma służyć rzekomo rozwojowi technologii lub nauki. Raczej nie jest to nic poza tańszymi, a zatem zakłócającymi konkurencję na rynku, biurami (6 miesięcy dozwolonej pomocy publicznej). Czy nie lepiej byłoby, gdyby te środki zainwestowano w badania na uczelniach szczecińskich? Ale wtedy nie byłoby kontroli nad etatami...
- Szczecińskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego Sp. z o.o.;
- Międzynarodowe Targi Szczecińskie Spółka z o.o. - być może sukcesem jest zorganizowanie w Szczecinie jakichkolwiek targów, ale twierdzenie, że choćby z nazwy mają charakter międzynarodowy jest mocno na wyrost. Może lepiej byłoby przeznaczyć te hale na jakiś pchli targ?
Ciekawe, czy w spółkach pracuje więcej osób niż w Urzędzie Miejskim? Jak sądzicie?
I czy zarabiają lepiej niż urzędnicy? Stawiam, że tak jest.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Podyskutuj lub skomentuj - chatroom
Try Relay: the free SMS and picture text app for iPhone.